Ostatnia taka uczta. Dziś startuje Vuelta a España

Autor: Piotr Nowik

Jeszcze nie opadły emocje po kapitalnym Tour de France, a kibice już dostają kolejną kolarską ucztę. W sobotę startuje Vuelta a España, która ma szansę przejść do historii. 

Niby jest najmłodsza z rodzeństwa, ale to wcale nie znaczy, że sprawia mniej radości i jest mniej emocjonująca. W tym roku odbyła się 110. edycja Tour de France oraz 106. Giro d’Italia, tymczasem kolarze podczas Vuelta a España pojadą po raz 78. W tym przypadku liczby nie mają jednak większego znaczenia. 

Historia pisze się na naszych oczach? 

Vuleta a España jest pełnoprawnym członkiem rodziny Grand Tourów i od dawna nikt już tego nie podważa. Zróżnicowana trasa, organizacja na najwyższym poziomie oraz czołowi kolarze na starcie sprawiają, że wyścig dookoła Hiszpanii stał się godnym zakończeniem sezonu największych zawodów wieloetapowych. 

Tegoroczna Vuelta a España będzie miała jeszcze jeden smaczek – swoją dominację chcą przypieczętować zawodnicy Jumbo-Visma. Od początku sezonu wskazywano, że będzie to jedna z najmocniejszych ekip, a jej zawodnicy wypełniają plan z nawiązką. Giro d’Italia wygrał Primož Roglić, a Tour de France jego kolega z zespołu – Jonas Vingegaard. W Vuelta a España pojadą obaj, co jest jasnym sygnałem, że Jumbo-Visma celuje w hattrick. Jeśli go ustrzeli, to holenderska drużyna przejdzie do historii kolarstwa jako pierwsza, która wygrała wszystkie Grand Toury w jednym roku. 

Największe szanse na zwycięstwo przypisuje się Rogliciowi, który powoli staje się kolarskim królem Hiszpanii. Słoweniec ten wyścig wygrał już trzy razy i zapewnia, że wciąż nie ma dość. Nie będzie on jednak liderem zespołu, ponieważ na takich samych prawach pojedzie Vingegaard. 

– Obaj będą naszymi liderami. Marzeniem i celem całej ekipy jest to, by jeden z nich dojechał do Madrytu w czerwonej koszulce. Z tą drużyną jesteśmy gotowi na wszystko, nie mogę doczekać się startu w Barcelonie z tymi ośmioma kolarzami – podkreśla Marc Reef, dyrektor sportowy Jumbo-Visma. 

Swoich przedstawicieli będą mieli również polscy kibice. Kamil Gradek pojedzie w składzie Bahrain – Victorious, a Łukasz Owsian znalazł się w ekipie Arkea Samsic. 

Czasu na rozgrzewkę nie będzie 

  1. Vuelta a España rozpoczyna się jazdą na czas w Barcelonie. Później zawodnicy nie będą mieli chwili na spokojny „rozjazd” po płaskich trasach, tylko od razu zaczną się etapy pagórkowate i górskie. Już we wtorek czekają ich pierwsze wspinaczki na trasie Suria – Andora, a pierwszy płaski etap przewidziano dopiero pod koniec pierwszego tygodnia ścigania.

Druga czasówka zostanie rozegrana podczas 10. etapu, a zawodnicy będą pędzili ulicami Valladolid. W każdym z dwóch ostatnich tygodni kolarze będą mieli do przejechania po dwa etapy górskie, nie będzie brakowało również tras pagórkowatych. 

Zakończenie wyścigu 17 września w Madrycie. 

Artykuł powstał we współpracy ze skoda-auto.pl