Igrzyska olimpijskie są wyjątkowym wydarzeniem dla każdego kraju, który wystawia swoich reprezentantów, i niezwykle ważną imprezą dla wszystkich zakwalifikowanych do nich sportowców. Choć nie każdy widz dobrze zna się na kolarstwie, to większość osób zdaje sobie sprawę z tego, jak istotny jest sam udział w igrzyskach. Jako kolarka rzadko mam okazję poczuć więź z moimi polskimi korzeniami, ponieważ jestem częścią niemieckiego zespołu wyścigowego Canyon//SRAM złożonego z zawodniczek pochodzących z 10 różnych krajów. Oznacza to, że w każdym wyścigu przenika się wiele kultur.
Na igrzyskach olimpijskich mam jednak okazję przebywać wśród Polaków, co nadaje temu doświadczeniu wyjątkowego znaczenia i sprawia, że czuję się swobodnie: mogę być sobą, a ludzie śmieją się z moich żartów. Co więcej, w czasie igrzysk otrzymuję znacznie więcej wsparcia ze strony mojego kraju niż w przypadku innych zawodów. Dotychczas uczestniczyłam w igrzyskach trzykrotnie – w Rio, Tokio i w Paryżu. Wszystkie te wydarzenia wspominam jednak zupełnie inaczej, bo wiele między nimi różnic. Do Rio pojechałam jako młoda, ciekawa świata i bardzo podekscytowana kolarka, a niezwykła atmosfera tej imprezy pochłonęła mnie bez reszty. Igrzyska w Tokio były całkowicie inne z powodu ograniczeń związanych z pandemią COVID-19, które nie pozwoliły mi w pełni poczuć olimpijskiego ducha – miałam wrażenie, że biorę udział w zwykłym wyścigu, mimo że moje zmagania oglądało znacznie więcej widzów.
Niepowtarzalne wyzwania i możliwości
Igrzyska olimpijskie niosą za sobą wyjątkowe wyzwania i możliwości – zupełnie inne od tych, które towarzyszą typowym zawodom kolarskim. Jedną z najważniejszych różnic jest dynamika wyścigu. Ogromne znaczenie w tym kontekście ma mniejszy peleton, liczący zaledwie 80 kolarek – taka liczba zawodniczek sprawia, że wyścig jest bardziej chaotyczny i trudniej się go kontroluje. Ze względu na brak łączności radiowej musimy polegać na naszych instynktach i komunikacji zespołowej, co może prowadzić do nieoczekiwanych i emocjonujących sytuacji na trasie. Ponadto jazda w obszarach miejskich zapewnia większy rozgłos i przyciąga więcej widzów – ale zarazem jest bardziej ryzykowna z uwagi na elementy infrastruktury drogowej i liczne zakręty. Pokonywanie takich technicznych odcinków wymaga od kolarek zaawansowanych umiejętności, dzięki czemu wyścig stanowi większe wyzwanie i jest jeszcze bardziej pasjonujący.
Niecodzienne podejście do przygotowań
Tegoroczne przygotowania były nieco skomplikowane, ponieważ między zakończeniem igrzysk olimpijskich a rozpoczęciem wyścigu Tour de France Femmes avec Zwift zaplanowano zaledwie tydzień przerwy. Utrzymanie szczytowej formy w tym okresie miało kluczowe znaczenie. Na początku sezonu wspólnie z moim zespołem i federacją kolarską opracowaliśmy plan optymalizacji naszych przygotowań. W roku igrzysk olimpijskich zazwyczaj spędzamy więcej czasu z naszymi drużynami narodowymi niż z zespołami klubowymi, zwłaszcza podczas obozów treningowych lub reprezentowania naszego kraju na mniejszych wyścigach. Pozwala nam to zbudować silniejsze więzi i zaufanie. Ze względu na szybki rozwój kobiecego kolarstwa i dodawanie do kalendarza kolejnych ważnych wyścigów znalezienie czasu na dodatkowe podróże stało się jednak dużym wyzwaniem. Starałam się także przygotować psychicznie na różne interpretacje moich wyników przez polską publiczność. Zakładałam, że spotkam się z wieloma komentarzami, zarówno pozytywnymi, jak i krytycznymi, więc skupiałam się na wypracowaniu odporności i utrzymaniu zrównoważonego sposobu myślenia.
Duma narodowa i duch zespołu
Zakładanie stroju narodowego napawa mnie ogromną dumą i radością. Jest także dla mnie źródłem dodatkowej energii i motywacji, by dać z siebie wszystko, by pokazać światu, że Polska to przeciwnik, którego nie należy lekceważyć. Od wielu lat ścigam się dla zagranicznych zespołów. Z tego powodu musiałam wykształcić drugą osobowość, która nie jest do końca zgodna z moją naturą. Gdy reprezentuję kraj, mogę być sobą, co czyni to doświadczenie naprawdę wyjątkowym i sprawia, że jazda jest jeszcze bardziej emocjonująca. Poczucie dumy narodowej i ducha zespołowego, jakiego doświadczam na igrzyskach olimpijskich, nie ma sobie równych – pozwala mi poczuć głęboką więź z moimi korzeniami, jak również inspirować Polki i Polaków do realizacji swoich kolarskich marzeń.
