Kolarski peleton zaczyna kręcić coraz szybciej, a teraz w rozkładzie ma dwa kultowe wyścigi. Najpierw zapierający dech „polski” Strade Bianche, a następnie rozgrzewka przed Tour de France, czyli Paryż – Nicea.
Marzec można oficjalnie nazwać miesiącem, w którym kolarze wrzucają drugi bieg. Co prawda w kalendarzu UCI World Tour odhaczono już wyścigi w Australii i Zjednoczonych Emiratach Arabskich, ale teraz czas na rywalizację w miejscach, które w środowisku kolarskim uważane są za magiczne.
Pożądany, uwielbiany, kochany
W sobotę zawodnicy będą rywalizowali w jednodniowym Strade Bianche. Co prawda wyścig nie ma długiej historii (po raz pierwszy został rozegrany w 2007 r.), ale za to przyciąga tych, dla których najbardziej liczy się cała otoczka rywalizacji.
„We współczesnym kolarstwie nie ma podobnych wyścigów. Strade Bianche stał się legendą zaledwie w kilka lat. Wyścig jest pożądany i uwielbiany przez kolarzy, a także kochany przez fanów. Dzięki temu już jest częścią współczesnej historii dyscypliny” – czytamy na oficjalnej stronie wyścigu.
Klimat podczas Strade Bianche jest niezwykły, ponieważ trasa wiedzie drogami Toskanii, a ściganie zaczyna się i kończy w Sienie, która słynie z pięknego rynku. O tym miejscu głośno jest dwa razy w roku – gdy na płycie rynku wysypanej piaskiem odbywają się zawody jeździeckie i gdy finiszują na nim najmocniejsi zawodnicy świata.
W naszym kraju wyścig czasem nazywany jest także „polskim”, ponieważ w krótkiej historii Strade Bianche dwukrotnie triumfował w nim Michał Kwiatkowski (w 2014 i 2017 r.). Także w sobotę zawodnik Ineos Grenadiers pojawi się na starcie, ale konkurencję będzie miał bardzo poważną.
W poszukiwaniu słońca
Z kolei w niedzielę startują zawody Paryż – Nicea nazywane także „wyścigiem w stronę słońca” oraz tradycyjnym otwarciem sezonu kolarskiego w Europie. Wyścig organizuje Amury Sport, czyli ta sama firma, która stoi za sukcesami Tour de France.
W tym roku Paryż – Nicea kończy 90 lat. Ściganie potrwa od niedzieli do niedzieli, a w ośmiu etapach kolarze pokonają łącznie 1201 km. Rywalizacja zacznie się w podparyskim La Verriere i będzie to jeden z dwóch pierwszych płaskich etapów. Trzeciego dnia zawodnicy pojadą 32 km na czas, a później etapy płaskie będą przeplatały się z pagórkowatymi. Wiele może rozstrzygnąć się w sobotę, gdy kolarze będą musieli stawić czoła jedynemu etapowi górskiemu. Finał rozegrany zostanie w niedzielę w Nicei i okolicach.
„Najtrudniejszy tygodniowy wyścig w całym kalendarzu”
– Paryż – Nicea jest bardzo wymagający, to chyba najtrudniejszy tygodniowy wyścig w całym kalendarzu. Zawsze jest tu zacięta walka i rywalizacja. Trzeba zwracać uwagę na podjazdy, a także na wiatr. Nie jest łatwo – podkreśla Romain Bardet, zawodnik Team DMS, który podobnie jak wielu innych kolarzy traktuje ten wyścig jako jeden z najważniejszych elementów przygotowań do Tour de France.
Przypomnijmy, że w tym roku Wielka Pętla zostanie rozegrana w dniach 1–23 lipca.