Rowerem do pracy: Annelie Rugg 

Autor: We Love Cycling

Nie każda droga do pracy wygląda tak samo. Stereotyp osoby dojeżdżającej rankiem do pracy kojarzy się ze sfrustrowanym biznesmenem usiłującym nie rozlać kawy na deskę rozdzielczą samochodu. A gdyby tak można było rozpoczynać każdy dzień od dwóch godzin swojego ulubionego zajęcia, pokonując łańcuch górski i dokonując tego siłą własnych mięśni? To standard dla dr Annelie Rugg, która każdego poranka przemierza Dolinę San Fernando na rowerze w drodze na Uniwersytet Kalifornijski. Trzeba wiedzieć, że w takim miejscu dojeżdżanie do pracy na rowerze to sztuka!

Dr Rugg, która łączy funkcje dyrektora i kierownika ds. informatycznych w Centrum Cyfrowych Nauk Humanistycznych, jest jedną z tysięcy cyklistów pomagających „odetkać” ulice i popularyzujących zdrowsze metody dojeżdżania do pracy. Swoją karierę na UCLA zaczęła po ukończeniu studiów w 1994 r., a do stałego personelu uczelnianego dołączyła w roku 2011 i przez cały ten czas nigdy nie potrzebowała miejsca parkingowego. Co rano podróżuje do pracy korzystając z siły własnych mięśni, standardowo pokonując dystans 22 mil dzielący jej dom w West Valley od punktu docelowego w czasie mniejszym niż dwie godziny.

Wyznając zasadę, że jeśli człowiek coś kocha, powinien wykorzystywać każdą nadarzającą się okazję, by temu się poświęcać, postanowiła uczynić z roweru istotną część swojego życia. Dlatego zamiast oszczędzania czasu na zajęcia rekreacyjne czy kluby rowerowe, znalazła sposób, jak uczynić z tego zajęcia część swojego codziennego życia, a tym samym w należytym stopniu zakosztować swojego ulubionego sportu. Wcale nie trzeba czekać do weekendu, aby zakosztować tego wspaniałego uczucia, jakie zapewnia tylko kolarstwo!

Nasza bohaterka jest przekonana o korzyściach jakie niesie za sobą kolarstwo i uważa, że pozytywna energia, która towarzyszy jej w drodze do pracy udziela się również innym osobom. W większości przypadków nie doświadcza nawet typowych trudności związanych z korzystaniem z dróg wraz z użytkownikami aut. Oprócz odosobnionych przypadków użycia klaksonu, gdy ktoś cierpi na syndrom ciężkiego poranka, generalnie ma wrażenie bycia szanowaną i bezpieczną, współegzystując obok zmotoryzowanych.

Naturalnie stanowią oni tylko jedno z wyzwań, z jakimi osoba dojeżdżająca w ten sposób do pracy zmuszona jest się borykać. Nawet dla doświadczonego cyklisty, 22-milowa podróż to nie bułka z masłem i zdarzają się dni ewidentnie trudniejsze od innych. Dr Rugg przyznaje, że są poranki, kiedy musi zmuszać do ruszenia w trasę, szczególnie zimą, gdy na dworze nadal jest ciemno. Gdy już znajdzie się w terenie, jest w pełni zaangażowana i napędza ją przekonanie o tym, że z każdym kolejnym wzniesieniem jej organizm rozgrzewa się coraz bardziej. Nagrodą za ten wysiłek jest osobista satysfakcja z pokonywania przeszkód. W jej mniemaniu psychologiczne korzyści zawsze przeważają nad przeciwnościami.

Screen-Shot-2016-06-21-at-13.35.00-1024x496

Stosunek dr Rugg do kolarstwa zmieniał się na przestrzeni lat. W kolarski świat weszła po ukończeniu college’u, by z satysfakcją stwierdzić, że ma naturalny talent do sportu, który pozwolił jej nawet odwiedzić kilka zgrupowań narodowej kadry kolarskiej. Starała się dostać na Igrzyska Olimpijskie w 1992 roku i otrzymała nawet powołanie do rezerw, jako że w rankingu znajdowała się w najlepszej dziesiątce. Ze zmienną częstotliwością ścigała się na rowerze do roku 2000, gdy z radością przyjęła wieści o swojej pierwszej ciąży. Wyznała, że po narodzinach córki jej duch współzawodnictwa osłabł, a energię zmuszona była spożytkować na nieco inne cele.

Wspomina też, że prawdziwa rewolucja nastąpiła jednak głównie w jej nastawieniu do kolarstwa. Zaczynając karierę w wyścigach, pragnęła dotrzeć wszędzie możliwie jak najszybciej i z łatwością ulegała irytacji spowodowanej korkami ulicznymi czy koniecznością zatrzymywania się na światłach, które wyraźnie ją spowalniały. Jednak obecnie, gdy stała się pełnoprawnym członkiem podróżującej społeczności, traktuje ruch uliczny i światła jako część związanego z tym doświadczenia. Przyznaje jednak, że trudno jest jej się wyzbyć starych przyzwyczajeń i dlatego od czasu do czasu nie może oprzeć się pokusie udziału w… wyścigu z mijającym ją autobusem!

Rugg jest wdzięczna swoim współpracownikom za oferowane jej wsparcie. Koledzy w pracy pokrzepiają ją i doceniają fakt, że dzięki jej pasji całe otoczenie wydaje się być przepełnione witalnością. Zdołała nawet z powodzeniem zachęcić innych do pójścia w swoje ślady. Nic dziwnego -odziennie rano stawia się w pracy pozytywnie nakręcona rowerowym doświadczeniem. A Ty czym jeździsz do pracy?

Ze wszystkimi, którzy jeżdżą do pracy na rowerze łączy nas kolarska pasja. Škoda napędza rowery.