Globtroter: Hera van Willick

Autor: We Love Cycling

Większość kolarzy może powiedzieć coś na temat rozczarowania towarzyszącego powrotom z wyprawy rowerowej. Człowiek tęskni za specyficznym rytmem drogi jeść, pedałować, zwiedzać, jeść, spać, powtórzyć trudno nie tęsknić za dreszczykiem emocji, gdy wraca normalne życie. Dla niektórych rozwiązaniem jest po prostu rozpoczęcie planowania przyszłorocznego wyjazdu. Ale dla Hery van Willick odpowiedzią było zrobienie z tego sposobu na życie. Byliśmy pod wielkim wrażeniem jej osiągnięć, kiedy mówiła o 28 granicach państw, które przekroczyła podczas ostatniej podróży.

Ta 30-letnia pasjonatka jazdy na rowerze była już ekspertem w zakresie kilkudniowych wycieczek, a teraz planowała przejść na następny poziom. Odkrywszy pragnienie, które ją pochłonęło, uwolniło i stanowiło wyzwanie, Hera rozpoczęła planowanie przygody życia. Trochę nietypowo jak na młodą kobietę z małej holenderskiej miejscowości, zdecydowała, że wycieczki rowerowe po Europie po prostu jej już nie kręcą, i że zamierza dotrzeć aż do Chin.

Podróż Hery rozpoczęła się przy jej drzwiach wyjściowych w Tilburgu, gdzie odważnie rozpoczęła przygodę na tych samych dwóch kółkach, które przeniosły ją przez 28 granic państwowych. Każdy, kto kiedykolwiek zdecydował się na jakąś przygodę rowerową rozumie, że konieczne jest przygotowanie. Gdy jesteś tylko ty i twój rower, należy brać pod uwagę każdy szczegół. Warunki pogodowe i drogowe są zawsze niepewne, nie mówiąc już o dużych barierach emocjonalnych i psychologicznych, które trzeba przezwyciężyć. Czy dam radę? Czy podołam?

13412074_839945029471172_7202896286814998061_o

Pokonując te obawy i wątpliwości, Hera nie pozwoliła, by powstrzymały ją przed realizacją marzeń. Nie idąc na kompromisy, znalazła w sobie siłę i wybrała się samotnie w podróż dookoła świata na rowerze. Przy maksymalnym budżecie 10 dolarów dziennie Hera zostawiła za sobą wszelkie udogodnienia i luksusy. Przejechała przez prawie 30 krajów, przez całą Azję Południowo-Wschodnią, przez Chiny do Europy, przemierzając łączną trasę około 16,5 tys. kilometrów i wreszcie wróciła do domu po 415 dniach drogi.

Jeśli mówimy o transformacji, jaką może wywołać kolarstwo, to Hera znalazła nowy cel dzięki swojej miłości do jazdy. To nie tylko jeden z najbardziej ekologicznych sposobów podróżowania. Jej podróż pokazuje także chęć dotarcia do społeczności i wzmocnienia wiary w dobroć i hojność obcych ludzi. Tylko mając wielką ufność do siebie i innych człowiek jest zdolny zdecydować się na taką przygodę.

12961430_810558045743204_5372184328796766484_o

Hera odkryła, że jej pionierska postawa była zaraźliwa, co skutkowało entuzjastycznym przyjęciem przez napotkanych po drodze ludzi. Ludzie inspirowali się i byli pod wrażeniem jej odwagi i determinacji, często zapraszając ją do pozostania z nimi lub spędzenia nocy na ich podwórku czy w ogrodzie. Nie znaczy to, że czasem się nie bała, ale zdecydowanie jest ona kobietą, która rozumie, że nic, co w życiu naprawdę warto robić nie jest łatwe. Realizując swoją pasję, wyruszyła już na kolejną wyprawę. Rozpoczęła ją na Islandii, a teraz jest już na Alasce i planuje podróże po Kanadzie i USA, opowiadając swoją inspirującą historię aż do granicy z Meksykiem. A czy Ty masz doświadczenia kolarskie, które zmieniły Twoje życie?

Łączy nas kolarska pasja! Škoda napędza Tour de France.