Co to był za wyścig! Za nami kapitalny Tour de France

Autor: Piotr Nowik

Zwroty akcji, piękne historie i zaskakujące rozstrzygnięcia. Za nami jeden z najciekawszych Tour de France w XXI w., a najlepiej będzie wspominał go zwycięzca – Jonas Vingegaard (Jumbo-Visma).

Jeśli ktoś próbował podważać wielkość najstarszego wieloetapowego wyścigu świata, to w minionych trzech tygodniach chyba stracił wszystkie argumenty. 110. edycja wyścigu Tour de France miała bowiem wszystko, czym pasjonują się fani światowego kolarstwa.

Tegoroczną Wielką Pętlę zapowiadano jako pojedynek Tadej Pogacara (UAE Team Emirates) z Jonasem Vingegaardem. I tak też było, tylko że w pewnym momencie ta rywalizacja przeistoczyła się w show Duńczyka.

Duńska dominacja

Na początku obaj kolarze dali się wyszumieć Adamowi Yatesowi (UAE Team Emirates), który jechał w żółtej koszulce przez cztery dni, następnie trykot na 24 godziny przejął Jai Hindley (Bora-Hansgrohe), a później na dobre przykleił się do niego Vingegaard. Gdy Duńczyk założył najbardziej pożądaną koszulkę w kolarskim świecie, to nie oddał jej już do końca.

Za jego plecami cały czas czaił się jednak Pogacar. Vingegaard szukał sposobów na odjechanie Słoweńcowi, ale ten podążał cały czas za nim. Aż do 16. etapu, czyli 22-kilometrowej jazdy na czas. Duńczyk pokonał ją w niesamowitym stylu, jakby poprzednie etapy były dla niego tylko rozgrzewką. W efekcie wpadł na metę blisko dwie minuty wcześniej niż Pogacar i stało się jasne, że Słoweńcowi będzie już niezwykle trudno odrobić straty.

–  Dziś czułem się bardzo dobrze i chyba pojechałem najlepszą czasówkę w całym moim życiu. Jestem dumny z tego zwycięstwa, zaskoczyłem nawet sam siebie. Nie spodziewałem się, że pójdzie aż tak dobrze – mówił Vingegaard portalowi cyclingnews.com.

Nagroda pocieszenia dla Słoweńca

Tymczasem Pogacar wpadł w kryzys i nazajutrz niemal stracił szansę na wygraną. Podczas królewskiego etapu z Saint-Gervais-les-Bains do Courchevel Słoweniec upadł i choć szybko się pozbierał, to widać było, że tego dnia jazda jest dla niego cierpieniem. W efekcie na metę wjechał sześć minut po Vingegaardzie i było pewne, że nie wygra trzeciej Wielkiej Pętli w karierze.

Na osłodę Pogacar zdobył koszulkę dla najlepszego młodzieżowca. Z kolei klasyfikację górską wygrał Giulio Ciccone (Lidl-Trek), punktową – Jasper Philipsen (Alpecin-Deceuninck), drużynową – Jumbo-Visma, a najaktywniejszym kolarzem został Victor Campenaerts (Lotto Dstny).

To był także udany Tour de France dla polskich zawodników. Rafał Majka zajął 14. miejsce w klasyfikacji generalnej, a Michał Kwiatkowski skończył na 49. pozycji, ale przede wszystkim wygrał drugi w karierze etap Wielkiej Pętli.

Czas na panie

Rywalizacja mężczyzn w Tour de France przeszła już do historii, a teraz do gry weszły kobiety. Od niedzieli 154 zawodniczki rywalizują o żółtą koszulkę, a pierwszy etap zgarnęła Lotte Kopecky (Team SD Worx).

Przed kolarkami jeszcze siedem etapów, a wszystko najpewniej rozegra się w dwóch ostatnich dniach, gdy najpierw wjadą w wysokie góry, a na koniec zmierzą się podczas 22-kilometrowej jazdy na czas.

Zakończenie wyścigu Tour de France Femmes w najbliższą niedzielę.

Artykuł powstał we współpracy ze skoda-auto.pl