Jako doświadczony szosowiec zupełnie nie zdawałem sobie sprawy, że jazda po asfalcie tak bardzo różni się od wypraw typu off-road. Choć spędziłem na szosie mnóstwo czasu i na kolarzówce radzę sobie całkiem nieźle, początek mojej przygody z jazdą w terenie przyniósł sporo niespodzianek – niestety również tych mniej przyjemnych. Oto cztery aspekty kolarstwa trailowego, które zaskoczyły mnie najbardziej.
1. Konserwacja zajmuje o wiele więcej czasu
Okazało się, że rower trailowy wymaga znacznie więcej uwagi niż szosowy. W przypadku kolarzówki wystarczy dbać o czystość napędu, pompować opony i raz na jakiś czas sprawdzać stan hamulców. Dbanie o sprzęt szosowy jest naprawdę proste, zwłaszcza jeśli regularnie woskujemy łańcuch. Rower do jazdy w terenie to zupełnie inna bajka – konserwacja staje się dużo bardziej skomplikowana.
Zawieszenie: na początku musimy użyć pompki do amortyzatora powietrznego, aby ustawić SAG (wstępne ugięcie zawieszenia pod ciężarem rowerzysty), a następnie dopasować tłumienie powrotu i kompresji. Do tego dochodzą jeszcze okresowe przeglądy przedniego i tylnego zawieszenia. Potrzebujemy do tego celu sporych nakładów czasu, odpowiedniego sprzętu i fachowej wiedzy, dlatego warto rozważyć oddanie roweru w ręce serwisanta.
Sztyca regulowana: moi zdaniem każdy miłośnik traila powinien wyposażyć w nią swój rower. O ten ruchomy element trzeba jednak odpowiednio dbać – przede wszystkim musimy go regularnie czyścić. Polecam też od czasu do czasu nałożyć na sztycę odrobinę smaru silikonowego, który przyda nam się również do konserwacji goleni amortyzatora.
Buty i pedały: buty do jazdy w terenie mają specjalną gumową podeszwę, która zapewnia nam przyczepność, gdy korzystamy z pedałów platformowych. Przed każdą wycieczką warto sprawdzać stan podeszwy i pinów w pedałach – dobrze mieć pewność, że stopa nie będzie się zsuwać. Jeśli używamy na przemian modeli zatrzaskowych i platformowych, powinniśmy pamiętać o częstej wymianie zużytych butów i pedałów.
Oznaki zużycia i uszkodzeń: pokonywanie trudnych szlaków znacząco obciąża niektóre elementy roweru, dlatego trzeba regularnie kontrolować stan łańcucha, opon, hamulców i kół. A jeśli zaliczymy kilka upadków, koniecznie musimy rzucić okiem na ramę i zawieszenie, aby upewnić się, że wszystko jest w jednym kawałku.
Sprzęt ochronny: kaski, ochraniacze, rękawiczki i buty wykorzystywane do jazdy trailowej szybko się brudzą i niszczą. Trzeba je czyścić i wymieniać znacznie częściej niż sprzęt szosowy. Rowerzyści używający głównie pedałów platformowych powinni zwracać szczególną uwagę na piny, jak również na gumę na podeszwie butów. Osobiście polecam dobierać pedały w zależności od planowanej trasy – na niektórych szlakach zdecydowanie lepiej sprawdzą się modele zatrzaskowe.
Czyszczenie: gdy przesiadamy się z roweru szosowego na trailowy, musimy zapomnieć o myciu naszego jednośladu raz na kilka tygodni. Ten nieprzyjemny obowiązek czeka nas po każdej jeździe. Spokojna przejażdżka po suchym szlaku raczej nie przełoży się na wielogodzinne szorowanie roweru, ale jeśli planujemy jazdę po błotnistym terenie, warto zaopatrzyć się w myjkę ciśnieniową.

