Ewolucja dynamiki zespołów i wyścigów w sezonie

Autor: Kasia Niewiadoma

Gdy byłyśmy w samym środku sezonu – a myślę, że mogę mówić w imieniu wszystkich profesjonalnych kolarzy – w powietrzu wisiały i oczekiwanie, i masa emocji. Ponieważ zbliżało się kilka ważnych wyścigów, pomyślałam, że to idealny czas, aby zagłębić się w zmieniający się krajobraz dynamiki wyścigów i strategii zespołowych. Dziś chciałabym opowiedzieć, w jaki sposób zespoły dostosowują się, opracowują swoje strategie i uwalniają wspólną moc, aby sprostać wyzwaniom, które przed nimi stoją. 

Wraz z postępem sezonu dynamika zespołu ewoluuje 

Moje podejście bardzo się zmienia w trakcie sezonu. Z każdym kolejnym wyścigiem czuję, że wszyscy nieco bardziej się rozluźniają – nie w tym sensie, że ludzie przestają dbać o siebie i o dobre wyniki. Chodzi raczej o to, że jest więcej spokoju i pewności siebie. Początek sezonu jest zawsze bardzo intensywny. Mamy wiele ważnych wyścigów podczas paru tygodni – więc nigdy nie wiesz, wychodząc z zimowego bloku przygotowawczego, jak dobry jesteś ty, a jak twoja konkurencja. Zdecydowanie każdy potrzebuje trochę czasu i kilku wyścigów, żeby się zaaklimatyzować. 

Najważniejsze są elastyczność i szybkość reakcji 

Trzeba przeanalizować każdy wyścig. Zawsze mamy spotkanie zespołu, aby wspólnie się zastanowić, co mogliśmy zrobić lepiej lub co jeszcze wymaga poprawy. Zespół ma trzech trenerów, którzy monitorują formę wszystkich zawodników i komunikują się z osobistymi trenerami kolarzy. W ten sposób znajdują sposób na osiągnięcie jak najlepszych wyników. 

Wyścigi i treningi ewoluują niezwykle szybko. Żeby nadążyć za najlepszymi w wyścigu, trzeba podążać za tym, co robią inni. Na przykład wyjazdy na obozy wysokościowe stały się bardzo popularne i zarazem ważne w przygotowaniach kolarza. Kiedyś robiliśmy to raz w roku, aby osiągnąć tę wspaniałą, magiczną formę, która pozwala wygrywać. Teraz kolarze wyjeżdżają w góry 3–5 razy w roku, priorytetowo traktując jedno konkretne wydarzenie, wyścig – a potem powrót. Oznacza to, że spędzasz bardzo mało czasu w domu, dzięki czemu zyskujesz przewagę nad innymi. Poświęcasz swój prywatny czas, aby mieć dłuższy trening wysokościowy. 

Różne części sezonu przynoszą różne obawy 

Pierwsza część sezonu koncentruje się na klasykach, czyli jednodniowych wyścigach, organizowanych głównie w Belgii, Holandii i we Włoszech. Oznacza to, że masz tylko jeden dzień, aby tygodnie przygotowań nabrały znaczenia. Oczywiście możesz być w niesamowitej formie – ale nie da się wykluczyć, że w wyścigu przytrafi ci się wypadek. To bardzo prawdopodobne, bo klasyki są gorączkowe, niebezpieczne i stresujące. Możesz także przegapić swoją okazję, a wtedy trzeba będzie czekać cały rok na kolejną szansę. 

Gdy kończą się klasyki, przechodzimy do wyścigów etapowych – z wieloma etapami trwającymi od 3 do 10 dni. Wprowadza to do peletonu trochę spokoju i wyciszenia, ponieważ nie chodzi już o pojedynczą jazdę, ale bardziej o konsekwencję i oszczędzanie energii. Podczas wyścigów etapowych peleton jest spokojniejszy, a atmosfera – bardziej zrelaksowana. 

