Pokaz siły! Tak wyglądają ostatnie szlify przed Tour de France

Autor: Piotr Nowik

Primož Roglič wysłał mocny sygnał przed zbliżającym się Tour de France. Największy pechowiec ostatnich lat błysnął formą i wygrał Criterium du Dauphine. Czy taka dyspozycja wystarczy, by przerwać panowanie Tadeja Pogacara w Wielkiej Pętli?

Najbardziej prestiżowy wyścig świata zbliża się wielkimi krokami. Mechanicy wprowadzają ostatnie korekty, ekipy szlifują taktykę, a faworyci powoli zaczynają prężyć muskuły, co właśnie zrobiła ekipa Jumbo-Visma.

Criterium du Dauphine to jeden z ostatnich i najważniejszych sprawdzianów przed Tour de France i właśnie podczas tego wyścigu zespół prowadzony przez Primoža Rogliča nie miał sobie równych. Pierwszy etap wygrał Wout Van Aert, później na jeden dzień oddał prowadzenie w klasyfikacji generalnej Alexisowi Vuillermozowi (TotalEnergies), a następnie znów do głosu doszła Jumbo-Visma.

Duety do mety

Van Aert był liderem przez cztery kolejne etapy, a na ostatnie dwa dni prowadzenie przejął Roglič. Przewaga jego ekipy najbardziej widoczna była ostatniego dnia, gdy Słoweniec i jego partner z zespołu Jonas Vingegaard odsadzili rywali i niemal równocześnie przecięli linię mety. Roglič oddał koledze etap, bo sam osiągnął to, po co przyjechał, czyli wygraną w klasyfikacji generalnej.

– Jestem bardzo szczęśliwy. Z dnia na dzień stawałem się coraz lepszy, a to dodaje pewności siebie. Nie planowałem przyjeżdżać tutaj w szczytowej formie, ale chciałem poprawić swoją dyspozycję. Sądzę, że dzięki temu powinienem być gotowy na Tour de France – podkreślał Roglič.

Dla Słoweńca Wielka Pętla to niespełnione marzenie. Dwa lata temu był krok od historycznej wygranej, ale triumf na przedostatnim etapie wydarł mu rodak Tadej Pogacar. Przed rokiem Roglič planował rewanż, ale musiał wycofać się z powodu kontuzji. Teraz podejmie kolejną próbę, choć kandydatów do zwycięstwa jest znacznie więcej.

Różne drogi na szczyt Tour de France

Pogacar zdecydował się na inny sposób przygotowań do Wielkiej Pętli. Słoweniec na razie nie bierze udziału w wyścigach z serii UCI World Tour, ale trenuje indywidualnie. W maju zrobił rekonesans górskich etapów Tour de France, a następnie wybrał się na obóz wysokościowy w Livigno.

Część peletonu do Wielkiej Pętli przygotowuje się także poprzez udział w Tour de Suisse. Szlifować formę w Szwajcarii zdecydowali się zawodnicy Ineos Grenadiers z Adamem Yatesem i Danielem Martinezem na czele. Na starcie stanęli też m.in. Remco Evenepoel (Quick-Step Alpha Vinyl), Aleksandr Vlasov (Bora-hansgrohe) i Thibaut Pinot (Groupama-FDJ). Wszyscy mają nadzieję, że pójdą drogą Egana Bernala z 2019 r., który właśnie po wygraniu Tour de Suisse triumfował w Tour de France.

Pagórki, góry, czasówka i Wielka Pętla

Pierwszy etap Tour de Suisse wygrał Stephen Williams (Bahrain Victorious), który w niedzielę wyprzedził Maximiliana Schachmanna (Bora-hansgrohe) i Duńczyka Andreasa Krona (Lotto Soudal).

Teraz przed zawodnikami cztery etapy pagórkowate oraz dwudniowa walka w górach. Zakończenie wyścigu w niedzielę – czasówką po ulicach Vaduz.

Dla wielu uczestników Tour de Suisse prawdziwe ściganie zacznie się jednak 1 lipca, gdy w Kopenhadze wystartuje Tour de France. Zakończenie wyścigu 24 lipca w Paryżu.

Artykuł powstał we współpracy ze skoda-auto.pl