2. Nawet krótkie przejażdżki są niezwykle emocjonujące
Trzydzieści minut na szosie to zaledwie rozgrzewka, a przejażdżkę krótszą niż godzinę rzadko można zaliczyć do udanych. Przygody na szlaku rządzą się jednak swoimi prawami – nawet krótka wycieczka off-road bywa zaskakująca i pełna wrażeń.
Może to wynikać z faktu, że jazda w terenie wymaga ciągłego skupienia. Na szlaku nieustannie musimy omijać korzenie i kamienie, a przy tym szukać optymalnej trasy, więc całą uwagę skupiamy na pokonywaniu kolejnych metrów. Gdy akurat nie pędzimy w dół, prawdopodobnie wyciskamy z siebie siódme poty, by wdrapać się na strome wzniesienie, lub próbujemy nawigować po trudnym terenie. Dzięki temu możemy przejechać ten sam szlak kilka razy i nadal świetnie się przy tym bawić. Co więcej, nawet na dobrze znanych trasach możemy rzucić sobie wyzwanie, aby przetestować lub poprawić swoje umiejętności i technikę jazdy.
Oczywiście sytuacja wygląda inaczej, gdy dojazd do najbliższych szlaków zajmuje nam sporo czasu. Ale jeśli mamy szczęście i mieszkamy w pobliżu ciekawych tras, szybko przekonamy się, że nawet półgodzinna przejażdżka może przynieść mnóstwo satysfakcji.
3. Górna część ciała odgrywa znacznie większą rolę
Rowerzyści szosowi, którzy próbują swoich sił w kolarstwie trailowym, raczej nie muszą martwić się o wytrzymałość – ich nogi i układ krążenia są gotowe na intensywny, długotrwały wysiłek. Ale jazda w terenie niesie ze sobą zupełnie nowe wyzwanie: od teraz wystawiamy na próbę także górną część ciała.
Aby poradzić sobie z ostrymi zakrętami, licznymi przeszkodami i nierównym podłożem, musimy wykonywać szybkie ruchy, które nieraz wymagają użycia siły. Mknięcie po szlakach angażuje barki, bicepsy, tricepsy i przedramiona w znacznie większym stopniu niż przejażdżki po asfaltowych drogach. Ręce i barki pełnią tu także funkcję naturalnych amortyzatorów – pomagają łagodzić wstrząsy i utrzymywać przyczepność. Warto też wspomnieć o istotnej roli mięśni głębokich odpowiadających za stabilność, równowagę i kontrolę nad rowerem. Podczas jazdy często przenosimy ciężar ciała, wstajemy z siodełka lub pochylamy się, by pokonać zakręt – a wtedy mięśnie głębokie wykonują ciężką pracę, do której dopiero będą musiały się przyzwyczaić. Dlatego z góry uprzedzam: osoby zaczynające swoją przygodę z kolarstwem trailowym powinny przygotować się na zakwasy w dość zaskakujących partiach ciała.
4. Relacja z rowerem wygląda zupełnie inaczej niż wcześniej
Wyzwania na szlaku sprawiają, że rower przestaje być jedynie bierną maszyną. Zaczynamy go traktować jak partnera, z którym przez całą drogę aktywnie współpracujemy.
W czasie jazdy często zmieniamy pozycję do przodu, do tyłu i na boki, by utrzymać przyczepność, omijać przeszkody i sprawnie wchodzić w zakręty. Gdy wykonujemy takie manewry, uczymy się wyczuwać nawet najdrobniejsze reakcje roweru na nasze ruchy. Szybko uświadamiamy sobie, że kurczowe ściskanie kierownicy i usztywnianie ciała to niezbyt trafione pomysły w trudnych sytuacjach. Nowoczesny rower trailowy jest w stanie sprostać nieprzyjaznym warunkom terenowym – jeśli tylko nauczymy się z nim umiejętnie obchodzić.
Rower trailowy z czasem stał się przedłużeniem mojego ciała – zwłaszcza gdy zacząłem wybierać bardziej wymagające zjazdy. Z moją kolarzówką nigdy nie czułem podobnej więzi, dlatego jestem naprawdę zadowolony, że zdecydowałem się wkroczyć w świat off-road.