Polskie kolarstwo kręci coraz szybciej

Autor: We Love Cycling

(Źródło: Profimedia.cz)

Zaczął Michał Kwiatkowski, później do głosu doszedł Rafał Majka, a teraz możemy pochwalić się światu Przemysławem Niemcem. Kolarz z Oświęcimia został pierwszym Polakiem, który wygrał etap Vuelta a España.

Nie ma już prestiżowego wyścigu, w którym Polak choć raz nie wjechałbym na metę z podniesionymi rękami. – Dzięki Michałowi i Rafałowi polskie kolarstwo pokazuje, że jest w formie. Cieszę się, że teraz stałem się tego częścią – mówił Niemiec w wywiadzie dla oficjalnej strony wyścigu.

Marzenie niepoprawnego optymisty

Gdy Kwiatkowski i Majka nieśmiało zaczynali myśleć o poważnym ściganiu, Niemiec miał na koncie już bardzo poważne imprezy. 34-letni dziś kolarz był na Igrzyskach Olimpijskich w Pekinie w 2008 r. (zajął 16. miejsce w wyścigu ze startu wspólnego), a z czasem zaczął odgrywać coraz ważniejszą rolę w grupie Lampre Merida.

Największy sukces świętował jednak dopiero w niedzielę, choć stawianie na niego wydawało się marzeniem niepoprawnego optymisty. W poprzednich etapach zajmował kolejno 46., 37. i 65. miejsce. Przed 15. etapem w klasyfikacji generalnej był 26. z ponad 16 minutami straty do prowadzącego Alberto Contadora.

(Źródło: Profimedia.cz)

Walka ze stromizną i pogodą

W tej sytuacji Niemiec postawił wszystko na jedną kartę i zrobił to na podjeździe na Covandogę, przez wielu uważaną za najważniejszą górę podczas Vulety. „Wygranie tego etapu zawsze ma specjalną wartość i znaczenie” – przedstawia trasę oficjalna strona wyścigu.

Polak walczył nie tylko ze stromym podjazdem, ale również niską temperaturą, mgłą i deszczem. Na ostatnim fragmencie zebrał się do ucieczki z Australijczykiem Cameronem Meyerem. Im bliżej mety, tym przewaga Polaka topniała coraz bardziej, ale zdołał wygrać z pięcioma sekundami przewagi nad rywalami.

Niemiec w klasyfikacji generalnej zajmuje 29. miejsce, Maciej Bodnar jest 129., a Karol Domagalski 134. Prowadzi Contador przed Alejandro Valverde i Christopherem Froomem.

(Źródło: Profimedia.cz)

Kuksańce na trasie

Po spokojnym początku, z Vuelty zaczęli wycofywać się czołowi kolarze. Kolumbijcyzk Nairo Quintana, zwycięzca Giro d’Italia po pierwszym upadku zdołał się podnieść, ale po kolejnym musiał zrezygnować, bo lekarze stwierdzili złamanie barku. Nie wiadomo czy wyścig dokończy jego rodak Rigoberto Uran, który cierpi na zapalenie oskrzeli.

Z kolei z Vuletą pożegnali się Gianluca Brambilla i Ivane Rovny, którzy zostali zdyskwalifikowani, bo… pobili się na trasie.

Zakończenie wyścigu w niedzielę.