Wraz z postępem sezonu dynamika zespołu ewoluuje. © Thomas Maheux

Zawsze zaczynamy od planu, ale nie boimy się go modyfikować 

Oczywiście przy wielu wyścigach i wydarzeniach odbywających się w trakcie sezonu zespoły muszą ostrożnie ustalać priorytety i alokować swoje zasoby. Większość drużyn liczy od 13 do 17 kolarzy, więc każdy z nich może określić, do jakiego wyścigu chce się przygotować, a w jakim chętnie popracuje dla innych. Przed rozpoczęciem sezonu, podczas jednego z naszych obozów treningowych, wspólnie z trenerami i dyrektorami sportowymi ustalamy priorytety i wstępnie planujemy nasze cele. Tworzymy treningi wyścigowe i bloki regeneracyjne, by rozpoznać ogólną sytuację. Gdy wszystko się rozpoczyna, wprowadzamy drobne modyfikacje po każdym wyścigu. Stale szukamy szczegółów, które można by udoskonalić. 

Trzeba pamiętać o roli, jaką odgrywa szczęście i skupić się na szerszej perspektywie 

Bez względu na to, jak dobrze się przygotujesz i dostosujesz, wszystko może się zdarzyć. Ciągłe zagrożenie kontuzjami, chorobami, a także inne wydarzenia poza naszą kontrolą potrafią nas zmusić do zmiany planów i taktyki wyścigowej – bo chodzi o to, by przekuć problem w coś pozytywnego. Szczęście jest w wyścigach szalenie ważne – a tak trudno je uchwycić. Mój zespół zawsze upewnia się, że wszyscy są pod dobrą opieką i otrzymują pomoc, której mogą potrzebować. Po prostu rozmawiamy otwarcie i szczerze, a w razie potrzeby zmieniamy harmonogramy. 

Jest to niezwykle ważne, ponieważ wraz z postępem sezonu każdy zespół będzie zmuszony stawić czoła nieoczekiwanym okolicznościom lub czynnikom, które mogą wpłynąć na jego dynamikę i wyniki wyścigów. Im więcej razem jeździmy, tym lepiej się rozumiemy. Co roku zmienia się skład zespołu – to oznacza, że niektórzy zawodnicy odchodzą, a inni dołączają. Aby wiedzieć, jak ścigać się razem, musimy ćwiczyć. Tak – będziemy popełniać błędy, ale będziemy też słuchać opinii innych i będziemy otwarci na krytykę. 

W miarę upływu tygodni zespoły zacieśniają więzi. Powstają wspólne wspomnienia. Przechodzisz przez wzloty i upadki, które zbliżają cię do zespołu. Nieoczekiwane okoliczności zdarzają się codziennie. Chodzi o to, aby zobaczyć szerszy obraz – usiąść z trenerami, z menadżerami, aby porozmawiać i poradzić sobie z daną sytuacją. 

Trzeba być gotowym na to, że gwiazdy ustawią się w jednej linii 

Gdy zastanawiam się nad minionymi sezonami, od razu przychodzi mi na myśl Tour de France Femmes avec Zwift w zeszłym roku, kiedy wygraliśmy klasyfikację drużynową. To przykład dynamiki zespołu odgrywającej kluczową rolę w osiąganiu sukcesu i pokonywaniu przeszkód. Od momentu przyjazdu do Francji wiedziałam, że czeka nas dobry wyścig. Wszyscy byli w pozytywnym nastroju – nawet pomimo całego tego medialnego szumu i zamieszania. Przeżyliśmy kilka bardzo długich, ciężkich dni, ale nikt nie narzekał ani nie emanował negatywną energią. Chodziło o dobrą zabawę i bycie obecnym, uważność w danej chwili. Wciąż pamiętam drugi, ostatni etap, który prawie pozbawił mnie życia. Gdy wracałam do samochodów zespołu po mecie, tyle razy mnie wyściskano, obcałowano, tyle napotkałam uśmiechów i tak dużo dobrej energii, że czułam się tak, jakbym w ciągu paru zaledwie minut w pełni się zregenerowała po ciężkim wysiłku. Moim zdaniem to był doskonały przykład dynamiki zespołu w najlepszym wydaniu! 

Artykuł powstał we współpracy ze skoda-auto.pl