7 błysków, które zapamiętamy z tegorocznego Tour de France

Autor: WeLoveCycling

Wchodzicie na Google, wpisujecie Tour de France 2017 i Wikipedia podaje Wam wszystko na talerzu: edycja 104., etapów 21, zwycięzca Chris Froome. Jednak tego, co najpiękniejsze w kolarstwie, tam nie znajdziecie.

My Wielką Pętlę  widzimy obrazami. Czasem pięknymi, czasem wzruszającymi, a niekiedy dramatycznymi. Takimi, które wywołują emocje, bo w końcu o to w kolarstwie chodzi. Zapraszamy na naszych 7 błysków, które zapamiętamy z Tour de France 2017. Kolejność przypadkowa.

  1. Miłość

Uwielbiamy ostatni dzień Tour de France, bo kolarze zawsze czymś zaskakują. O Cyrilu Gautier usłyszałaby może garstka kibiców, gdyby nie jego niecodzienny pomysł.

W trakcie 21 etapów pedałowania, jazdy przez ponad 3,5 tys. kilometrów i miesięcy rozłąki zawodnik AG2R miał czas na przemyślenia. I wymyślił – podczas jazdy w peletonie pokazał do przejeżdżającej kamery karteczkę z napisem: „Caroline, wyjdziesz za mnie?”, na co przejeżdżający Pierre Roland z teamu Cannondale krzyczał: „Zgódź się, zgódź się!”.

Teraz czekamy tylko na szczęśliwe zakończenie tej historii. Może weselny korowód podczas Tour de France 2018?

  1. Szacunek

I jeszcze raz etap przyjaźni, tym razem z Polakami w roli głównej. Michał Kwiatkowski po każdym dniu analizował wydarzenia podczas relacji live na Facebooku. Na ogół zza stołu lub leżąc już w łóżku, opowiadał, co się wydarzyło. Ostatniego dnia zdecydował się jednak zrobić relację na żywo… w trakcie wyścigu.

Kolejny raz pogratulował w nim Maciejowi Bodnarowi, który dobę wcześniej jako drugi Polak w historii wygrał etap Tour de France, minimalnie wyprzedzając… Kwiatkowskiego. Miły obrazek dla polskich kibiców.

Posted by Michał Kwiatkowski on Sonntag, 23. Juli 2017

 

  1. Dramat

I to wielu osób na raz, spowodowany przez jedno nieodpowiedzialne (głupie?) zachowanie. A chodzi o Petera Sagana, który przypadkowo (celowo?) uderzył Marka Cavendisha.

Nie będziemy oceniać, bo interpretacji było już wiele. Zresztą od tego są sędziowie, którzy orzekli, że Sagan zrobił to specjalnie, i Słowaka zdyskwalifikowali. Z Tour de France musiał też wycofać się Cavendish, bo jego obrażenia były zbyt poważne.

Żal Brytyjczyka, bo nie ze swojej winy musiał zakończyć wyścig. Są jednak tacy, którym żal też Sagana, bo nawet jeśli zrobił to specjalnie (choć zarzeka się, że nie widział rywala), to zapewne sekundę później tego żałował. Coś pod wpływem rywalizacji i emocji w nim pękło, po prostu nie wytrzymywał. I przez to dwóch wielkich zawodników, a wraz z nimi ich kibice, przeżywali dramat.

  1. Determinacja

„Telemarkiem wskoczył na podium” – pisano po jego zwycięstwie w 17. etapie, a historia była tak niesamowita, jakby ktoś wyciął ją z naiwnego amerykańskiego filmu.

Primoż Roglicz był świetnie zapowiadającym się… skoczkiem narciarskim, mistrzem świata juniorów. Pewnego dnia przegrał jednak z olbrzymią skocznią, do której z wielkim respektem podchodzą najstarsi wyjadacze. Upadł w Planicy, gdzie szybuje się grubo ponad 200 metrów. Długie leczenie, rehabilitacja i ciągłe pytania: czy wrócę? W końcu zaczął skakać. Fizycznie wszystko wydawało się w porządku, ale zawodziła głowa.

Człowiek stworzony do rzeczy wielkich ciałem, psychicznie nie mógł poradzić sobie z traumą. I gdy wydawało się, że o Rogliczu sportowcu trzeba będzie zapomnieć, Słoweniec zamienił narty na rower. I być może to był najlepszy pomysł w jego życiu, bo szybko okazało się, że jest stworzony właśnie do kolarstwa. Dowód? Wygrana w 17. etapie tegorocznego Tour de France.

Gdybyśmy mieli dokręcić końcówkę tego amerykańskiego filmu, to tuż przed metą pojawiłyby się ujęcia z Planicy i głos Roglicza: „Najwyraźniej tak miało być…”.

  1. Odpowiedzialność

Kusiło nas, by nazwać to koleżeństwem, ale wiemy, jakimi prawami rządzi się kolarstwo oraz Tour de France. A mianowicie chodzi o Kwiatkowskiego, który w trakcie wyścigu oddał… swoje koło Chrisowi Froome’owi.

Sytuacja wyglądała tak:

Kwiatkowski zrobił to, ponieważ w Tour de France jechał jako pomocnik Froome’a i jego głównym zadaniem było sprawić, by Brytyjczyk wygrał wyścig. Wywiązywał się z tej roli świetnie, a oddanie i wymiana koła stały się tego symbolem.

  1. Szczęście

Może trochę niesprawiedliwe mówić, że zwycięzca miał szczęście, ale sami popatrzcie na finisz 7. etapu.

Wiemy, że tu liczy się ruch ciała, „wyrzucenie roweru”, a w pewnej mierze nawet taktyka, ale Marcel Kittel z  Boassonem Hagenem wygrał o 0,003 sekundy! Coś kompletnie nie do zarejestrowania przez ludzkie oko. Ba, coś, co w erze przedkomputerowej pewnie byłoby nie do rozstrzygnięcia. Wielkie umiejętności, ale też sporo szczęścia.

  1. Emocje

Widoczne u wszystkich, ale najmocniej u zwycięzcy, bo to w niego wbite są kamery. Chris Fromme po wielu tygodniach witający się z żoną; jego syn, który w żółtej koszulce czeka na tatę; oraz przemówienie Brytyjczyka, który choć na podium staje po raz czwarty, to za każdym razem drży.

Teraz znów łamał mu się głos, a kartki z tekstem wypadały z ręki. I idziemy o zakład, że ktokolwiek za rok stanie naprzeciw Łuku Triumfalnego, będzie czuł to samo.

 

(źródło zdjęć: www.letour.fr © ASO/Pauline BALLET)