Jazda na rowerze w ulewnym deszczu – 8 wskazówek

Autor: Martin Atanasov

Mieliśmy już okazję omówić jazdę na rowerze w burzy i śniegu. Teraz czas na kilka słów o kolejnych warunkach ekstremalnych. Nie da się bowiem ukryć, że inaczej jeździ się w mżawce, a inaczej, gdy leje jak z cebra. Skoro temat burz poruszyliśmy już wcześniej, dziś nie będziemy do nich wracać – zamiast tego skupimy się na sytuacjach, w których natura postanawia zafundować rowerzyście srogi prysznic.  

Rezygnacja z przejażdżki, gdy niebo wygląda tak, jakby zaraz miała nadejść apokalipsa, to niezły pomysł. Problem polega na tym, że nie zawsze da się uniknąć rzęsistego deszczu. Czasami pojawia się niemal znikąd – a my musimy sobie z nim poradzić. Na szczęście na taką niespodziewaną ewentualność można się przygotować. Poniżej przedstawiamy osiem wskazówek, o których warto pamiętać w obliczu jazdy na rowerze w ulewnym deszczu.  

Zadbajmy o dodatkową widoczność 

Zacznijmy od najważniejszej kwestii – od widoczności. Pamiętajmy, że odzież w jasnych kolorach to absolutne minimum. To jednak nie wystarczy, gdy deszcz zacznie funkcjonować jak zasłona. Wtedy niezbędne okażą się światła: migające czerwone z tyłu i mocne, migające białe z przodu. Miganie to nie fanaberia – takie światła zwracają uwagę i pozwalają innym użytkownikom dróg na szybsze dostrzeżenie rowerzysty. 

Niezwykle ważne są też odblaski na rowerze i odblaskowa kurtka przeciwdeszczowa. Nietrudno zgadnąć, że wodoodporne ubrania wysokiej jakości to obowiązkowe wyposażenie na deszczową pogodę. Utrata temperatury ciała podczas ciągłego bombardowania kroplami wody to pewny sposób na przeziębienie, a w najgorszym wypadku może przynieść znacznie poważniejsze konsekwencje. Inwestując w wodoodporną odzież rowerową, warto więc wybrać jasne kolory z elementami odblaskowymi. Dzięki temu pozostaniemy widoczni w każdych warunkach – nawet w nocy podczas ulewnego deszczu. 

Trzymajmy się środka szosy
Widoczność jest istotna również i z tego powodu, że w deszczu jeździmy bliżej środka drogi; czasem wręcz trzeba przemieszczać się między jednym krańcem pasa a drugim, żeby ominąć niebezpieczne kałuże. Drogi zwykle buduje się w taki sposób, żeby woda spływała ze środka szosy na pobocze. W rezultacie kałuże często tworzą się na skraju pasa – czyli właśnie tam, gdzie powinny przemieszczać się rowery. Co więcej, błoto z przyległego terenu może rozlać się na szosę, a wtedy stanie się bardzo śliska. 

Na domiar złego wszelkie śmieci i olej zmywane z drogi przez ulewne deszcze gromadzą się na poboczach. Ostre krawędzie odpadków mogą przebić oponę, a zmiana ogumienia, gdy na głowę leją się wiadra wody, nie jest ani przyjemna, ani łatwa. 

Należy oddalić się od krawężnika w kierunku centralnej linii pasa ruchu, aby zapewnić sobie bezpieczeństwo. Być może stoi to w sprzeczności z intuicją, ale takie rozwiązanie jest o wiele bezpieczniejsze niż trzymanie się pobocza. 

Unikajmy ruchliwych dróg 

Biorąc pod uwagę warunki i jazdę środkiem pasa przez większość czasu, warto wybierać mniej uczęszczane drogi. Pomoże to uniknąć ochlapywania przez nadjeżdżające pojazdy. Podczas ulewy woda pokryje nawet najlepiej utrzymaną drogę.  

Unikaj ruchliwych dróg. © Profimedia

Jeśli jazda w deszczu może sprawiać jakąkolwiek radość, to ciągłe ochlapywanie szybko nas jej pozbawi. Unikanie ruchliwych dróg zwiększa poza tym ogólne bezpieczeństwo, bo im mniej innych uczestników ruchu na szosie, tym mniejsze ryzyko dla rowerzysty. Jeśli więc nie znamy okolicy lub alternatywnych dróg, znajdźmy schronienie i rozeznajmy się w mapie. 

