7 niesamowitych rowerowych rekordów świata

Autor: Martin Atanasov

Wszyscy wiemy, że rower to świetna sprawa. Od czasu do czasu po­ja­wiają się wyjątkowi ludzie, którzy dobitnie nam o tym przypo­mi­nają. Większość z nich zachwyca podczas podjazdów na Tour de France, ataków w Giro d’Italia i sprintów w mistrzostwach UCI, od których eksplodują łydki. Niemniej są i tacy, którzy przekra­czają wszelkie granice, dając niesamowite popisy zakończone rekordami świata. Przyjrzyjmy się więc siedmiu niesamowitym osiągnięciom w skali światowej – oczywiście wszyst­kie związane są z rowerami.

334,6 km/h na rowerze

Czy wiesz, że średnia prędkość bolidu F1 podczas wyścigu wynosi 260 km/h? To zdecydowanie za wolno dla Bruce’a Bursforda, aktualnego rekordzisty świata, któremu udało się na rowerze pobić średnią prędkość Formuły 1 o 75 km/h. Ten szaleniec zdołał rozpędzić się do 334,6 km/h, pedałując za ruchomą osłoną na rowerze, który najpierw holowano do osiągnięcia prędkości 160 km/h. Rekord został ustanowiony na krytej, płaskiej powierzchni, ale i tak jazda z taką prędkością jest po prostu niesamowita.

Rekord prędkości podczas startu z postoju należy do Denise Mueller-Korenek. Udało jej się osiągnąć oszałamiające 296 km/h. Nie startowała na holu, ale również poruszała się za aerodynamiczną osłoną pojazdu silnikowego. Wyobrażasz sobie jazdę na rowerze z prędkością 300 km/h? Serce podchodzi do gardła już wtedy, gdy zjeżdżając po stromym odcinku, przekracza się 70 km/h. Jechanie cztery razy szybciej na pewno skończyłoby się zmianą spodenek.

Największy dystans pokonany w ciągu roku

Szybka jazda nie jest w kolarstwie najważniejsza, zwłaszcza gdy chodzi o coś innego niż konkurowanie z bolidem F1. Liczy się także wytrzymałość. Przez prawie 90 lat szczyt podium okupował legendarny Tommy Godwin, który w 1939 roku pokonał dystans 120 805 km. Jego rekord utrzymał się aż do stycznia 2016 roku, gdy amerykański kolarz Kurt Searvogel pobił go o niecałe 2000 km. Udało mu się w ciągu roku pokonać 122 473 km, ale na jego nieszczęście ten tryumfalny wyczyn zainspirował Amandę Coker z Karoliny Północnej. Pięć miesięcy po tym, gdy Kurt Searvogel zszedł z siodełka, Amanda przystąpiła do własnej próby pobicia jego rekordu.
W ciągu kilku miesięcy jak burza pokonała rekord kobiet i przeszła do bicia rekordu męskiego. Mając 40 dni zapasu, zaliczyła osiągnięcie Searvogela, a do końca 365. dnia powiększyła je o kolejne 16 000 km. Rok zakończyła z wynikiem 139 326,06 km. To mniej więcej 382 km na dobę.

Rekord w króliczym skoku

Bunny hopping jest niezbędny każdemu amatorowi górskiej jazdy. To jedna z tych umiejętności, które mogą pomóc nam odzyskać panowanie nad kierownicą (a także równowagę) oraz uniknąć niespodziewanych przeszkód na drodze. A skoro istnieje użyteczna umiejętność, znajdzie się także śmiałek, który zapragnie doprowadzić ją do ekstremum. W przypadku króliczych skoków okazał się nim Rick Koekoek. Holender zapragnął zadziwić świat najwyższym wyskokiem w historii. W lipcu 2017 roku udało mu się wyskoczyć z rowerem na wysokość 1,45 m. To znaczy, że może przeska­kiwać krzewy i niewysokie drzewka podczas jazdy po w górach, co jest całkiem przydatne. Rick Koekoek pobił swój rekord z pozycji stojącej – w ruchu byłoby mu zapewne trudniej, ale i tak pokonanie metrowej skały bez konieczności schodzenia z roweru jest co najmniej imponujące.