Ogromne emocje związane z igrzyskami w Paryżu i wioską olimpijską
Bardzo się cieszę, że tegoroczne igrzyska odbyły się w Europie. Moja rodzina i przyjaciele mogli przyjechać do Francji, żeby zobaczyć moje zmagania na żywo i wspólnie ze mną przeżyć te niezwykłe chwile. Jestem dziś znacznie bardziej dojrzałą kolarką niż podczas igrzysk w Rio i Tokio, co pomogło mi zachować spokój i lepiej przewidzieć przebieg wyścigu w zależności od sytuacji. Możliwość rywalizacji w takim środowisku, zwłaszcza przy wsparciu moich bliskich, dodało mi motywacji i zapewniło dodatkową dawkę emocji.
Sam pobyt w wiosce olimpijskiej również jest niesamowitym doświadczeniem. Każdy kraj ma swoje kwatery, gdzie można spotkać innych fantastycznych sportowców i świętować sukcesy medalistów. Olimpijczycy mają także do dyspozycji ogromne jadalnie, z których mogą korzystać sportowcy z całego świata, dzięki czemu wielu z nich ma okazję zjeść śniadanie z kimś, kogo znają z telewizji i podziwiają. W Rio mogliśmy zostać w wiosce po zakończeniu swoich konkurencji, by w pełni nacieszyć się jej niesamowitą atmosferą i zrelaksować po intensywnym wysiłku. Wioska olimpijska jest jak małe miasteczko, w którym można obserwować, jak inni olimpijczycy przygotowują się do zawodów i jak radzą sobie z emocjami po występie. Chociaż zasady uległy zmianie i w tym roku każdy zawodnik musiał opuścić wioskę niedługo po zakończeniu swoich zmagań, to tętniące życiem miejsce nie przestawało inspirować.
Gra o wysoką stawkę i duża presja na igrzyskach olimpijskich
Nie wszyscy dziennikarze sportowi w pełni rozumieją kolarstwo, co może wywierać na zawodników dodatkową presję i tworzyć nierealistyczne oczekiwania. Kontakt z dziennikarzami, którzy próbują nakłonić rozmówcę do wpasowania się w ich narrację, potrafi być naprawdę wyczerpujący i rozpraszający. Pewna nieprzyjemna sytuacja, która miała miejsce podczas igrzysk w Rio, nauczyła mnie, jak ważną umiejętnością jest wyznaczanie granic i ochrona swojej przestrzeni mentalnej. Presja towarzysząca igrzyskom olimpijskim różni się od tej odczuwanej podczas innych imprez sportowych, ponieważ nie jest naturalną częścią naszej rutyny, lecz wynika z zewnętrznych oczekiwań. Wszyscy chcemy wypaść jak najlepiej i całkowicie skupić się na wyścigu. Aby tego dokonać, nieraz musimy stawić czoła wyjątkowemu wyzwaniu w postaci nadmiernej uwagi ze strony mediów niezwiązanych z kolarstwem.
Dynamika i strategia zespołu na igrzyskach olimpijskich
Na każdych igrzyskach olimpijskich reprezentuję swój kraj, a kolarki, które zazwyczaj ze mną rywalizują, stają się na czas zawodów moimi koleżankami z drużyny. Taka współpraca opiera się na szczerości i lojalności, a także otwartości przy ustalaniu planu zespołowego, który pozwala najsilniejszej zawodniczce walczyć o zwycięstwo przy pomocy pozostałych kolarek. W osiągnięciu celu w Paryżu wspierała nas również selekcjonerka, która przez cały rok monitorowała nasze wyniki, a przed wyścigiem udzielała ostatecznych instrukcji. Dobra atmosfera w zespole i wzajemne zrozumienie między zawodniczkami są niezbędne dla osiągnięcia sukcesu – dlatego bardzo się cieszę, że jestem częścią grupy złożonej z dziewczyn, które mają wspólny cel i wspierają się nawzajem. Podczas igrzysk rywalizowałyśmy w mniejszych drużynach i bez komunikacji radiowej, co znacząco zmieniło dynamikę wyścigu – na torze liczyły się przede wszystkim strategia i praca zespołowa.
Moje osobiste cele na igrzyska
Gdy jako mała dziewczynka oglądałam z tatą igrzyska olimpijskie, widziałam siebie na podium z medalem na szyi i marzyłam o swoim sukcesie przy dźwiękach hymnu narodowego. Nie wiedziałam wtedy, że życie popchnie mnie w kierunku kolarstwa, a w efekcie dostanę szansę na spełnienie tego marzenia. W głębi duszy wciąż jestem tą małą dziewczynką, która pragnie przekroczyć linię mety jako pierwsza i zainspirować innych – zwłaszcza w Polsce – do zakochania się w kolarstwie.