5 słynnych pojedynków kolarskich

Autor: We Love Cycling

Siłą napędową do osiągania najlepszych wyników sportowych jest bez wątpienia rywalizacja. Sprawia ona również, że ​​sport jest tak ekscytujący zarówno dla kibiców, jak i sportowców. Zrodzone z chęci pokonania innego wielkiego talentu, najlepsze rywalizacje stanowią mieszankę antagonizmu, szacunku, a często także przyjaźni.

W kolarstwie nie brakuje gwiazd, które przez lata ze sobą walczyły, a obserwowanie, jak układały się ich wzajemne relacje, od dawna stanowi jeden z głównych elementów słynnych wyścigów. W miarę jak młodzi kolarze co roku dołączają do grona zawodników, pojawiają się nowe rywalizacje pomiędzy nimi, które wciąż dostarczają fanom emocji i plotek. Rzućmy okiem na kilka wspaniałych walk, które pomogły przekształcić kolarstwo w widowiskowy sport, którym jest do dzisiaj.

Jacques Anquetil i Raymond Poulidor

Tour de France 1964. Anquetil (po lewej) i Poulidor na Puy-de-Dôme. © Profimedia, AFP

Każdy, kto zna koleje losu tych dwóch francuskich mistrzów, wie, że byli oni poniekąd przyjaciółmi, darzyli się ogromnym szacunkiem. To, co ostatecznie stało się świadectwem wartości przyjaźni rozpoczynającej się od sportowej rywalizacji, najpierw było historią o podzielonej Francji. Pochodzący z północy kraju Anquetil miał charyzmę urodzonego zwycięzcy. Był stylowym, szanowanym i wspaniałym kolarzem na czas. Tymczasem Poulidor był wspinaczem z regionu centralnego. Był trochę nieokrzesany i często kończył na drugim miejscu. Ich niesamowity pojedynek na Puy de Dôme w 1964 roku to moment, który pokazał różnice stylów obu zawodników. Ogromny wysiłek Poulidora zakończył się jego wygraną 22. etapu 51. Tour de France, ale to Anquetil wygrał cały pojedynek.

Chociaż nigdy więcej nie szli już tak łeb w łeb, to wspólna obecność na torze wyścigowym nadal podsycała rywalizację w trakcie ich kariery. Jednak to ostatnie słowa Anquetila skierowane do Poulidora, a wypowiedziane na łożu śmierci, świadczą o łączącej ich przyjaźni. Jak wspomina Poulidor: „Powiedział mi, że rak jest tak potwornie bolesny, że przypomina ściganie się po Puy de Dôme o każdej porze, przez cały dzień. Następnie dodał: «Nigdy tego nie zapomnę, przyjacielu, znów zajmiesz drugie miejsce»”.

Leontien van Moorsel i Jeannie Longo

Obecnie jest po sześćdziesiątce i wciąż wygrywa wyścigi, dlatego Jeannie Longo pozostaje tak ciekawą postacią w świecie kolarstwa. Przez lata wydawało się, że nie da się jej powstrzymać, a jej niezachwiana dominacja przyćmiewała całe pokolenie zawodniczek. Tak było do czasu, gdy Leontien van Moorsel, zainspirowana dokonaniami Longo, pojawiła się, aby odcisnąć swoje piętno na kolarskiej scenie.

Młoda Holenderka, która później stała się legendą, zdobyła swoje pierwsze mistrzostwo kraju w wieku 15 lat. Trzeba się było liczyć z jej siłą zarówno na torze, jak i na szosie. Ostatecznie zmierzyła się z Longo i zgarnęła dwa tytuły Tour Féminin. Na igrzyskach olimpijskich w 2000 roku van Moorsel stała się najbardziej utytułowaną zawodniczką na jednej olimpiadzie – zdobyła złote medale w wyścigu szosowym, jeździe na czas i indywidualnej, nie wspominając o srebrze w wyścigu punktowym. Trzy lata później zdetronizowała Jeannie Longo i ustanowiła rekord godzinowy, który utrzymała przez 12 lat.

