CCC Team 2019: Paweł Bernas i jego droga od Pro-Continental do World Tour

Autor: Jonathan Bouchard (Polska à vélo)

Jedną ze spraw, o której aż huczało w sezonie 2018, było odejście głównego sponsora zespołu BMC Racing Team, szwajcarskiego producenta rowerów BMC. Nowym tytularnym sponsorem Continuum Sports została firma CCC i w związku z tym siedzibę zespołu przeniesiono do Polski.

 

Mniej więcej w połowie 2018 roku po wielu ciężkich miesiącach dyrektor generalny BMC Racing Team, Jim Ochowicz, znalazł wreszcie swojego wybawcę w postaci polskiej firmy CCC. Sprzedaje ona buty, torebki i inne akcesoria głównie na rynkach włoskim i niemieckim, ale znana jest w całej Europie Środkowo-Wschodniej.

Warto wspomnieć, że założycielem i prezesem CCC jest polski biznesmen i zapalony amator kolarstwa, który przez wiele lat brał udział w wyścigach o różnych stopniach trudności i wygrywał je. To w związku ze swoją pasją wspierał finansowo CCC Sprandi-Polkowice, a teraz jego CCC Team będzie wystartuje w prestiżowym World Tour.

 

Pierwszy polski World Tour Team

Zespół CCC będzie przede wszystkim koncentrował się na belgijskim mistrzu Gregu Van Avermaetcie, ale w jego składzie znajdują się też inni świetni zawodnicy, tacy jak Alessandro De Marchi (zespół BMC Racing Team), Simon Geschke, Laurens ten Dam (obaj to byli zawodnicy Sunweb) i były członek Team Sky Łukasz Wiśniowski z Polski. W składzie CCC Team jest też kilku zawodników reprezentujących barwy CCC Sprandi-Polkowice.

Zapytaliśmy polskiego zawodnika Pawła Bernasa, który wszedł w skład CCC Team, o jego opinię na temat nowego zespołu, przejścia z poziomu Pro-Continental na poziom World Tour i sezonu 2019.

Gratulujemy podpisania umowy z CCC, a tym samym przejścia na poziom World Tour. W połowie grudnia miałeś swój obóz inauguracyjny w Deni (Hiszpania). Z nowymi członkami drużyny, nowym personelem pomocniczym i kierownictwem. To wszystko musiało być ekscytujące?

Muszę przyznać, że było to nie tylko bardzo ekscytujące, ale również trochę stresujące z powodu tylu nieznanych mi ludzi, tak wielu nowych twarzy i imion do zapamiętania. Na początku potrzebowaliśmy identyfikatorów z naszym imieniem, nazwiskiem i tym, kim jesteśmy (zawodnikiem, kierownictwem, personelem pomocniczym itp.). Myślę, że pierwszego dnia wypowiedziałem słowo „cześć” jakieś 80 razy. Generalnie my wszyscy, i zawodnicy, i kierownictwo BMC Racing Team odczuwaliśmy te pozytywne wibracje i płynącą zewsząd nową energię.

Po inauguracji w Deni zrobiłem sobie 8-dniową przerwę i spotkałem się ze swoją rodziną w Polsce. 26 grudnia wróciłem do rezydencji na Majorce, bo wolałem tutaj spędzić zimę, i zostałem aż do 13 stycznia. Potem znów poleciałem do Polski na szybkie, tygodniowe wakacje.

26 stycznia rusza drugi obóz treningowy w Deni, część kolegów już tam trenuje, między innymi zawodnicy z Belgii.


Opowiedz nam o obozie treningowym w Deni, poprzedzającym Spring Classic.

Na pewno będzie to kontynuacja tego, co teraz robię sam na Majorce, ale kiedy spotkam się z innymi zawodnikami, treningi będą na pewno trudniejsze.

Wydaje się to zabawne, ale łatwiej jest nam ciężko trenować, ponieważ mamy wokół siebie cały sztab ludzi, którzy są do naszej dyspozycji non-stop. Dzięki temu my, zawodnicy, koncentrujemy się tylko na samej jeździe i niczym innym. Czeka nas osiem naprawdę ciężkich sesji treningowych.

Nie mogę się też doczekać, kiedy wsiądę na rower TT, nie miałem jeszcze do tego okazji, a zależy mi na jak najszybszym dopasowaniu się do niego i wypracowaniu optymalnej pozycji do jazdy. Reszta będzie wyglądała tak, jak na wszystkich tego typu obozach: ciężki trening, potem porządna regeneracja, no i liczę na wspaniałą atmosferę w zespole!

Przeniosłeś się z odnoszącego sukcesy Pro-Continental Teamu (CCC Sprandi-Polkowice) do CCC, który startuje w zawodach World Tour. Jakie widzisz różnice, jeśli chodzi o wsparcie ze strony sztabu pomocniczego w porównaniu z tym, jakie miałeś w Pro-Continentalu?