Rick Koekoek
Rick Koekoek wykonał najwyższy króliczy skok w historii. © Profimedia

Największy dystans pokonany w ciągu 24 godzin

Jaki jest najdłuższy dystans, który udało Ci się pokonać na rowerze w ciągu 24 godzin? Jeśli więcej niż 941,87 km, zadzwoń do biura Księgi Rekordów Guinnessa, ponieważ jest to jak dotąd najlepsze osiągnięcie na świecie. Austriacki ultrakolarz Christoph Strasser ustanowił ten rekord na szwajcarskim welodromie 14 października 2017 roku. Udało mu się utrzymać średnią prędkość 39,25 km/h, co nawet na welodromie jest niewiarygodne. Przypominamy, że dla większości ludzi utrzymywanie przez 24 godziny tętna na poziomie przekraczającym 150 uderzeń na minutę może zakończyć się zgonem. Przed próbą pobicia rekordu Christoph Strasser uczestniczył w kilku głośnych wyścigach wytrzymałościowych, na przykład ukończył Race Across America w zaledwie 7 dni, 15 godzin i 56 minut. Nie było to jednak, jak już wiemy, jego ostatnie słowo.

Cztery lata później, a dokładnie w lipcu 2021 roku, Strasser uznał, że 942 km w 24 godziny to obciach – podjął więc kolejną próbę. Pobił swój rekord o 84 km, pokonując dystans 1026,21 km. Jego średnia prędkość wyniosła 42,76 km/h. Życzymy powodzenia wszystkim, którzy planowaliby stanąć z nim w szranki.

Największa wysokość zdobyta w ciągu 48 godzin

Wyobrażasz sobie wejście na Mount Everest z rowerem? Z pewnością zostałoby to zaklasyfikowane jako próba samobójcza, jakkolwiek zdobywanie najwyższego szczytu na Ziemi przez 24 godziny w rzeczywistości jest znacznie bezpieczniejsze. Szczerze mówiąc, nabrało popularności wraz ze wzrostem liczby użytkowników aplikacji Strava, którzy zaczęli rzucać sobie nawzajem wyzwania dotyczące różnych niesamowitych zadań. Mount Everest okazał się jednak zdecydowanie za niski dla Craiga Cannona, który w 48 godzin wspiął się na oszałamiającą wysokość 29623,3 m. Facet, który zaczął jeździć zaledwie rok wcześniej, wspiął się na to samo wzgórze w San Francisco 228 razy w ciągu zaledwie dwóch dni. Oto wyczyn, przed którym można by paść na kolana.

Najdłuższe wheelies

O ile wszystkie dotychczasowe rekordy zasługują na podziw i autentycznie brzmią niesamowicie, o tyle niektóre wyczyny są po prostu niewyobrażalne. Na przykład ten, którego dokonał Kurt Osborn, bardziej znany jako „Król Wheelie”. Ten amerykański kolarz pobił kilka rekordów jazdy na tylnym kole. Pierwszym z nich jest najdłuższe wheelie wszech czasów – 11 godzin non stop. Trudno byłoby jeździć tak długo nawet na dwóch kółkach! Dla ekstrawaganckiego Osborna była to jednak tylko rozgrzewka. Uznał, że 11 godzin na jednym kole to zdecydowanie za mało – i postanowił w tym stylu przejechać całe Stany Zjednoczone: od wybrzeża do wybrzeża. Zajęło mu to 74 dni. Czterokrotnie złapał gumę, a co naprawdę ciekawe – raz w przednim kole. Nie mamy pojęcia, jak to możliwe, gdy przednie koło znajduje się stale w powietrzu, ale nie mamy też pojęcia, jak ktoś może przejechać 4569,89 km na tylnym, więc uznajmy to za remis.

Największa liczba stopni pokonanych na rowerze

Gdy mowa o wspinaczce, nie możemy pominąć osób, które nie lubią pokonywać schodów pieszo. Krystian Herba zdecydowanie do nich należy. Znalazł on jednak lepszy sposób na zdobywanie pięter niż winda – po prostu użył roweru. Powiedzmy to wprost: wspiął się na 2754 stopnie w 1 godzinę i 22 minuty, używając tylko swojego roweru. W ten sposób przejechał całe Shanghai World Financial Centre w Chinach – ale w pionie. To oznacza stupiętrową wspinaczkę na rowerze. Ciekawe, czy zjechał tą samą drogą, czy skorzystał z windy.

Te imponujące osiągnięcia to tylko niewielka próbka ogromnej liczby rekordów kolarskich. Jeśli masz pomysł na niespotykany kolarski rekord, podziel się nim z nami, chętnie go poznamy.

Artykuł powstał we współpracy ze skoda-auto.pl