Dla pasjonatów niemożliwe nie istnieje… Wystartowały świetne wyścigi!

Autor: Piotr Nowik

Miłośnicy kolarstwa stają na głowie, by w czasach koronawirusa poczuć adrenalinę rywalizacji. Jedni na rowerze, inni przed ekranami, ale cel mają ten sam – przetrwać czas, który dzieli nas od powrotu do wielkiego ścigania.

Odliczanie już rozpoczęto, bo zgodnie z planami Międzynarodowej Unii Kolarskiej (UCI) zawodowcy rywalizację wznowią 1 sierpnia (pisaliśmy o tym TUTAJ). Dla pasjonatów kolarstwa to jednak szmat czasu, więc szukają tzw. zamienników.

Podczas gdy piłkarze grają w popularną FIFĘ, koszykarze zachwycają się najnowszym filmem o Michaelu Jordanie, kolarze ścigają się… przed ekranami. I trzeba przyznać, że przybiera to dość realistyczną postać.

Najlepszy przykład to zorganizowany w Polsce „Wyścig z Pokoju”. Wzięło w nim udział blisko półtora tysiąca zawodników. W większości amatorzy, ale na starcie stanęli też: mistrz świata z 2014 roku Michał Kwiatkowski, aktualny wicemistrz mistrz świata Matteo Trentin, aktualny mistrz Polski Michał Paluta, czy znakomity były już kolarz Dariusz Baranowski.

Rywalizowali za pomocą aplikacji Zwift, która łączy się rowerowym trenażerem, dzięki czemu wysiłek może być identyczny jak podczas normalnego ścigania się. Różnica była taka, że rower wraz z zawodnikiem stał w miejscu, a „krajobraz” i rywale przesuwali się na ekranach.

Zresztą zobaczcie, jak wyglądało to w domu Dariusza Baranowskiego

Sprzęt gotowy, bidony napełnione. Bawcie się dobrze i kibicujcie – mówił Michał Paluta do kibiców, którzy cały wyścig mogli śledzić w internecie, a jego ostatnią część również w Eurosporcie.

Trasa liczyła 40 kilometrów i nazywała się Volcano Climb After Party. Daleko jej było do widoków rodem z Tour de France, ale za to zawodnicy mogli jechać tunelem pod oceanem czy oglądać skubiące drzewa dinozaury.

Umowa była taka, że dwie pierwsze rundy zawodnicy jadą wspólnie, a podczas trzeciej zaczyna się poważne ściganie.

– Czyli dwie pierwsze jeszcze dam radę, w trzeciej zobaczymy, na ile starczy sił. Obawiam się jednak, że na nie za wiele – uśmiechał się Baranowski, który podczas wyścigu połączony był z komentatorami niczym ze swoim wozem serwisowym.

Na początku wyścigu -czego można się było spodziewać – wielu amatorów wbrew ustaleniom  wyskoczyło z peletonu, by poczuć, jak to jest jechać np. przed Michałem Kwiatkowskim. W końcowym etapie wszystko powoli zaczęło jednak wracać do normy, bo zawodowcy mocniej nacisnęli na pedały.

– Ale mnie „Kwiato” wyprzedził! Nie, nie siądę mu na kole, nie ma możliwości. A teraz Paluta. Ale dziś mistrz Polski jedzie. Ho, ho, ho! – relacjonował Baranowski.

Wyniki były jednak sprawą drugorzędną, szczególnie że wielu zawodników nie zastosowało się do wcześniejszych ustaleń, by przez dwie rundy jechać w peletonie. Jeśli jednak chodzi o zabawę, to pozwoliła na chwilę zapomnieć o trudnych czasach dla miłośników kolarstwa.

– Jazda w wirtualnym świecie sprawia wielką radość. Można do siebie pisać, pozdrowić się… Zabawa jest bardzo fajna – podkreśla Baranowski.

W podobny sposób blisko 800 osób rywalizowało w sobotę w Orlen e-Tour de Pologne Amatorów. Na starcie stanęli zawodowi kolarze, ale też m.in.: Anita Włodarczyk, Bartosz Zmarzlik, Jakub Przygoński, czy Robert Kubica, który okazał się najlepszym kolarzem wśród zaproszonych gości.

Kolejny etap tego wyścigu ma zostać rozegrany w najbliższą sobotę, a następne 23 i 30 maja. Wystartować może każdy chętny, a zarejestrować należy się tutaj.

Przypomnijmy, że kolarski świat do realnego ścigania ma wrócić 1 sierpnia podczas wyścigu Strade Bianche. Cztery dni później wystartuje Tour de Pologne, a 29 sierpnia wisienka na kolarskim torcie – Tour de France, który potrwa do 20 września.