Wielki sukces Rafała Majki! Polak wygrał etap Vuelta a Espana

Autor: Piotr Nowik

Dla takich chwil trenuje się całą karierę i poświęca znaczną część życia. Rafał Majka w kapitalnym stylu wygrał niedzielny etap Vuelta a Espana, a zwycięstwo zadedykował dzieciom oraz zmarłemu ojcu.

To był piękny wyścig kolarza z Zegartowic. Po przejściu Majki do UAE Team Emirates spekulowano, że już na dobre zostanie przypisana mu drugoplanowa rola pomocnika, ale tym razem Polak dostał zielone światło do ataku i doskonale wiedział, co z tym zrobić.

Samobójcza taktyka?

Majka nie chciał stracić szansy i zaatakował bardzo wcześniej, gdy do mety było jeszcze ponad 100 kilometrów. Na pierwszy rzut oka była to samobójcza taktyka, ale w niedzielę Polak był niesamowicie mocny. Wraz z nim w ucieczkę zabrali się Fabio Aru (Team Qhubeka-NextHash) i Maxim Van Gils (Lotto Soudal), ale z czasem ten drugi nie wytrzymał tempa. Peleton próbował atakować wspólnie, później utworzono grupę pościgową, ale Majka ciągle był piekielnie silny. Odczuł to również Aru, który też musiał spasować, a to oznaczało, że Polak ponad 80 kilometrów będzie musiał walczyć sam. I walczył jak lew, utrzymując nad goniącymi go rywalami co najmniej półtorej minuty przewagi. Najaktywniejszy był wtedy Steven Kruijswijk (Jumbo-Visma), ale Polak trzymał Holendra na bezpieczną odległość.

Kilkaset metrów przed metą Majka już wiedział, że tego dnia nie ma na niego mocnych. Zacisnął pięści, podniósł ręce do góry i z uśmiechem na ustach wygrał drugi w swojej karierze etap Vuelta a Espana (poprzednio triumfował w 2017 r.).

– To coś wyjątkowego. Czasami wiele razy próbujesz zabrać się w odjazd, ale nie jest to łatwe. Próbowałem uciekać od samego początku, na nikogo nie czekałem. Chciałem wygrać etap dla mojego zmarłego ojca oraz dwójki moich dzieci, a także dla wspaniałej drużyny, jaką jest UAE Team Emirates. Jestem bardzo szczęśliwy, bo miałem zły początek sezonu, co nie było łatwe, ani dla mnie, ani dla mojej rodziny – mówił na mecie szczęśliwy Polak.

Później na facebooku Majka napisał m.in. „Wiele emocji towarzyszyło mi po przekroczeniu linii mety, ale cały czas powtarzam, że ZAWSZE warto walczyć i wierzyć w to, co się robi! MAMY TO!”

https://www.facebook.com/rafalmajkaofficial/posts/388003862689263

Gdyby opierać się tylko na liczbach Polaka z tegorocznej Vulety, to niewielu wskazywałoby go w roli faworyta do wygrania etapu. Przed niedzielnym ściganiem zajmował 22. miejsce w klasyfikacji generalnej (obecnie jest 18.), a najlepszym miejscem etapowym było 29., zdobyte podczas dziewiątej kampanii. Gdy jednak w niedzielę Polak zaatakował, wszystkie te zestawienia można było wrzucić do kosza.

Czas na decydujący tydzień

Dziś zawodnicy mają ostatni dzień przerwy w ściganiu, a później zapowiadają się niesamowite emocje. W klasyfikacji generalnej prowadzi Odd Christian Eiking (Intermarche – Wanty – Gobert Materiaux), który ma 54 sekundy przewagi nad Guillaume Martinem (Cofidis) i 96 sekund nad Primożem Rogliciem (Jumbo – Visma). W klasyfikacji punktowej wyraźnie przewodzi Fabio Jakobsen (Deceuninck – Quick – Step), który ma blisko 100 punktów więcej od goniących go rywali. W górskiej na czele jest Romain Bardet (Team DMS), który ma o 19 punktów więcej od Damiana Caruso (Bahrain Victorious) i 21 punktów więcej od Majki. Z kolei najlepszym młodzieżowcem niezmiennie jest Egan Bernal (Ineos Grenadiers).

W klasyfikacjach wiele jeszcze może się pozmieniać, bo przed zawodnikami decydujący tydzień. Zacznie się od wtorkowego płaskiego etapu Laredo – Santa Cruz de Bezana, ale później żarty się skończą i na dwa dni zawodnicy przeniosą się w góry. W piątek z kolei czeka ich etap pagórkowaty, a w sobotę kolejne górskie wspinaczki. Zakończenie 76. Vuelta a Espana w niedzielę, czasówką Padron – Santiago de Compostela.

Artykuł powstał we współpracy ze skoda-auto.pl