Tadej Pogačar przesuwa granice kolarskich możliwości. Po wygraniu Giro d’Italia oraz Tour de France Słoweniec sięgnął po mistrzostwo świata w wyścigu ze startu wspólnego! Mistrzynią świata została Belgijka Lotte Kopecky.
To, co wyczynia w tym sezonie Pogačar, zaczyna powoli wymykać się kolarskim ramom. Czego Słoweniec nie dotknie, zamienia w złoto, a jego najnowsza zdobycz to tytuł mistrza świata, którego w kolekcji jeszcze nie miał.
Utarł nosa krytykom
Po poprzednim sezonie pesymiści wieszczyli, że Pogačar ma problemy z wejściem w kolarską dojrzałość i może nie spełnić pokładanych w nim nadziei. Słoweniec rzeczywiście spisał się wówczas poniżej swoich możliwości, ale w tym roku utarł nosa wszystkim, którzy w niego wątpili.
https://x.com/UCI_cycling/status/1840425533118492883
Zapowiedzą mocnego powrotu do gry była wygrana klasyfikacji generalnej Giro d’Italia. Później Pogačar nie dał rywalom szans podczas Tour de France, a niektórzy twierdzą, że zdobyłby komplet Grand Tourów, gdyby tylko zdecydował się wystartować w Vuelta a España. 26-letni Słoweniec pomysł na kolarski hat trick miał jednak inny i zrealizował go w niedzielne popołudnie.
„Do mety było jeszcze daleko…”
Na początku wyścigu nic nie zapowiadało, że Pogačar przez ponad 50 km będzie sunął samotnie. Ściganie zaczęło się w Winterthur, a następnie zawodnicy rozgrzewali się przed decydującymi fragmentami. Blisko 200 kolarzy zaczęło dość intensywnie, ale było wiadomo, że to będzie co najwyżej pokaz siły. Później rozpoczęły się pętle, z których zaczęli wyłaniać się pierwsi chętni do walki o najwyższe cele. I gdy wszyscy oczekiwali kolarskich szachów, blisko 100 km przed metą na odjazd zdecydował się Pogačar.
https://x.com/UCI_cycling/status/1840662560204374246
– Wtedy powiedziałem sam do siebie: „Co ty robisz? Strzelasz sobie w stopę!”. Zobaczyłem jednak czekającego Jana Tratnika [kolega Pogačara z kadry Słowenii – przyp. red.]. Dał mi kilka mocnych zmian, bardzo mi tym pomagając. Byłem naprawdę szczęśliwy, że tam był, ale do mety było jeszcze daleko – tak na spokojnie Pogačar analizował wyścig już podczas konferencji prasowej.
Ostatnie 50 km Słoweniec przejechał w samotności. Na mecie przyznał, że pod koniec zaczynało brakować mu sił i obawiał się, że zostanie doścignięty.
– Ta ucieczka to nie był plan, ale raczej głupota. Było ciężko, jednak zacisnąłem zęby. No i udało się, więc może to wszystko nie było jednak aż tak głupie – mówił z uśmiechem Pogačar.
Radość Belgów
Słoweniec, który m.in. już trzykrotnie wygrał Tour de France, został mistrzem świata po raz pierwszy. Drugie miejsce zajął Australijczyk Ben O’Connor, a trzecie – Holender Mathieu van der Poel. Z kolei mistrzostwo świata w jeździe na czas padło łupem Belga Remco Evenepoela.
https://x.com/UCI_cycling/status/1840417628147335262
Ciekawa walka rozegrała się także wśród kobiet. Mistrzynią świata w wyścigu ze startu wspólnego została Belgijka Lotte Kopecky, druga była Amerykanka Chloe Dygert, a trzecia – Włoszka Elisa Longo Borghini. W jeździe na czas zwyciężyła z kolei Australijka Grace Brown.
https://x.com/LotteKopecky/status/1840674576457490563