Słyszałeś zapewne o takiej fryzurze, ale w świecie kolarstwa górskiego mullet znaczy coś zupełnie innego. Rower z większym kołem z przodu i mniejszym z tyłu coraz częściej pojawia się na szlakach, w wyścigach DH, a nawet wśród rowerów elektrycznych MTB. Co sprawia, że ta konfiguracja jest tak atrakcyjna – i czy pasuje do Twojego stylu jazdy? Zawodowy kolarz Richard Gasperotti dzieli się swoim doświadczeniem i wyjaśnia, dlaczego mullet zapewni Ci wyjątkową frajdę.
Rower mullet? Dla niektórych to znany temat, dla innych – kompletna czarna magia. Rower nazwany jak fryzura czeskiego piłkarza – krótko z przodu, długo z tyłu? Co to w ogóle ma wspólnego z kolarstwem?
Koncepcja mullet wcale nie jest nowa; nie narodziła się w świecie MTB. Z tego rozwiązania od dawna korzystają motocrossowcy i zawodnicy dirt bike’ów – to jeden z klasycznych układów w motocyklach terenowych. Konfiguracja mullet to większe koło z przodu i mniejsze z tyłu. W dalszej części omówimy jej zalety i wady, ale najpierw warto przyjrzeć się samemu określeniu, które choć brzmi zabawnie – bywa mylące. W końcu w przypadku fryzury mullet krótko jest z przodu, a długo z tyłu – czyli dokładnie przeciwnie do tego, o czym mówimy w kontekście roweru.
W rzeczywistości to raczej gra słów niż dosłowne porównanie. Nazwa najprawdopodobniej narodziła się jako żartobliwe odniesienie do połączenia dwóch różnych charakterystyk jazdy, a nie do wyglądu samego układu. „Ta nazwa przyjęła się w środowisku, bo po prostu dobrze brzmi i łatwo ją zapamiętać” – wyjaśnia profesjonalny e-biker Richard Gasperotti, znany jako Gaspi.
Do czego właściwie służy rower mullet?
Rower w konfiguracji mullet błyszczy na ciasnych, technicznych trasach i stromych zjazdach. Idea jest prosta: połączenie dwóch różnych rozmiarów kół w jednym rowerze ma dać to, co najlepsze z obu światów. Większe przednie koło (zazwyczaj 29 cali) łatwiej pokonuje przeszkody dzięki swojej większej średnicy. Mówiąc prościej: oznacza to mniej szarpnięć i podbić – zamiast wpadać w każdą dziurę, przednie koło po prostu się po niej przetacza.
Niemniej jednak duże koła bywają mniej zwinne i wolniej reagują na zmianę kierunku. Większa masa obrotowa sprawia, że potrzebują więcej energii, by szybko skręcić. Jak tłumaczy Gaspi: „Można powiedzieć, że duże koła po prostu nie są tak zabawne podczas jazdy”.
Co się dzieje, gdy z tyłu zamiast 29 cali założysz mniejsze koło 27,5? „Rower staje się łatwiejszy w prowadzeniu praktycznie pod każdym względem. Lepiej skręca w ciasnych zakrętach, łatwiej go kontrolować w uślizgu, zjazdy są pewniejsze, a skoki – dużo przyjemniejsze. Mniejsze tylne koło ułatwia też podniesienie przodu do manuala lub bunny hopa – wyjaśnia Richard i od razu ostrzega: – Nie warto robić takich przeróbek na własną rękę w domowym warsztacie – mullet to coś więcej niż tylko wymiana tylnego koła”.
To nie tylko kwestia wymiany kół
Gdy moda na mullety dopiero się pojawiła, wielu rowerzystów pomyślało: „Świetny pomysł!” – i po prostu zamieniło tylne koło na mniejsze. „Taka szybka przeróbka zmienia geometrię ramy i obniża prześwit suportu, przez co znacznie łatwiej zahaczyć o przeszkody, na przykład krawężniki czy kamienie” – wyjaśnia Richard.
Gaspi ma w tej dziedzinie sporo doświadczenia. Po raz pierwszy zetknął się z konfiguracją mullet już w 2003 roku, gdy jeździł dla kanadyjskiej marki Banshee eksperymentującej z układem 26 cali z przodu i 24 cale z tyłu. Dziś nadal ma rower typu mullet – tym razem elektryczny. „To Mondraker Dune – przedstawia go Richard. – Jeszcze zanim trafił do sprzedaży, testowaliśmy go w Maroko – na Saharze na wydmach i w kamienistych wąwozach. Te doświadczenia całkowicie mnie przekonały. Zatrzymałem Dune’a i do dziś to jeden z moich ulubionych e-MTB. Silnik Bosch Performance Line SX dodatkowo uwypukla zabawny, lekki charakter mulleta”.
Współczesne rowery mullet (zwłaszcza e-MTB) projektuje się od podstaw z myślą o takim układzie kół. Geometrię ich ram opracowano w taki sposób, aby zrównoważyć różnicę średnic i zapewnić stabilność oraz właściwe prowadzenie.
Czy mullet jest dla każdego?
„Rowerów typu mullet używa się także w downhillu. Zawodnicy dobierają konfigurację w zależności od profilu trasy” – tłumaczy Gaspi. Nie oznacza to jednak, że taka konstrukcja sprawdzi się w każdym stylu jazdy. Dla osób pokonujących długie dystanse czy preferujących klasyczne XC mullet raczej nie będzie strzałem w dziesiątkę – mniejsze tylne koło jest mniej efektywne i wolniejsze na płaskich odcinkach. „Szczerze mówiąc, wygląda się trochę tak, jakby się jechało na chopperze – śmieje się Richard i od razu zwraca uwagę na kwestie praktyczne. – Potrzebne są dwa różne rozmiary opon, obręczy i szprych, więc konserwacja sprawia dwa razy więcej kłopotu”.
Jeśli jednak w Twojej jeździe liczą się przede wszystkim frajda i kontrola, to mullet może okazać się doskonałym wyborem.