Główną różnicą jest liczba ludzi, którą CCC Team mógł zatrudnić w związku z ogromnym budżetem, jakim dysponuje. Mamy specjalistów, którzy pomagają nam w codziennych treningach.

Jest to nie tyle zmiana jakościowa, ile ilościowa. Na przykład w zeszłym roku, kiedy byłem jeszcze w CCC Sprandi-Polkowice, mieliśmy tylko jednego fizjoterapeutę (chcę podkreślić, że wykonywał on naprawdę świetną robotę), a teraz mamy trzech, nie wspominając o liczbie masażystów, asystentów itp. Cały sztab pomocniczy może pracować z nami wszystkimi na bardziej indywidualnym poziomie i poszczególni zawodnicy otrzymują od nich więcej czasu i uwagi.

Z perspektywy czasu oceniam, że mój dawny zespół, Pro-Continental, był dobrze zorganizowany i uporządkowany. Z kolei obecny zespół, który wyrósł z BMC Racing, wydaje się być naprawdę bardzo otwarty. Ten team to legenda – ma na koncie tak wiele świetnych wyników oraz ugruntowany i bardzo sprawnie działający system, a jednocześnie nie są skostniali i nie mówią nam „tak powinno być i koniec”. Myślę, że dobre jest też to, że do obecnego sztabu, który się nam zajmuje, dołączyli też ludzie z poprzedniego.


Nie jest żadną tajemnicą, że BMC Racing Team był niezwykle mocny w próbach czasowych. Czy uważasz, że pozostanie to nadal w centrum uwagi obecnego zespołu, czy w tym roku nastąpi jakaś zmiana?

Nowy zespół korzysta już ze wszystkich wcześniejszych „Team Time Trial Protocols”, więc nam, nowym zawodnikom, pozostaje oswojenie się z rowerami TT. Jak wiadomo, CCC Sprandi-Polkowice również miało bardzo silną drużynę w próbach czasowych. Myślę więc, że nadal możemy robić bardzo dobrą robotę na tym polu.

Nie wiem, czy będziemy tak dobrzy jak zespół BMC Racing, ponieważ oni byli na samym szczycie, ale nie jest tak, że mówimy sobie, że to już przeszłość, która się nie powtórzy. Wierzymy w siebie i swoje możliwości.

Muszę powiedzieć, że ludzie z zespołu BMC Racing są wyjątkowi. Kiedy siedzę z nimi przy stole, a oni rozmawiają ze sobą i mówią na przykład: „Pamiętasz ten wyścig z Cadelem Evansem?” to myślę sobie: „Ja oglądałem to tylko w telewizji, a oni przecież tam byli!”. Mam nadzieję, że nie będę miał trudności z odnalezieniem się wśród tak niesamowitych ludzi!

Porozmawiajmy teraz trochę o sprzęcie. Przejście do nowego zespołu wymaga przyzwyczajenia się do wielu nowych rzeczy, procesów, ludzi itp. Rozmawialiśmy wcześniej o personelu pomocniczym, ale masz też do czynienia z mnóstwem nowych technologii i sprzętu. Czy tutaj zauważasz jakieś wielkie różnice?

Zawsze znajdą się jakieś różnice! Jeśli mówimy na przykład o rowerach, to wszyscy wiemy, że Giant jest dobrze znaną, wysokiej jakości firmą, która produkuje rowery od wczesnych lat siedemdziesiątych. Dlatego jestem przekonany, że oni wiedzą, co robią, jeśli chodzi o przygotowanie teamu do World Tour.

Już teraz widzę, jak dużo doświadczenia i wsparcia potrafią dać zespołowi. I nie chodzi mi o to, że nie dostaliśmy tego wszystkiego od naszego ówczesnego sponsora na poziomie Pro-Continental, bo dostaliśmy. Chodzi po prostu o to, że oni mają doświadczenie we współpracy z różnymi zespołami już od około 25 lat.

Doświadczyłem tego już podczas rozmowy ze swoim sztabem specjalistów – ich poziom przywiązywania uwagi do detali jest niesamowity. Ale jeszcze raz powtórzę, że wynika to też z liczby  zatrudnionych w zespole osób.

Jeśli chodzi o rower i jego geometrię, to muszę powiedzieć, że dość łatwo było mi przesiąść się z poprzedniego włoskiego Guerciotti, na którym jeździłem w Pro-Continental, na nowego Gianta.

Pracujemy nad tym, żeby moja pozycja na siodełku stawała się coraz bardziej agresywna, co wiąże się z pracą nad mięśniami pleców.

