Najlepsze rowerowe przeboje

Autor: Megan Flottorp

Nie zachęcamy Cię do słuchania czegokolwiek podczas jazdy rowerem, ale jeśli z powodu zimy jesteś skazany na stacjonarne treningi, nie ma nic lepszego od muzyki, która pomaga utrzymać rytm i nie dać się nudzie. Może też zdarzyć się tak, że w związku z wakacjami pozostanie Ci mniej czasu na regularną jazdę, a zapragniesz nagle bodźca, który przypomni Ci, jak przyjemnie jest wrócić do treningów. W obu powyższych przypadkach może przydać Cię się nasza lista przebojów, które udowadniają, że najlepsi muzycy też kochają rowery.

Queen „Bicycle Race” (1978 r.)

Lista rowerowych hitów nie będzie pełna bez uwzględnienia tego utworu legendarnej kapeli. Porywający, zainspirowany etapem Tour de France hołd złożony kolarstwu ma nawet swój dzwonek rowerowy, który Brian May może chcieć kiedyś zniszczyć. Nie wiemy, co peleton zawodowców z lat 70. myślał o ekstrawaganckim frontmanie, Freddiem Mercurym, ale my zdecydowanie jesteśmy fanami tej świetnej piosenki. Jej tekst udowadnia, że jazda na rowerze była i wciąż pozostaje aktualnym tematem, ponadto zawiera odniesienia społeczne, polityczne i popkulturowe, w tym do religii, wojny w Wietnamie, kokainy, Piotrusia Pana, aktora Johna Wayne’a oraz filmów „Szczęki” i „Gwiezdne Wojny”.

Kraftwerk „Tour de France” (1983 r.)

Kolejna oda do Grand Boucle. Tym razem to niemieccy pionierzy techno, zespół Kraftwerk, ujawnili swoją miłość do rowerów podczas Tour de France w 1983 roku. Godne uwagi jest wykorzystanie sampli głosowych i mechanicznych dźwięków nawiązujących do kolarstwa, które stanowiły uzupełnienie prostego elektro-perkusyjnego rytmu. To innowacyjne podejście Kraftwerk zastosował również na swoich wcześniejszych ścieżkach dźwiękowych. Warto obejrzeć teledysk także dlatego, że wydaniu z 1983 roku towarzyszyło wideo, w którym członkowie zespołu jeżdżą radośnie na rowerach po Düsseldorfie.

Beach Boys „It’s a Beautiful Day” (1979 r.)

Autostrady LA zakorkowane rowerami zamiast samochodami? Beach Boys nigdy nie cierpieli na brak wyobraźni. Niestety o takiej sytuacji można tylko pomarzyć! Chociaż piosenka nigdy nie została wydana na oryginalnym albumie, to pojawiła się na ścieżce dźwiękowej do filmu „Americathon” i jako singiel we wrześniu 1979 roku na stronie B „Sumahamy”. Znalazła się też na albumach kompilacyjnych „Ten Years of Harmony” i „Made in California”, co świadczy o tym, że chociaż nigdy nie był to jeden z wielkich hitów zespołu, teksty, melodia i harmonia są w punkt.

Mark Ronson „The Bike Song” (2010 r.)

Jeśli zaczynasz się martwić, że od kilkudziesięciu lat nie napisano niczego o kolarstwie, oto coś bardziej współczesnego w wykonaniu piosenkarza i kompozytora Marka Ronsona. W teledysku widzimy Ronsona pokazującego swoje unikalne podejście do rowerów oraz klasycznego Raleigh Streetwolfa z lat 90. Utwór wykorzystano w filmie promującym jazdę na rowerze na internetowej stronie Transport for London przedstawiającej celebrytów, którzy jeżdżą na rowerach po swoich ulubionych częściach Londynu.

The Decemberists „The Apology Song” (2003 r.)

Jeśli w wakacje będziesz mieć ponury nastrój lub nie znajdziesz tego, na co liczy się w słoneczny dzień, mamy dla Ciebie mniej radosną piosenkę. Ten utwór nie jest o jeździe na dwóch kółkach, ale o skradzionym rowerze, czyli o bardzo, bardzo smutnym dniu. Co gorsza, kończy się ironicznym epilogiem, w którym piosenkarz Colin Meloy śpiewa, że kiedy w końcu znalazł skradziony rower i zwrócił go właścicielowi, ten przypadkowo zmiażdżył go, próbując pomóc przyjacielowi w transporcie. Po wysłuchaniu takiej historii aż chce się przytulić swój rower, prawda?