Nie bój się trenować z lepszymi od siebie

Autor: Megan Flottorp

Początkującym kolarzom może nie spodobać się wizja jeżdżenia z lepszymi od siebie. Nikt nie chce hamować grupy – pozostanie w tyle również nie jest atrakcyjnym przeżyciem. Efekty takiej sytuacji mogą na długi czas osłabić nasze ogólne zadowolenie czerpane z uprawianej dyscypliny. Jak powie zapewne prawie każdy amator jazdy rowerem, trenowanie z bardziej doświadczonymi od siebie jest jednym z najlepszych sposobów na rozwinięcie swoich umiejętności.

Żeby lepiej się rozeznać w sytuacji, We Love Cycling odbyło rozmowy z kilkoma odważnymi kobietami, które przemogły się i rozpoczęły treningi z lepszymi od siebie, co uczyniło je właśnie takimi osobami, jakimi są obecnie.

Jeżdżąc w grupie otrzymasz wsparcie i motywację

Mandy Dicksee rozpoczęła przygodę z kolarstwem szosowym w 2016 roku. Jej przyjaciel przekonał ją do wzięcia udziału w wyścigu charytatywnym, co skłoniło ją do pozostania przy tej dyscyplinie na dłużej. Obecnie przemierza na rowerze około stu kilometrów tygodniowo. Ma za sobą dwukrotny przejazd z Londynu do Paryża w 24 godziny. Kolarstwo dało jej nowych przyjaciół i okazję do poznania inspirujących ludzi.

Czy bałaś się kiedykolwiek trenowania z silniejszymi od siebie?

MD: Czasami. Wydaje mi się, że mężczyźni są bardziej nastawieni na rywalizację – kiedy z nimi trenuję, mam wrażenie że jedyne co chcą to konkurować ze sobą. Grupy trenujących kobiet z reguły jadą tempem najwolniejszej koleżanki. Prawdopodobnie trzymanie się mieszanych grup jest najlepszym rozwiązaniem, bo zachęca wszystkich do trzymania się odpowiedniej prędkości.

Czy uważasz, że lęk przed byciem najgorszą w grupie trzyma kobiety z dala od rowerów?

MD: Większość swoich treningów odbyłam sama. Doszłam jednak do wniosku, że jeżdżenie z innymi jest łatwiejsze i przyjemniejsze. Przez długi czas unikałam treningu w grupie, lecz moja lokalna społeczność rowerzystów naprawdę zachęciła mnie do zmiany. Myślę, że kobiety boją się dużych grup facetów; rozwiązaniem może być szukanie wydarzeń tylko dla kobiet, lub szukanie innych chętnych na Facebooku.

Możesz czerpać satysfakcję z przekraczania swoich granic

Carolyn Gaskell, założycielka i szef firmy Velocity Urban Cycle Wear, jeździ od długiego czasu. Stworzyła swoją własną markę odzieży kolarskiej 5 lat temu. Ostatnio zainteresowała się kolarstwem szosowym – wcale się nie boi przy tym jazdy z mężczyznami.

Jak Twoje treningi zmieniały się w ciągu lat?

Parę lat temu dołączyłam do innego klubu, aby intensywniej trenować i przygotować się do wyścigów. Trenuję teraz bardziej konsekwentnie, używając przy tym miernika mocy (który, jako geek, uwielbiam!). Przez 98% czasu jeżdżę z mężczyznami – prawie wszyscy są silniejsi ode mnie. Bardzo często moje treningi sprowadzają się po prostu do utrzymania tempa jak najdłużej!

Kurtka typu softshell marki Velocity

Czy bałaś się kiedykolwiek trenowania z silniejszymi od siebie?

Zawsze poszukiwałam silniejszych od siebie kolarzy do treningu. To jest to, co zdecydowanie
wolę – uwielbiam dawać z siebie wszystko, to bardziej satysfakcjonujące. Po odnalezieniu się na dobre w kolarstwie, treningi z silniejszymi ode mnie dawały mi więcej radości. Ważne jest jednak, by nie przesadzić i się nie wypalić, a o to nietrudno.

Czy uważasz, że lęk przed byciem najgorszą w grupie trzyma kobiety z dala od rowerów? Co powiedziałabyś, by dodać im w takim przypadku odwagi?

Jeden z moich najstarszych i najmądrzejszych kolegów po treningu mawiał: „Zawsze znajdzie się ktoś silniejszy od ciebie”. To prawda – wydaje mi się, że dzięki temu stwierdzeniu wszyscy możemy nabrać dystansu do tej dyscypliny, nieważne czy jesteśmy najsłabsi czy najsilniejsi w grupie.

Poza tym, co takiego złego może się przydarzyć?

Lucy Sturgess, członkini klubu kolarskiego Leicester Forest oraz ambasador marki Rutland Cycling, rozpoczęła jeżdżenie cztery lata temu. Po sporych zmianach życiowych, które namieszały w jej planach treningowych, zdecydowała się na wzięcie udziału w wyzwaniu rowerowo-kajakowym, aby wrócić do dawnej formy. Prowadzi teraz własnego bloga kolarskiego, który promuje równouprawnienie w tej dyscyplinie. Poza tym jest zmotywowana, aby ciągle się rozwijać jako kolarz.

Czy bałaś się kiedykolwiek trenowania z silniejszymi od siebie?

Dużo trenuję z lepszymi od siebie, często dołączając do miejscowych grupek rowerzystów. Staram się po prostu wytrzymać jak najdłużej.

Nie boję się pozostania w tyle – po prostu daję z siebie wszystko. Kiedy po raz pierwszy dołączyłam do klubu kolarskiego, natknęłam się na inną kobietę, która brała udział w najbardziej wymagających wyścigach klubowych. Pomyślałam wtedy, że skoro ona mogła to osiągnąć, to ja mogę też. Ciężko się jeździ z taką grupą, ale warto – dla samej satysfakcji.

Klub kolarski Leicester Forest

Czy uważasz, że lęk przed byciem najgorszą w grupie trzyma kobiety z dala od rowerów? Co powiedziałabyś, by dodać im w takim przypadku odwagi?

Wydaje mi się, że czasem rzeczywiście tak jest, ale nie zawsze. Zawsze żałuję, że nie wyciskam z siebie ostatnich potów. Poczucie spełnienia jest zawsze najlepsze po trudnym wyścigu lub jeździe.

Zgadzamy się z Panią Sturgess. Jak z pokonywaniem każdej przeszkody w życiu bywa, w jeżdżeniu z silniejszymi od nas najtrudniejszy jest sam początek. Społeczność kolarska pełna jest ludzi na różnych poziomach zaawansowania, chętnych do dzielenia się swoją pasją i wsparciem. Kto wie…? Możesz przeżyć miłe zaskoczenie.