Generalnie muszę powiedzieć, że na tym rowerze jeździ się naprawdę dobrze. Jest bardzo responsywny, ale przy tym, co jest bardzo ważne, nie „nerwowy”. Jest też sztywny i szybki, ale jednocześnie na ciasnych zakrętach nie tracisz nad nim kontroli, ponieważ nie trzęsie się tak, jak inne rowery.

 

Kalendarz na rok 2019 i twoje osobiste cele

Kalendarz 2019 dla zespołu CCC jest już zapełniony ważnymi wyścigami, począwszy od startu lidera zespołu (Greg Van Avermaet) w Spring Classic, przez wyścigi na trasach Omloop Het Nieuwsblad i Kuurne-Brussel-Kuurne w Belgii, a na Strade Bianche we Włoszech kończąc. Dalej będzie Tirreno-Adriatico we Włoszech, następnie Tour of Flanders i w końcu niezwykle wymagający Paris-Roubaix.

 

Jak wygląda Twój kalendarz? Czy wiadomo już, w których wyścigach w sezonie 2019 weźmiesz udział?

Rozpocznę swój sezon 16 lutego w Hiszpanii, startując w Vuelta a Murcia, potem zrobię Vuelta al Meria, a następnie przeniosę się do Portugalii, żeby wziąć udział w Volta ao Algarve, które odbędzie się w terminie 20-24 lutego.

I wreszcie nadejdzie czas na Spring Classics! Jestem bardzo podekscytowany, ponieważ to jest mój główny cel na początku tegorocznego sezonu. Oznacza to, że pod koniec marca i na początku kwietnia muszę być w szczytowej formie, ponieważ to wtedy odbywają się najważniejsze zawody Classic.

Moim pierwszym wyścigiem będzie Kuurne-Bruksela-Kuurne w Belgii, 3 marca, potem między 10 a 17 marca Paryż-Nicea, a potem zacznie się normalny blok Classic – zobaczymy, gdzie mnie wyślą.

Kierownictwo mówi nam, żebyśmy wszyscy byli przygotowani do wyścigów Classic, a potem na bieżąco zdecyduje, kto i gdzie wystąpi. Zawsze mogą przerzucić nas z jednej trasy na drugą. Mam tylko nadzieję, że wykorzystają moją szczytową formę maksymalnie, jak to będzie możliwe!

Potem będę miał trochę wolnego. W maju powinienem także zaliczyć kilka wyścigów etapowych i wtedy też zobaczymy, jak mi pójdzie.

 

A co z Grand Tours? Oczywiście zostało do nich jeszcze sporo czasu, ale czy widzisz siebie jako członka zespołu startującego w jednym lub kilku z nich? Który cię najbardziej interesuje i z jakiego powodu?

Na razie nie zostało to jeszcze zaplanowane. Oczywiście moim marzeniem jest wystąpić w Tour de France, marzy o tym chyba każdy zawodnik. Jest to cel, który chciałbym osiągnąć w najbliższych latach, niekoniecznie już w tym roku. Jeśli chodzi o bieżący rok, to byłbym szczęśliwy, mogąc uczestniczyć w jednym z trzech Grand Tours. Chciałbym pokazać mojej drużynie, że mimo iż dołączyłem do niej z poziomu Pro-Continental, to jestem gotowy podjąć takie wyzwanie na poziomie World Tour.

Może w tym roku będzie to La Vuelta? Zrobię co w mojej mocy, żeby mnie wybrano do La Vuelta 2019, ponieważ, tak jak powiedziałem na początku, start w którymś Grand Tourze jeszcze w tym roku jest moim celem. Wszystko, co muszę zrobić, to udowodnić zespołowi, że zasługuję na to, żeby dali mi szansę.


Wszyscy wiemy, że CCC Team ma wielkie oczekiwania wobec swoich zawodników w tym roku. Wasz dyrektor generalny, Jim Ochowicz, ogłosił, że wasz cel to 20 zwycięstw w wyścigach. W związku z tym nasze pytanie do ciebie brzmi: jak widzisz rozwój waszego zespołu w ciągu najbliższych dwóch-trzech lat? Czy powstały już konkretne, długoterminowe cele?

To dobre pytanie. Na temat długofalowych celów rozmawia kierownictwo najwyższego szczebla ze sponsorami. Kiedy nowy sponsor wchodzi do gry, zawsze opracowuje się długoletni plan działań. Z mojej perspektywy bardziej istotne są krótkoterminowe cele. Ponieważ jest to pierwszy rok drużyny w nowej formule, my, zawodnicy, musimy skupić się na Gregu Van Avermaecie, wygrywaniu etapów, zwycięstw w wyścigach jednodniowych i tak dalej.

Artykuł powstał we współpracy ze skoda-auto.pl