Musiała wydarzyć się tragedia, by zawodowi kolarze obowiązkowo zaczęli zakładać kaski. – A moim zdaniem to powinien być obowiązek wszystkich rowerzystów – uważa Gerain Thomas, zwycięzca Tour de France. Tej opinii wielu rowerzystów jednak nie podziela.
Najpierw z ich właścicieli peleton się nabijał. Na początku XX wieku bardziej liczyła się misternie ułożona fryzura niż ochrona głowy. Czasem zawodnicy zakładali czapki, ale tylko po to, by chronić się przed mrozem. O ochronie głowy nikt głośnio nie mówił, bo zostałby uznany za mięczaka. A w końcu kolarstwo to sport dla twardzieli.
Czasy się zmieniały, przepisy nie
Ta sytuacja trwała przez dziesiątki lat. Rowery stawały się coraz lżejsze i szybsze, stroje kolarzy bardziej aerodynamiczne, a technika jazdy i możliwości zawodników przyspieszały peleton. Nie zmieniało się tylko jedno – głowa kolarza cały czas nie była chroniona.
I tak było aż do początku XXI wieku! Piłkarze grali w ochraniaczach na golenie, bokserzy walczyli w ochraniaczach na szczęki, strój hokeisty przypominał jeden wielki ochraniacz, a peleton ciągle mknął z rozwianymi włosami.
Nie zmienił tego nawet wypadek Fabio Casartelliego podczas Tour de France w 1995 r. 25-letni mistrz olimpijski z Barcelony był wschodzącą gwiazdą kolarstwa, ale nigdy nie dowiemy się jak wiele mógł osiągnąć, ponieważ podczas zjazdu z Col de Portet d’Aspet uderzył w betonowe bariery. Lekarze byli koło niego w kilkanaście sekund, na miejscu zjawił się też helikopter, ale w trakcie transportu do szpitala zawodnik zmarł. Lekarze twierdzili, że przeżyłby nawet tak groźną kraksę, gdyby miał założony kask.
Przełomowy rok
Mimo tego wypadku ochrona głowy podczas wyścigów wciąż nie była obowiązkowa. Co prawda część zawodników już zakładała kaski, ale wielu nie przywiązywało do tego większej wagi. Nawet jeśli mieli je na głowie, to często wybierali te lżejsze i gorzej dopasowane, bo najważniejsza była wygoda. Do tego zakładali je na ogół podczas płaskich i szybkich etapach, bo podczas górskich podjazdów czuli się w nich mało komfortowo. Tyle że jeśli jest podjazd, to często jest też zjazd…
Wszystko zmieniło się w 2003 r. i niestety znów stała za tym śmierć kolarza. Andriej Kiwiliew podczas wyścigu Paryż – Nicea uderzył twarzą o jezdnię, doznał pęknięcia kości czołowej, wystąpił także obrzęk mózgu. Kazacha nie udało się już uratować. Opinia lekarzy? Gdyby miał kask, jego szanse na przeżycie znacząco by wzrosły.
Kilka miesięcy później odwrotu już nie było – wprowadzono przepis, że każdy zawodowy kolarz musi jeździć w kasku.
Mistrz jest „za”
Teraz poszerzenia tych przepisów chce Gerain Thomas, zwycięzca ostatniego Tour de France. – Według mnie kaski powinny być obowiązkowe dla wszystkich rowerzystów. Ja zawsze noszę kask. Zakładałem go w życiu więcej razy niż zapinałem pasy w samochodzie. Dziś kaski są wygodne, dobrze wentylowane i nie wygląda się w nich głupio – powiedział gazecie „The Times”, czym zyskał zwolenników, ale też wielu przeciwników.
Dyskusja dotycząca kasków w Wielkiej Brytanii rozgorzała po tym, gdy pół roku temu zginął Peter Fisher, lekarz królowej Elżbiety II. Został on potrącony przez ciężarówkę. Jechał na rowerze i nie miał kasku.
Podobnego zdania do Thomasa jest także Bartosz Huzarski, który pisze:
Swoją przygodę z rowerem zaczynałem gdy kaski nie były obowiązkowe, więc przeszedłem przez proces zmian. Faktycznie jako nastolatek, do osiągnięcia pełnoletności miałem obowiązek jazdy w kasku (wewnętrzne przepisy klubowe). Więc każdy z nas „młodych” czekał na ten dzień pełnoletności by przyjechać na trening bez kasku – bo tak robili starsi. I wydaje mi się, że właśnie pewna moda i wzorce były hamulcem przed wprowadzeniem zmian czy też zmianą świadomości rowerzysty.
Obecnie kask zakładam zawsze. Moje dzieci są tak nauczone, że nawet jeżdżąc po domu na rowerku biegowym mój najmłodszy trzyletni syn zakłada kask. Na osiedlu na którym mieszkam coraz więcej dzieciaków używa kasków. To dobrze, życie pokazuje, że nawet zawodowcy popełniają śmiertelne w skutkach błędy, to gdzie dopiero amatorzy. I nie zawsze chodzi o prędkość gdyż taki Andriej Kikiliew nie jechał szybko, tylko upadł pechowo.
Po drugiej stronie barykady znajduje się np. Chris Boardman, mistrz olimpijski z Barcelony. – Myślę, że zakładanie kasku nie jest nawet w pierwszej „dziesiątce” rzeczy, które powinien robić rowerzysta, by być bezpiecznym na drodze – powiedział portalowi road.cc.
Naukowcy i rowerowi entuzjaści od lat spierają się o to, czy kask rowerowy powinien być obowiązkowy, pisaliśmy o tym tutaj: https://www.welovecycling.com/pl/2018/12/12/najwazniejsze-pytanie-w-kasku-czy-bez-kasku/
Do tej pory obowiązek noszenia kasku wprowadzono w Finlandii, Argentynie, Nowej Zelandii, RPA, Australii i części Kanady. Więcej państw wymaga, by w kasku jeździły dzieci.
Dla zwolenników kasków We Love Cycling przygotował zestawienie porządnych, ale niedrogich kasków rowerowych, które znajdziecie poniżej: https://www.welovecycling.com/pl/2018/06/05/pogodzic-jakosc-i-cene-czyli-porzadne-ale-niedrogie-kaski-rowerowe/
Artykuł powstał we współpracy ze skoda-auto.pl