Greg LeMond i Bernard Hinault

Hinault and LeMond
Hinault (z lewej) i Lemond (z prawej) w 1986 roku. © Profimedia, AFP

To jest opowieść o bardziej kontrowersyjnym charakterze, która ilustruje, jak rywalizacja kolarska może łączyć się ze zdradą. W 1985 roku Bernard „Badger” Hinault obiecał swojemu przyjacielowi i koledze z drużyny Gregowi LeMondowi, że w zamian za jego pomoc w wygraniu Tour de France, pomoże mu zdobyć tytuł w następnym roku. Hinault rzeczywiście wygrał w 1985 roku, ale właśnie wtedy sprawy przybrały nieoczekiwany obrót. Chociaż prawdopodobnie zmiana zdania była czymś więcej niż zwykłym aktem samolubstwa, to nieubłagany atak Hinaulta na górskich etapach Tour ’86 z pewnością nie miał na celu pomóc LeMondowi w zwycięstwie. Pełen wściekłości i żądny zemsty LeMond skierował swój gniew na pedały i ostatecznie przeszedł do historii jako pierwszy Amerykanin, który wygrał prestiżowe mistrzostwa Tour de France.

Marianna Vos i Lizzie Armitstead

2012 Olympics
Vos pokonuje Armitstead na mecie i wygrywa wyścig kobiet na igrzyskach olimpijskich w 2012 roku. © Profimedia

Dwie z najlepszych zawodniczek na świecie, Marianna Vos i Lizzie Armitstead (obecnie Deignan), zwróciły uwagę swoim historycznym pojedynkiem na igrzyskach olimpijskich w 2012 roku. Przystępując do zawodów, Vos była faworytką i (po ciężkiej pracy i wielu zasłużonych zwycięstwach) miała ugruntowaną pozycję w kolarstwie kobiet. Nie oznaczało to jednak, że mogła być spokojna, ponieważ na scenie pojawiły się już nowe talenty. W skład drużyny Wielkiej Brytanii wchodziła 24-letnia Lizzie Armitstead, która wzięła udział w wyścigu jako liderka drużyny i miała wsparcie całego kraju podczas zawodów odbywających się w Londynie.

Prasa szalała z dumy i opowiadała historię za historią o szansach Armitstead na medale. Kolarska rywalizacja Armitstead i Vos odegrała główną rolę w generowaniu zainteresowania wokół tego koronnego wydarzenia. Walka przebiegała w ulewnym deszczu, co tylko dodawało rywalizacji widowiskowości. Pełna była nieprzewidywalnych akcji, agresji i emocji. Vos została mistrzynią zawodów szosowych w 2012 roku, ale razem odbyły jeszcze wiele dynamicznych wyścigów i odegrały kluczową rolę w podniesieniu prestiżu kobiecego kolarstwa.

Fausto Coppi i Gino Bartali

Coppi vs Bartali
Coppi odświeża się, jadąc przed Bartalim, podczas wspinaczki na Col du Galibier. © Profimedia

Mówiąc o rywalizacji kolarskiej, nie można pominąć tej, która rozegrała się pomiędzy dwoma Włochami. Coppi dołączył do zespołu Bartalego w 1940 roku, czym podzielił włoski świat kolarstwa na dwie części. Odniósł zwycięstwo podczas Giro d’Italia (ku wielkiemu rozczarowaniu Bartalego) i w ten sposób rozpoczął zawody, które potem rozgrywali pomiędzy sobą wielokrotnie. W ciągu roku ci dwaj zawodnicy często dawali do zrozumienia, że ​​wolą ze sobą walczyć niż współpracować, nawet jeśli kosztowało ich to utratę zwycięstwa.

Wytworzone przez nich napięcie nabrało także znaczenia poza światem kolarstwa i (podobnie jak u wspomnianych wcześniej Francuzów) świadczyło o istniejącym podziale społecznym w kraju, który obaj nazywali domem. Coppi reprezentował przemysłową północ i był bardzo nowoczesny, podczas gdy zwolennicy Bartalego pochodzili z południa i byli bardziej tradycyjni, religijni i żyli na wsi. Chociaż wrogość nigdy tak naprawdę między nimi nie zniknęła, mieli też chwile koleżeństwa. Na przykład w 1952 roku na Col d’Izoard jeden podał drugiemu butelkę wody. Obaj zawodnicy (wspierani przez swoich hałaśliwych fanów) w życiu jednak nie przyznali się do tego, który przekazał butelkę któremu.

Powyżej przedstawiliśmy najciekawsze naszym zdaniem pojedynki w historii kolarstwa. Który z nich Twoim zdaniem zasługuje na największe uznanie?

 

Artykuł powstał we współpracy ze skoda-auto.pl