Plan na sukcesy w wyścigach w 2023 roku

Autor: Kasia Niewiadoma

Po zamknięciu sezonu zawodowi kolarze zawsze pozwalają sobie na kilkutygodniowy odpoczynek od sportu. Skupiają się na rodzi­nie i przyjaciołach, a czas poświęcany rowerom, spędzany w śro­dowisku kolarskim, ograniczają do minimum.

Gdy jednak ten okres pewnego dnia minie, powoli staramy się rozruszać ciało, chodząc na siłownię lub biegając. Wreszcie wsiadamy na rowery. Start od zera nigdy nie jest łatwy, a pierwsze tygodnie wyczerpują – i psychicznie, i fizycznie. Siła, którą ostatnio miało się w nogach, nagle wydaje się odległym wspomnieniem.

Po kilku sesjach ciało zaczyna jednak reagować. Hormony szczęścia ruszają do działania i powracają marzenia o tym, co będzie dalej – wyścigach, zwycięstwach i całej tej euforii.

Radzenie sobie z oczekiwaniami i otwartość na nowe podejścia

Gdy wzbierają oczekiwania, należy zachować cierpliwość i przypomnieć sobie, że ten entuzjazm trzeba podtrzymać. Mój styl jazdy oddaje to napięcie. Ciągle uczę się cierpliwości – jak znaleźć równowagę między chęcią utrzymania agresywnego i nieprzewidywalnego stylu jazdy a zachowaniem energii na odpowiedni moment. Chcę wykorzystać każdą okazję, ale czasami mam trudności z zachowaniem spokoju i odprężeniem.

Gdy chcę się utrzymać na dobrej drodze, skupiam się na przygotowaniach. Na przykład w zeszłym sezonie wiele się nauczyłam o prawidłowym odżywianiu. Przez lata nie mogłam odpowiednio wykorzystać węglowoda­nów przyjmowanych podczas wyścigu, bo moje jelita po prostu nie były na to gotowe. Myślałam, że odcięcie energii podczas jazd treningowych jest sygnałem właściwego postępowania. Schudłam, więc uważałam, że sobie pomagam.

A jednak w maju ubiegłego roku pracowałam z trenerem, który pokazał mi drogę do świadomego odżywiania i nauczenia organizmu adaptacji. Przed Tour de France musiałam trenować nie tylko swoje ciało, ale i układ pokarmowy. Podczas treningu spożywałam 80–100 g węglowodanów na godzinę. Na początku było mi trochę niedobrze – czułam się tak, jakbym się przejadła. Dopiero po kilku sesjach moje ciało zaczęło się uczyć, jak prawidłowo wykorzystywać tę energię. To właśnie pomogło mi stanąć na podium. Zaakceptowałam fakt, że zawsze można się czegoś nauczyć – zawsze można poprawić styl jazdy w sposób, którego wcześniej nie brałam pod uwagę. Liczy się coś więcej niż tylko ciężki trening.

Koniec sezonu zawsze wiąże się z pozwoleniem sobie na kilkutygodniowy odpoczynek od sportu. © Thomas Maheux

Poszukiwanie równowagi pomiędzy zbyt ciężkim a zbyt lekkim treningiem

Oczywiście rozumiem pokusę przetrenowania – nawet w przypadku amatorów. Pragnienie zwycięstwa i bycia najlepszym skłania do skupienia się wyłącznie na ciężkiej pracy potrzebnej do osiągnięcia tego celu. Zapominamy, jak ważny jest odpoczynek. Uważam, że dla większości osób, które trenują codziennie, najtrudniejsze mogą być właśnie dni bezczynności. Nagle pojawia się mnóstwo dodatkowego czasu, a wraz z nim wrażenie utraty postępów.

Jest wiele strategii, które możemy wykorzystać, by ułatwić sobie odnalezienie równowagi. Wizualizacja celów zdecydowanie pomaga mi się dostroić do mojego organizmu i odpoczywać, kiedy tylko tego potrzebuję. Mam świadomość, że wielka siła tkwi w umyśle. Skoro coś widzę i wierzę w to, wszystkie elementy wskakują na swoje miejsca – płynnie i bez zakłóceń.

Gdy staram się pomóc sobie wdrożyć tę strategię podczas sezonu, dzielę go na trzy części: klasyki, wyścigi etapowe (głównie Tour de France w przyszłym roku) i mistrzostwa świata. Skupiam się na każdym z tych elementów z osobna, nie wybiegając myślami zbyt daleko w przyszłość. Dlatego na razie moje główne cele to Strade Bianche i ardeński klasyk. Uwielbiam te wyścigi. Są brutalne – i nawet jeśli nie wygrasz, masz obłędną satysfakcję, że udało ci się przetrwać i walczyć ze wszystkich sił.

Pielęgnowanie zdrowego podejścia do odżywiania i świadomość, kiedy robić wyjątki

Myślę, że wiele osób się z tym zmaga. Jeśli chodzi o odżywianie, zawsze najpierw przychodziła mi do głowy jedna myśl: chcę dobrze wyglądać i uniknąć zbędnych kilogramów. Skupianie się tylko na tym wielokrotnie w mojej karierze doprowadziło mnie jednak do złego nastawienia.

Teraz koncentruję się na tym, że w pewnych okresach w roku mogę pozwolić sobie na zużywanie większej ilości energii. Na przykład przed wiosennymi klasykami zawsze dobrze jest mocniej zbudować ciało, wyrobić potężne mięśnie, które pozwalają zachować szybkość i zrywność na stromych, niewielkich wzgórzach. Natomiast przygotowując się w zeszłym roku do TdF, nauczyłam się, że najważniejsze są mądre odżywianie i próba osiągnięcia jak najniższej masy ciała przy jednoczesnym prowadzeniu zdrowego trybu życia.

Ogólnie jednak uważam, że im mniej rygorystycznie podchodzimy do jedzenia, tym lepiej dla naszego ogólnego samopoczucia. Poczyniłam w tym duże postępy i jestem z tego dumna. Szczególnie doceniam to o tej porze roku. Święta to piękny czas, który możemy spędzić z rodziną. Zdarzają się raz w roku, więc skupienie uwagi na tu i teraz, bez obsesyj­nych rozmyślań, jest najlepszym sposobem na to, by jak najlepiej z tych dni skorzystać. Oczywiście jest to również czas refleksji i inspiracji na nadchodzący rok. Właśnie tym się teraz zajmuję. Pozwalam sobie na relaks i radość, ale też gromadzę motywację do wszystkich wyzwań, które czekają na mnie w 2023 roku.

Artykuł powstał we współpracy ze skoda-auto.pl