• POL

Gotowy do jazdy? 10 porad dla początkujących kolarzy

Autor: Megan Flottorp

Od tygodni rzucasz swojemu rowerowi tęskne spojrzenia. Może nawet stoi gdzieś w kącie, wciąż zawinięty w folię bąbelkową. Szalenie podoba Ci się myśl o jeździe na rowerze – świeże powietrze, wolność, a może nawet dobra kondycja. Ale ten pierwszy krok… Wydaje się dziwnie wielki. A jeśli będę wyglądać głupio? Jeśli nie poradzę sobie z przerzutkami? A moje nogi po prostu… nie dadzą rady?

Nie jesteś sam. Popytaliśmy wśród znajomych (i przypomnieliśmy sobie własne nieporadne początki), żeby zaprezentować Ci 10 mniej znanych (ale za to rzetelnych) wskazówek, które pomogą Ci wskoczyć na rower – z pewnością siebie, spokojem i radością.

1. Zacznij od rytuału, nie od trasy

Zapomnij na razie o dystansie i biciu rekordów w aplikacji. W budowaniu nawyku nie pomoże idealnie zaprojektowana 20-kilometrowa pętla, tylko solidne przygotowanie do jazdy. Wieczorem przyszykuj ubranie. Napełnij bidon wodą. Odłóż klucze i kask w jedno miejsce. Potraktuj to jak poranną kawę: drobne, powtarzalne czynności, które powoli przyzwyczajają mózg, aby spodziewał się jazdy. Liczy się nawet przejażdżka wokół osiedla. Drobne nawyki sprawią, że znikną początkowy opór i niezdecydowanie. .

2. Słuchaj, nie tylko patrz

Większość początkujących jest tak skupiona na mechanice – „Czy robię to prawidłowo?” – że zapomina po prostu cieszyć się chwilą. Skuteczna rada? Wsłuchaj się w otoczenie. Pozwól, aby szum opon, chrobot łańcucha i odgłosy przyrody wprowadziły Cię w dobry rytm. Odwróci to Twoją uwagę od strachu, pozwoli skupić się na wrażeniach i sprawi, że każda przejażdżka stanie się małą sensoryczną przygodą.

3. Wybierz moment, kiedy miasto jeszcze śpi

Jeśli obawiasz się ruchu drogowego, wybierz godziny poza szczytem. Najlepsze są wczesne poranki (zwłaszcza w weekendy): niewiele samochodów, atmosfera odprężenia i piękne światło. Nie chodzi o wydajność, tylkoo spokój. To tak, jakbyś miał cały park dla siebie, zanim nadciągną tłumy.

„Zawsze myślałem, że na początek powinienem dołączyć do jakiejś grupy. Potem odkryłem samotną jazdę o 6.30 rano. I wszystko zmieniło się o 180 stopni”.

Luis, Madryt

4. Zanim zaczniesz – zdecyduj, gdzie skończysz

Zaskakujący sekret motywacji? Wybierz miejsce, które wzbudza Twój zachwyt. Może to być słoneczna ławka w parku, ulubiona kawiarnia lub ciche miejsce z pięknym widokiem. Łatwiej rozpocząć jazdę i znacznie przyjemniej ją kończyć, kiedy ma się radosny cel. I oczywiście jak najbardziej dozwolone jest planowanie trasy przy cukierni!

5. Ćwicz wsiadanie i zsiadanie

Płynne wsiadanie i zsiadanie z roweru to niedoceniana umiejętność. Poćwicz w parku lub na podjeździe: przećwicz powolne zatrzymywanie, wypinanie stopy (jeśli używasz pedałów zatrzaskowych) albo szybkie i bezpieczne podparcie. Te drobne ćwiczenia pomagają budować pamięć mięśniową, która ochroni Cię przed zachwianiem się lub upadkami na skrzyżowaniach.

„Za pierwszym razem, kiedy próbowałam się zatrzymać na światłach, przewróciłam się. Moja stopa po prostu nie wiedziała, co robić. Wszystko się zmieniło dzięki ćwiczeniom”.

Sarah, Amsterdam

6. Zapomnij o tempie. Skoncentruj się na postawie

Nie trenujesz do wyścigu – uczysz się czerpać przyjemność z ruchu. Jednym z najważniejszych czynników wpływających na radość z jazdy jest to, jak czujesz się w swoim ciele. Sprawdź, czy ramiona są napięte i czy kurczowo ściskasz kierownicę. Poluzuj chwyt. Opuść łokcie. Oddychaj przeponą. Drobne poprawki mogą mieć ogromny wpływ na komfort i zużycie energii.

W budowaniu nawyku nie pomoże Ci idealnie zaprojektowana 20-kilometrowa pętla, tylko solidne przygotowanie do jazdy. © Profimedia

7. Ustanów własną regułę odwrotu

To świetna sztuczka mentalna na dni niezdecydowania: pozwól sobie zawrócić w dowolnym momencie. Pięć minut? W porządku. Nie rezygnujesz – ćwiczysz swoją sprawczość. W niektóre dni zaskoczysz sam siebie, jadąc dalej. W inne udowodnisz sobie, że wystarczyło zacząć. Tak czy siak, wygrywasz.

8. Nadaj imię swojemu rowerowi (serio!)

Może zabrzmi to głupio, ale nie skreślaj nas jeszcze: nadanie rowerowi imienia zmienia go w partnera. Łagodzi presję i wprowadza odrobinę zabawy. Łatwiej wybaczyć przeskok łańcucha, gdy wiemy, że „to tylko Jacuś znowu stroi fochy”. To tworzy więź. A poza tym… ruszysz w trasę z uśmiechem.

„Thelma – tak dałam rowerowi na imię. Rozmawiam z Thelmą, kiedy się denerwuję. Nie śmiejcie się ze mnie – któregoś dnia pomogła mi przejechać ponad 200 kilometrów”.

Katie, Wielka Brytania

9. Zwróć uwagę na wiatr (nie tylko na niebo)

Bezchmurne niebo nie zawsze zwiastuje dobry dzień do jazdy. Wiatr to podstępny złoczyńca, który może zmienić przyjemną jazdę w męczarnię. Podpowiadamy: jeśli jest wietrznie, rozpocznij od jazdy pod wiatr. W ten sposób w drodze powrotnej będziesz mieć wiatr w plecy i wrócisz do domu jako bohater dwóch kółek. To jeden z tych drobiazgów, które robią ogromną różnicę.

10. Zerwij z mitem prawdziwego kolarza

Nie potrzebujesz dopasowanego stroju, koszulki drużynowej ani wymyślnych gadżetów. Nie musisz już pierwszego dnia wiedzieć, jak naprawić przebitą oponę. Po prostu chcesz jeździć. Każdy od czegoś zaczyna. Każdy kiedyś pedałował w trampkach, z trudem łapiąc równowagę. Jesteś jednym z nas. Jeźdź po swojemu.

„Przez rok jeździłam w dżinsach i z plecakiem, a mimo to czułam się sprawniejsza i szczęśliwsza niż na jakiejkolwiek siłowni”.

Emily, Wielka Brytania

Pierwsze przejażdżki nie będą idealne – i o to właśnie chodzi. Mają pomóc odnaleźć swój rytm, trasę i powody do dalszej jazdy. Bądź dla siebie łagodny. Bądź dumny z małych zwycięstw. I pamiętaj: nawet najbardziej doświadczeni kolarze kiedyś zachwiali się na czerwonym świetle i zakończyli jazdę po trzech kilometrach.

Jest już lato. Droga czeka. Masz wszystko, czego Ci trzeba.

Artykuł powstał we współpracy ze skoda-auto.pl