Historia zaginionego przed laty roweru „zjedzonego” przez drzewo

Autor: Tereza Antonova

Czasami małe kłamstwa obracają się przeciwko nam w najbardziej nieoczekiwanych momentach. Zupełnie jakby czaiły się w ciemności, czekając na odpowiednią chwilę, aby nas zdradzić i zdemaskować. Zwykle spodziewamy się, że stanie się to w ciągu tygodni lub miesięcy, ale bywa i tak, że dopadną nas znacznie później, gdy już na dobre o nich zapomnimy.

Don Puz dorastał z rodzicami na wyspie Vashon w stanie Waszyngton. W 1954 roku jego ojciec zginął w pożarze domu, więc on i jego matka musieli przenieść się w inne miejsce i zacząć wszystko od nowa. Lokalna społeczność zorganizowała zbiórkę, która miała wspomóc materialnie rodzinę Puzów, i od tego wszystko się zaczęło…

Przeglądając przekazane przedmioty, rodzina odkryła dziecięcy rower. Piękny prezent, prawda? Otóż nie do końca. Chociaż sąsiedzi z pewnością mieli najlepsze intencje, to małego Dona on nie zachwycił.

Bicycle in a Tree
Rower na drzewie na wyspie Vashon w stanie Waszyngton

[podpis pod zdjęciem: ]

Z jakiego powodu rower nie przypadł chłopcu do gustu? Zdania były podzielone. Niektórzy mówili, że był zbyt dziewczęcy, inni wspominali o dziwnej kierownicy i trójkołowym kształcie. Bez względu na powody Don naprawdę nie zapałał uczuciem do podarowanego pojazdu. Nic dziwnego, że wkrótce „przypadkowo zapomniał” o nim, gdy był w lesie, po czym stwierdził, że nie może go znaleźć.

Na szczęście dla Dona pani Puz nie odesłała syna z powrotem do lasu z nakazem niewracania do domu bez roweru. Wkrótce o całym incydencie zapomniano i życie toczyło się dalej. Wielkie odkrycie nastąpiło dopiero w 2012 roku, kiedy pani Puz skończyła 99 lat. W gazecie natknęła się na historię o „zjedzonym” przez drzewo rowerze. Na zdjęciu widniał podobny pojazd do tego, który kiedyś zgubił jej syn.

Kiedy odwiedzili to miejsce, pani Puz i Don od razu byli pewni, że to, co zobaczyli, to niechciany prezent chłopca. Przez pięćdziesiąt lat drzewo zdążyło „zaadoptować” dwukołowy żelazny przedmiot. Obrosło go, a nawet uniosło w górę, do nieba. co do jego pochodzenia. Czy Donowi w końcu rower się spodobał? Niekoniecznie, ale sceneria jest fascynująca, dlatego jeśli kiedykolwiek będziesz na wyspie Vashon, koniecznie zobacz to na własne oczy.

Artykuł powstał we współpracy ze skoda-auto.pl