Dlaczego usuwanie blokady prędkości silnika roweru elektrycznego jest niebezpieczne?

Autor: Adam Marsal

Rowery elektryczne są napędzane przez połączenie energii ludzkiej i elektrycznej. Przepisy Unii Europejskiej zezwalają na wspomaganie silnikiem elektrycznym do prędkości 25 km/h. Większość ludzi zapytanych, czy zgodziliby się na podniesienie tego limitu, odpowie twierdząco. 

Opinia ta została wielokrotnie potwierdzona w badaniach opinii publicznej. Prędkość jest ekscytująca i każdy lubi przekraczać przeciętne ograniczenia. Jednak tylko nieliczni zdają sobie sprawę z ryzyka, jakie się z tym wiąże – w rzeczywistości istnieje znacznie więcej czynników, które mogą przyczynić się do spowodowania wypadku. Wyjaśnijmy, co może się stać, jeśli tuning napędów nie zostanie uregulowany. 

Znalezienie firmy oferującej zdejmowanie ograniczeń prędkości jest łatwe. Wystarczy zapytać Google. Firmy używają tak zwanych chipów tuningowych, by zdjąć ograniczenie prędkości do prawnie ustalonego limitu. Taka modyfikacja roweru to koszt około 200 euro. Co dzieje się potem? 

– Zestawy tuningowe zapobiegają wyłączeniu się silnika elektrycznego po osiągnięciu maksymalnej prędkości 25 km/h i pozwalają na kontynuację jazdy z szybkością znacznie przekraczającą ten limit – w niektórych przypadkach przekraczającą 70 km/h – wyjaśnia zawodowy kolarz Richard Gasperotti. 

Naturalnie zwiększa to ryzyko kolizji lub wypadku, ponieważ kierowcy nie są przygotowani do prowadzenia roweru z taką prędkością. W ten sposób tuning naraża na niebezpieczeństwo zarówno samego rowerzystę, jak i innych użytkowników dróg. Jednocześnie prowokuje do zaostrzenia regulacji prawnych i toruje drogę do przyszłych zakazów ze strony instytucji państwowych – dodaje Gasperotti. 

Każdy, kto jeździ rowerem elektrycznym zmodyfikowanym w ten sposób, popełnia wykroczenie. Pojazd z silnikiem umożliwiającym jazdę z prędkością powyżej 25 km/h nie jest już e-rowerem, ale motocyklem elektrycznym i w ten sposób staje się przedmiotem przepisów dotyczących eksploatacji motocykla. 

Obecnie rowery elektryczne są traktowane na równi z tradycyjnymi. Oba środki transportu podlegają tym samym przepisom. Dlatego nawet podczas jazdy na rowerze elektrycznym można korzystać ze ścieżek rowerowych lub leśnych szlaków. Nie są wymagane tablice rejestracyjne, specjalne ubezpieczenie czy prawo jazdy. Co więcej, z rowerów elektrycznych mogą korzystać nawet nieletni bez prawa jazdy. 

Każdy, kto nielegalnie zwiększa maksymalną prędkość swojego roweru elektrycznego, łamie te zasady, przyczyniając się do zwiększenia presji, aby je zmienić, i ryzykuje korzyści czerpane przez wszystkich uczciwych użytkowników rowerów elektrycznych. Taki stan rzeczy nie może jednak trwać wiecznie. 

Pojazd z silnikiem umożliwiającym jazdę z prędkością powyżej 25 km/h nie jest już e-rowerem, ale motocyklem elektrycznym. © Profimedia

Użytkownicy zmodyfikowanych rowerów elektrycznych są bardziej narażeni na wypadki. Jeśli liczba takich wypadków wzrośnie, nieuchronnie doprowadzi to do zmiany przepisów, która obejmie wszystkich właścicieli rowerów elektrycznych. Możemy spodziewać się obowiązkowej rejestracji, tablic rejestracyjnych, ubezpieczenia od odpowiedzialności cywilnej i zakazu jazdy rowerem po ścieżkach rowerowych i drogach leśnych. 

– Dlatego to takie ważne, aby rower elektryczny ze wspomaganiem do maksymalnej prędkości 25 km/h zachował status roweru, ze wszystkimi towarzyszącymi temu prawami i obowiązkami. Taki stan równowagi należy zachowywać i chronić – mówi Richard Gasperotti. 

Producenci napędów elektrycznych przyłączyli się do walki z nielegalnymi modyfikacjami, ściśle współpracując z producentami rowerów. Prowadzą działania edukacyjne i prewencyjne, koncentrując się na środkach technicznych zapobiegających modyfikacjom sprzętu i oprogramowania systemów napędowych. 

Od 2021 roku walka z tuningiem nasiliła się również na szczeblu europejskim. Dzięki wspólnej inicjatywie antytuningowej europejskie stowarzyszenie producentów CONEBI wraz z ZIV, Bosch eBike Systems i wieloma innymi podmiotami zobowiązało się do zapobiegania manipulacjom w napędach rowerów elektrycznych i uwypuklenia powagi problemu. 

Producenci tacy jak Bosch eBike Systems używają oprogramowania z zabezpieczeniami zdolnymi do wykrywania nielegalnych modyfikacji. Jeśli oprogramowanie wykryje nielegalny tuning, rower elektryczny przełączy się w tryb awaryjny. W przypadku trzykrotnego ponownego wykrycia silnik elektryczny wyłączy się, a tryb awaryjny może zostać dezaktywowany wyłącznie przez oryginalny warsztat. 

Nieautoryzowany tuning stwarza również ryzyko techniczne. Modyfikacje mogą uszkodzić układ napędowy i sam rower. Zwiększenie prędkości maksymalnej powyżej 25 km/h powoduje długotrwałe obciążenie konstrukcji wszystkich części, które nie zostały do tego zaprojektowane. Zazwyczaj najbardziej obciążone są hamulce, ale wzrost prędkości wpływa również na kierownicę, widelec i ramę. 

Niemieckie stowarzyszenie przemysłu rowerowego Zweirad-Industrie-Verband (ZIV) wypowiedziało się już na ten temat, stwierdzając w oficjalnym raporcie, że „większość klientów i sprzedawców jest całkowicie nieświadoma ryzyka i konsekwencji, na jakie narażają się w przypadku nielegalnego tuningu”. 

Miejmy nadzieję, że z pomocą edukacji i współpracy z rządem i prywatnymi inicjatywami tuning zostanie wyeliminowany, abyśmy mogli nadal cieszyć się jazdą na rowerach elektrycznych bez ograniczeń prawnych w przyszłości. 

Artykuł powstał we współpracy ze skoda-auto.pl