Tak się spełnia marzenia! Kapitalny występ Katarzyny Niewiadomej

Autor: Piotr Nowik

Najsilniejsza, najszybsza, po prostu najlepsza. Katarzyna Niewiadoma została gravelową mistrzynią świata i w ten sposób spełniła jedno ze swoich marzeń. – Jestem taka szczęśliwa. Nie mogę znaleźć słów, by to opisać – cieszyła się Polka. 

Lata treningów, hektolitry wylanego potu, setki konkurentek, a nagroda w postaci tęczowej koszulki w gravelach tylko jedna. Jej właścicielką stała się Katarzyna Niewiadoma. 

„Marzenia właśnie się spełniły. Mistrzyni świata gravel. Dziękuję za ogromne wsparcie i miłe wiadomości” – napisał Polka na Instagramie. 

„Jestem taka szczęśliwa” 

To był wyścig dla zawodniczek, które nie boją się morderczych podjazdów, zróżnicowanych tras oraz trudnych warunków, a do tego w decydujących momentach potrafią całą siłę przełożyć na sprint. I właśnie w tak wymagającej rywalizacji Katarzyna Niewiadoma czuła się jak ryba w wodzie. 

Konkurencja była ogromna, bo mistrzostwa świata graveli to miejsce, w którym mierzą się najlepsze zawodniczki kolarstwa szosowego, górskiego i przełajowego. W takim towarzystwie i na morderczej trasie włoskiego regionu Veneto Niewidoma spisała się świetnie, zostawiając konkurentki w tyle. 

– Nie mogę znaleźć słów, by to opisać. To moja pierwsza tęczowa koszulka, jestem taka szczęśliwa! Po tak długim czasie bez wygranej ten triumf smakuje wyjątkowo – cieszyła się po wyścigu mistrzyni świata. 

Ogromna moc 

Zawodniczki do przejechania miały 140 km. Od początku rytm rywalizacji nadawały kolarki szosowe, z których część w końcu zdecydowała się na ucieczkę. Z czasem towarzystwo stawało się coraz mniej liczne, aż w końcu na atak zdecydowała się Niewiadoma. Były obawy, czy na ucieczkę nie jest za wcześnie, ale Polka pokazała ogromną moc i na metę wpadła 30 sekund przed rywalkami. Za jej plecami walkę o wicemistrzostwo świata stoczyły Silvia Persico oraz Demi Vollering, a górą była Włoszka. 

– Na początkowych podjazdach czułam się dobrze i widziałam, że inne dziewczyny cierpią. Gdy zbliżałyśmy się do końca, zaatakowałam, spodziewając się, że Demi lub ktoś inny do mnie dołączy i będziemy miały szansę uciec razem. Nie myślałam o samotnym ataku, chciałam po prostu zmniejszyć grupę. Znałam ostatnie okrążenie i wiedziałam, że było tam kilka technicznych fragmentów, więc czułam, że to dobry moment do ataku – mówiła szczęśliwa Niewiadoma. 

Czas na muffinki, cappuccino i… kolejny wyścig

Teraz przed Polką ostatni wyścig sezonu, ale widać, że optymizmem zdążyła naładować się na długie miesiące. Przed wylotem do Stanów Zjednoczonych napisała bowiem: 

– Nie mogę doczekać się pysznej granoli i masła orzechowego oraz wszystkich piekarni z ciepłymi muffinkami i dużymi kubkami cappuccino, które otwierają się wystarczająco wcześnie, aby pomóc mi walczyć na trasie. No i oczywiście wszystkich słodkich szlaków oraz szos, jakie wyścig ma do zaoferowania – napisała Polka. 

Artykuł powstał we współpracy ze skoda-auto.pl