Zaczyna się kolarski mundial

Autor: We Love Cycling

Piłkarze mają rywalizację w Brazylii, kolarze we Francji. W sobotę zaczyna się Tour de France – wyścig, o którym nie da się mówić bez użycia „naj”.

(Photo: Profimedia.cz)

Setki tysiące kibiców przy trasie, walka w padającym deszczu, ale też piekącym słońcu. Serwisowanie rowerów w trakcie jazdy, rzucanie zawodników na maskę samochodu w celu rozmasowania skurczy czy… krowy przechadzające się po trasie – tak wygląda reklama ŠKODY, promująca Tour de France. By ją nakręcić nie trzeba było setek powtórzeń czy tysięcy statystów. To nie wyreżyserowany film, ale codzienność podczas najlepszego wyścigu świata.

Konkurencja daleko w tyle

Nazywanie TdF największym wyścigiem świata jest tak samo uprawnione jak określanie Mount Everestu najwyższą górą, a Rosji państwem o największej powierzchni. W przypadku Wielkiej Pętli „naj” można wymieniać w nieskończoność: najstarszy, największy, najbardziej prestiżowy…

image

(photo: profimedia.cz)

Ewolucja TdF jest dziennikiem zmian całego kolarstwa. Do pierwszego wyścigu (w 1903 r.) startowano na rowerach bez przerzutek, a dziś zespół mistrza świata Rui Costy głowi się nad zmniejszeniem wagi jego roweru. Po tygodniach prób i testów jego sprzęt jest lżejszy o… 450 gramów. Mało? Dla ekipy Costy to pełen sukces! W końcu podczas Wielkiej Pętli o triumfie nie raz decydowały sekundy.

TdF w kolarstwie nie ma sobie równych także w medialności, bo więcej osób przed telewizorami gromadzi tylko piłkarski mundial i igrzyska olimpijskie. Facebookowy profil wyścigu lubi blisko półtora miliona ludzi, podczas gdy Giro d’Italia pół miliona, a Vuelta Espana niespełna 100 tys. Na zbliżającą się rywalizację ręce zacierają już w Eurosporcie, który transmituje imprezę. – Szykujemy się na apogeum rowerowej gorączki, czyli najsłynniejszy wyścig kolarski świata – Tour de France – mówi Krzysztof Świergiel, dyrektor zarządzający Eurosport Polska.

Ale najważniejsze…

Na TdF kolarzy przyciągają prestiż i medialność, ale także pieniądze, bo nigdzie za sukces nie płaci się tak sowicie. W tym roku (101. edycja) pula nagród wynosi 2, 035 mln euro. Zwycięzca klasyfikacji generalnej otrzyma 450 tys. euro, drugi zawodnik 200 tys. euro a trzeci – 100 tys. euro. Do tego dochodzą różne premie, co łącznie daje solidny zastrzyk finansowy dla każdego kolarza. Dla porównania zakończone w czerwcu Giro oferowało łącznie 1,3 mln euro.

image

(Photo: Profimedia.cz)

Ale nie to jest najważniejsze. Gdyby bowiem zapytać piłkarza, siatkarza czy koszykarza o sportowe marzenie, to najpewniej odpowie: „mistrzostwo świata” lub „złoto olimpijskie”. U kolarzy jest inaczej, oni chcą stać na najwyższym podium po ostatni wyścigu wokół Pól Elizejskich.

TdF zaczyna się w sobotę, zakończenie 27 lipca.