Piękny sen Marka Cavendisha trwa! A jeśli nikt go nie uszczypnie, to będzie w stanie pobić rekord legendarnego Eddy’ego Merckxa? – Nawet nie wymawiaj tego imienia – uciął Cavendish po wygraniu kolejnego etapu Tour de France.
Druga młodość
We wtorek wystrzelił szampany w ekipie Deceuninck-Quick Step, a jej dyrektor przyznał, że jeszcze nigdy nie widział, by ze szczęścia płakała cała ekipa. Bo że płakał Cavendish, było zupełnie zrozumiałe, w końcu wygrał pierwszy etap Wielkiej Pętli od pięciu lat! Teraz na kolejny triumf czekał znacznie krócej, bo… niespełna 48 godzin! Tak, 36-letni kolarz w czwartek znów był najszybszy na finiszu i znów mógł podnieść ręce w geście zwycięstwa. Zanim to jednak zrobił, to z niedowierzania złapał się za głowę. I nic w tym dziwnego, w końcu był krok od kolarskiej emerytury, tymczasem teraz przeżywa drugą młodość.
⏮ Relive the last km and the winning sprint of 🇬🇧 🇮🇲 @MarkCavendish .
⏮ Revivez le dernier kilomètre de l'étape 6 et la victoire de 🇬🇧 🇮🇲 @MarkCavendish.#TDF2021 pic.twitter.com/FCmEvDqgQf
— Tour de France™ (@LeTour) July 1, 2021
„Ludzie pracują na to całe życie”
Teraz nikt już nie pyta, kiedy Cavendish odstawi rower, tylko czy jest gotowy przejść do historii. A zostały mu do tego już tylko dwa kroki. Brytyjczyk wygrał bowiem 32. etap Wielkiej Pętli w karierze, tymczasem rekordzista ma ich na koncie 34. A tym rekordzistą jest wielki Eddy Merckx, przez wielu uważany za najlepszego kolarza w historii. Dlatego nie ma się co dziwić reakcji Cavendisha podczas wywiadu po czwartkowym etapie.
– To było Twoje 32. zwycięstwo w Tour de France. Wiesz, o co chcę cię zapytać… – zagadnął dziennikarz.
– Nawet nie wymawiaj tego imienia! Nie myślę o tym. Właśnie wygrałem etap Tour de France. I nie ważne, czy było to moje pierwsze, czy 32. zwycięstwo. Liczy się tylko to, że zgarnąłem etap Wielkiej Pętli. Ludzie na taki sukces pracują całe życie! Jestem bardzo szczęśliwy i jeśli będę wystarczająco dobry, by wygrać 50 etapów, to zrobię to. A jeśli nie wygram już żadnego, to niech też tak będzie. To jest Tour de France… – mówił Cavendish chwilę po tym, gdy utonął w objęciach kolegów.
💚 𝟑𝟐 wins, but still the same emotion for @MarkCavendish!
💚 𝟑𝟐 victoires, et toujours la même émotion !#TDF2021 pic.twitter.com/64amlOmGQC
— Tour de France™ (@LeTour) July 1, 2021
Menu serwuje 250 kilometrów
Cavendish zgarnia kolejne etapy i paraduje w zielonej koszulce lidera klasyfikacji punktowej, tymczasem z żółtą nie rozstaje się Mathieu van der Poel (Alpecin-Fenix). Holender najcenniejszy trykot w światowym kolarstwie założył po drugim etapie i od tamtej pory nikomu go nie oddał. Po piętach depcze mu jednak ubiegłoroczny zwycięzca Tadej Pogacar (UAE Team Emirates), który w środę wygrał jazdę indywidualną na czas i do van der Poela traci obecnie osiem sekund. Trzeci w klasyfikacji generalnej jest Wout van Aert (Jumbo Visma). W piątek przed zawodnikami kolejne trudne wyzwanie – najdłuższy etap podczas 108. Tour de France. Trasa wiedzie z Vierzon do Le Creusot i liczy aż 249 km!
„To był całkiem fajny dzień, dopóki nie zorientujesz się, że jutro w menu jest 250-kilometrowy etap” – napisał Michał Kwiatkowski (Ineos Grenadiers), który w klasyfikacji generalnej zajmuje 97. miejsce. Drugi z Polaków – Rafał Majka (UAE Team Emirates) – jest o dwie pozycje niżej.
Quite a nice day, untill you realise it’s 250 km on the menu tomorrow 😅 #TDF2021 @INEOSGrenadiers
📷 @dwlpowell pic.twitter.com/3mKDpVRfzk— Michał Kwiatkowski (@kwiato) July 1, 2021
W weekend kolarzy czekają dwa etapy w Alpach, po których nastąpi dzień przerwy.