Podczas niedzielnego ścigania było wszystko – piękne odrabianie strat, walka na finiszu, a także moment, w którym zawodnikowi przed oczami staje cała kariera. I w tym wszystkim brał udział Majka, który na metę wjechał drugi.
Magazynowanie sił
Wystartowali z Bourge-en-Bresse – z miasta, jakich we Francji wiele i o którym polska Wikipedia pisze raptem kilka zdań. Skończyli cztery i pół godziny później oraz 160 kilometrów dalej, w spokojnym Culoz, które takie emocje przeżywa tylko raz do roku.
W 30-osobowej ucieczce znalazło się dwóch Polaków: Majka i Bartosz Huzarski. Kolejni zawodnicy powoli się wykruszali, a Majka magazynował siły. Mocą eksplodował pod Grand Colombier i wydawało się, że sam pomknie do mety.
Polak miał blisko 30 sekund przewagi, gdy kilka kilometrów przed metą cała kariera pewnie stanęła mu przed oczami – podczas stromego zjazdu, na jednym z zakrętów, zjechał na trawę i był blisko upadku, ale cudem utrzymał równowagę. Gdyby to mu się nie udało, cały wysiłek mógłby pójść na marne.
Helikopter w akcji?
Wtedy na pedały mocniej nacisnął jednak Jarlison Pantano i końcówkę etapu spędził jadąc z Majką koło w koło. – Bardzo szybko dogonił Polaka. Chyba ktoś go podrzucił helikopterem – żartowali komentatorzy telewizji Eurosport, ale za moment musieli się już zająć przekazywaniem wielkich emocji.
Tuż przed metą Majka zdecydował się na atak. Wydawało się, że jest w stanie wyprzedzić Pantano, ale Kolumbijczyk okazało się godnym rywalem. Odparł ofensywę i pierwszy przeciął linię mety.
Polak otrzymał jednak nagrodę na otarcie łez, która może znaczyć dla niego równie dużo, co zwycięstwo etapowe. Dzięki świetnej jeździe na podjazdach i zbieraniu punktów w górskich premiach, Majka będzie mógł teraz paradować w białej koszulce w czerwone grochy, którą otrzymuje zawodnik, który najlepiej radzi sobie z morderczymi podjazdami.
– Jestem zadowolony, bo nie jest łatwo przejąć koszulkę górala i do tego wygrać etap. Chciałem zdobyć wszystko, ale w końcówce nie podejmowałem zbyt dużego ryzyka na zjazdach. Cztery dni temu miałem kraksę i nadal odczuwam jej skutki – napisał Majka na Facebooku.
Jest moc!
To najlepszy wynik Majki na tegorocznym Tour de France. Wcześniej udało mu się dwa razy zająć trzecie miejsce. – Ale to jeszcze nie koniec. Przede wszystkim cieszę się, że mam koszulkę w grochy i mam nadzieję, że zatrzymam ją do końca. Nie będzie łatwo, ale czuję się bardzo mocny – mówi Majka oficjalnej stronie swojego zespołu Tinkoff-Saxo.
W klasyfikacji generalnej Tour de France ciągle prowadzi Chris Froome. W poniedziałek etap Moirans-en-Montagne/Berne, po którym nastąpi dzień przerwy.