W świecie profesjonalnego kolarstwa ścieżki inspiracji zazwyczaj wytyczają ci ludzie, którzy mają odwagę przekraczać granice i na nowo określać ramy tego, co możliwe. Gdy myślę o swojej dotychczasowej podróży, odczuwam ogromną wdzięczność wobec pionierek tego sportu, które zainspirowały mnie i ukształtowały moją karierę. Chciałabym opowiedzieć o zawodniczkach, które wywarły na mnie największy wpływ, a także zastanowić się, co możemy zrobić, aby zainspirować przyszłe pokolenia, i jakie kolejne kroki należy podjąć w obszarze kobiecego kolarstwa.
Pionierki kolarstwa źródłem inspiracji
Marianne Vos – to pierwsza kobieta, która stała się dla mnie źródłem inspiracji i sprawiła, że zaczęłam marzyć o kolarskich sukcesach. Doskonale pamiętam dzień, gdy udało mi się znaleźć nagranie z wyścigu, w którym brała udział. W tamtych czasach zawody były transmitowane bardzo rzadko, a żeby obejrzeć zmagania kolarek, trzeba było siedzieć do pierwszej w nocy i mieć nadzieję, że na kanale Rai Sport zostanie wyświetlony chociaż fragment wyścigu Giro Donne. Nigdy nie zapomnę widoku Marianne nieugięcie wyprzedzającej kolejne rywalki i pędzącej do mety, by wygrać mistrzostwa świata w kolarstwie przełajowym!
Zdałam sobie wtedy sprawę, że chcę być taka jak ona. Nigdy nie porzuciłam tych marzeń – dwa lata później dołączyłam do zespołu Rabobank, którego liderką była Marianne.
Inną ważną dla mnie pionierką kolarstwa jest Emma Pooley. Jeszcze jako juniorka miałam okazję rozgrzewać się obok niej na mistrzostwach świata w Kopenhadze, co wywarło na mnie ogromne wrażenie. Emma zdobyła na tych zawodach srebrny medal, a ja nie mogłam wyjść z podziwu, jak tak drobna, filigranowa wręcz osoba mogła wykrzesać z siebie tyle sił. Od tamtej pory jestem jej wielką fanką.
Cechy i wartości godne podziwu
Kolarstwo wyglądało kiedyś zupełnie inaczej. Dziś wiele kolarek specjalizuje się w konkretnych dziedzinach, natomiast dawniej sport ten był bardziej wszechstronny. Solidnie przygotowane zawodniczki były w stanie bez problemu pokonywać wzniesienia, sprintować i jeździć na czas. Innymi słowy, żadna forma jazdy nie była im straszna. To właśnie pozwoliło Marianne wygrywać wszelkiego rodzaju zawody – od wyścigów przełajowych po klasyczne i etapowe. Poziom kobiecego kolarstwa był wtedy inny, a większość zawodniczek nie mogła liczyć na żadne wsparcie w realizacji swoich marzeń.
Bardzo niewiele zespołów (szczerze mówiąc, na myśl przychodzą mi tylko dwa) potrafiło w tamtych czasach zapewnić kolarkom odpowiednie warunki do rozwoju. Zawodniczki często musiały podejmować dodatkową pracę, a po powrocie do domu trenowały aż do zmroku. Był to przejaw niesamowitego zaangażowania i ogromnej miłości do tego sportu. Moim zdaniem przełom w rozwoju kobiecego kolarstwa zawdzięczamy przede wszystkim ówczesnym zawodniczkom. To właśnie one starały się o organizację większej liczby wyścigów oraz zabiegały o uwagę mediów i transmisje zawodów na żywo, jednocześnie próbując połączyć te wysiłki z dodatkową pracą i życiem osobistym. Myślę, że wszystkie te kolarki są w pewnym stopniu moimi bohaterkami – między innymi dlatego, że się nie poddały i zawsze wierzyły w nasz sport.
Należny szacunek dla niedocenionych bohaterek
Myślę, że wszystkie kolarki, które ścigały się w tamtym okresie, zasługują na uznanie. Wspólnie przyczyniły się do narodzin kobiecego peletonu, a następnie zawzięcie walczyły o jego rozwój, mimo że ich wysiłki latami nie przynosiły oczekiwanych rezultatów. Wśród podziwianych przeze mnie zawodniczek były także Polki, na przykład Bogumiła Matusiak i Paulina Brzeźna – jedne z nielicznych polskich kolarek, które startowały w zagranicznych wyścigach, a tym samym na swój sposób utorowały drogę przyszłym pokoleniom oraz pokazały, że kolarstwo to coś więcej niż tylko krajowe zawody.
Inspiracja dla przyszłych pokoleń
Z biegiem lat zaczęłam patrzeć na życie nieco inaczej. Zdałam sobie sprawę, że znalazłam się w fantastycznym położeniu – mogę docierać do młodych kobiet, aby ułatwiać im integrację ze środowiskiem kolarskim. Jako zawodniczka, której kariera trwa już ponad dekadę, zdobyłam bogate doświadczenie – możliwość dzielenia się nim z innymi ludźmi jest dla mnie czymś naprawdę wspaniałym!
Zdarzają się oczywiście trudniejsze chwile, kiedy rozłąka z rodziną i intensywny sezon wyścigowy dają się we znaki. Dlatego w pełni normalne jest przeżywanie załamania lub innego kryzysu. Osobom, które doświadczają takich emocji, należy koniecznie przekazać, że nie są w tym same i że inni ludzie często czują się bardzo podobnie. O wiele korzystniej jest pozwolić człowiekowi zmagającemu się z trudnościami przezwyciężyć je i dowiedzieć się więcej o sobie niż udawać, że nic się nie dzieje.
Zauważyłam też, że młode zawodniczki wzorują się na bardziej doświadczonych kolarkach. Dzięki mojemu rozsądnemu, zdrowemu podejściu do wyścigów ja również mogę świecić przykładem. Przez promowanie zdrowego podejścia rozumiem m.in. uświadamianie początkującym zawodniczkom, że siła fizyczna jest ważniejsza niż szczupła sylwetka, że powinny dbać o ciało – nie tylko podczas jazdy. Doskonałym wzorem do naśladowania jest Demi Vollering, czyli jedna z najlepszych kolarek na świecie, która jest niezwykle utalentowana i silna, a jednocześnie w bardzo efektywny sposób równoważy swoje życie zawodowe i osobiste.
Cele na przyszłość
Mam nadzieję, że powstanie więcej drużyn dla zawodniczek poniżej 23. roku życia, dzięki czemu dziewczyny kończące juniorski etap kariery zyskają szansę na stały, stopniowy rozwój. Nikt ich od razu nie będzie wrzucał w wir światowych zawodów, bo to niezwykle stresujące i czasami zniechęca młode zawodniczki. Liczę na to, że pewnego dnia będziemy mogły przestać porównywać kolarstwo kobiece do męskiego, ponieważ nie będzie już między nimi żadnych różnic. Chciałabym także, aby każda młoda kolarka była otoczona przez kompetentnych ludzi, którzy wskażą jej drogę do osiągnięcia sukcesu w zdrowy sposób.