Unikajmy dróg z ryzykiem osuwiska
Gdy szukamy alternatywnej drogi, wybierzmy taką, na której nie dochodzi od osunięć ziemi. Podczas ulewnych opadów rośnie prawdopodobieństwo ich wystąpienia – i to nawet w miejscach zabezpieczonych przed takim ryzykiem. Małe odłamki nie stanowią dużego zagrożenia dla samochodów, ale rowerzyści są znacznie bardziej narażeni na obrażenia spowodowane kamieniami – nie chroni ich przecież metalowe nadwozie. 

Jeśli więc trasa prowadzi przez wąwóz lub miejsce, w którym zdarzają się osunięcia ziemi, lepiej zawrócić niż podejmować ryzyko – zarówno podczas opadów, jak i tuż po ich ustąpieniu. 

Okulary przeciwdeszczowe
Okulary przeciwdeszczowe stanowią dla rowerzysty najlepszy substytut przedniej szyby. Czujny wzrok niezmącony strugami wody to podstawa bezpiecznej jazdy. Oczywiście w ulewnym deszczu okulary przeciwsłoneczne z filtrem UV kategorii wyższej niż 1 będą ograniczać widoczność. Na takie okazje warto więc zainwestować w parę przezroczystych okularów. Jeśli jednak ulewny deszcz zaskoczy nas niespodziewanie, lepiej jest zostawić okulary przeciwsłoneczne na nosie i jechać wolniej niż je zdjąć, narażając się tym samym na oślepianie rozpryskami wody. 

Zamontujmy błotniki
Błotniki mogą się bardzo przydać podczas jazdy w deszczu. Jasne, że zwiększają masę roweru, niemniej jednak jest to koszt, który warto ponieść, zwłaszcza gdy spodziewamy się ulewy. Błotniki w dużym stopniu ograniczą rozpryski i znacznie poprawią komfort jazdy. Nawet małe błotniki, ustawione w taki sposób, aby chronić twarz i dół pleców, okażą się zbawienne dla rowerzysty zmagającego się z fatalnymi warunkami atmosferycznymi. Warto dołożyć tych kilkaset gramów. 

Obniżmy ciśnienie w oponach
Gdy z nieba leje jak z cebra, a droga zamienia się w rzekę, to znak, że należy postawić na stabilność zamiast na prędkość. Pomoże w tym obniżenie ciśnienia powietrza w oponach. Przełoży się to na lepszą przyczepność i mniejsze ryzyko złapania gumy z powodu najechania na zanieczyszczenia zmyte z drogi. Tak – prędkość na tym ucierpi, ale zachowajmy umiar. Strava i pobijanie rekordów mogą poczekać na lepsze warunki pogodowe. Zmniejsz więc ciśnienie o 5 – 10 psi (0,3 – 0,7 bara). Upewnij się, że pokonujesz zakręty wolniej niż zwykle. Daj sobie wystarczająco dużo czasu na hamowanie. 

Nie czekajmy z szukaniem schronienia
Na koniec warto podkreślić, że to żaden wstyd, jeśli zrobimy sobie przerwę na trasie i poczekamy, aż deszcz minie albo się choć trochę uspokoi. Wystarczy więc znaleźć odpowiednie miejsce i poczekać. Może to być nawet stacja kolejowa, czy kawiarnia. Lepiej unikać przejść podziemnych, bo ulewa może szybko zamienić się w powódź, która nas stamtąd zmiecie. 

Jazda powinna sprawiać przyjemność i choć świetnie zdajemy sobie sprawę, że kapitulacja nie leży w naturze rowerzysty – czasami lepiej odpuścić, żeby wrócić na rower nazajutrz, niż zachorować. 

Warto pamiętać o wyżej opisanych wskazówkach – późną wiosną mogą okazać się bardzo przydatne. A najważniejsze, byśmy nie pozwolili, aby deszcz zepsuł nam przyjemność z jazdy na rowerze. Po prostu zachowajmy ostrożność. 

Artykuł powstał we współpracy ze skoda-auto.pl

Sk