Bolesny karambol! Jak nie doprowadzić do kolarskiego domina?

Autor: Piotr Nowik

Jazda w grupie to – wbrew pozorom – nie taka oczywista sprawa. Niewiele trzeba, by rowerzyści zaczęli upadać jak domino, więc lepiej zawczasu ustalić zasady. Wszystko po to, by mile zapowiadająca się przejażdżka nie zakończyła się wielką kraksą.

Zawodowcy mają swój kodeks jazdy w grupie. Ustalone gesty informują o niebezpieczeństwie czy zmianie stylu jazdy, a doświadczenie w pedałowaniu w peletonie sprawia, że niemal stykają się kołami.

Jednak nawet oni muszą być w peletonie maksymalnie skoncentrowani, bo przyczyna kraksy czai się na każdym metrze trasy

Ale to zawodowcy, którzy na treningach w grupie spędzają znaczą część roku. Rowerzyści rekreacyjni widują się znacznie rzadziej i bardzo często w różnych grupach. Dlatego przed każdym wyjazdem warto pamiętać o kilku zasadach.

Zasady przed startem

Przede wszystkim – zgodnie z kodeksem drogowym – grupa rowerzystów może liczyć najwyżej 15 osób. Jeśli miłośników jazdy jest więcej, należy podzielić się na dwie lub więcej grup. Dobrze, jeśli każdy z uczestników wyprawy ma założoną kamizelkę odblaskową lub przynajmniej strój w jaskrawych kolorach. Taka kolorowa grupa jest znacznie lepiej widoczna zarówno po zmierzchu, jak i przy mocno świecącym słońcu.

Należy pamiętać, że dzieci, czy rowerzyści ze słabszą kondycją powinni jechać w środku grupy. Jeśli bowiem pozwolimy, by ekipa sama ustanowiła hierarchię, to najsłabsi szybko zostaną w tyle i grupa zostanie rozerwana.

Warto również zadbać, by na czele jechał doświadczony rowerzysta. Taki, który jest w stanie oszacować możliwości wszystkich uczestników, a także ostrzegać ich przed niebezpieczeństwami. Najskuteczniejsze są krótkie komendy słowne, typu: „przeszkoda”, „dziura”, „rowerzysta”, „samochód”, „zwalniamy”. Ważne, by każda kolejna osoba dalej przekazała to hasło, bo jest mało prawdopodobne, że prowadzący – nawet z najbardziej tubalnym głosem – będzie w stanie dotrzeć do rowerzystów jadących na samym końcu.

Bądź uważny i przewidywalny!

Kluczowa w grupie jest ostrożność i zachowanie odpowiedniej odległości. Choć jednym z najpopularniejszych określeń u zawodowców jest „siedzenie komuś na kole”, to w przypadku jazdy rekreacyjnej nie powinno mieć ono miejsca.

Przede wszystkim należy skoncentrować się na rowerzyście, który pedałuje tuż przed nami. W tej sytuacji nie powinniśmy obracać się do tyłu czy np. zerkać na telefon, ponieważ ułamek sekundy wystarczy, by nie zauważyć, że rower przed nami hamuje, a wtedy nieszczęście gotowe.

Odpowiedzialnie musi zachowywać się także osoba, która jedzie przed nami, a w tej sytuacji podstawowe określenie to „przewidywalna jazda”. Co ono oznacza? Że np. nie powinniśmy gwałtownie hamować, nawet jeśli np. coś zgubimy lub złapie nas skurcz. Potrzebę nagłego zatrzymania się powinniśmy poprzedzić okrzykiem.

Także zwalnianie nie powinno odbywać się poprzez naciskanie hamulców, ale poprzez zmniejszenie tempa pedałowania. Często warto też wstać z siodełka, co sygnalizuje rowerzystom z tyłu, że powinni zachować większą ostrożność.

Przewidywalność oznacza również trzymanie się obranego kierunku jazdy, bez wykonywania nagłych i niespodziewanych manewrów.

Dezorganizacja i chaos – najwięksi wrogowie

Do jazdy w grupie powinien przygotowany być nie tylko rowerzysta, ale również jego sprzęt. No bo wyobraźmy sobie, że na miejsce startu docieramy spóźnieni, a zamiast natychmiastowej gotowości do jazdy, serwujemy wszystkim oczekującym dopompowywanie kół w rowerze i regulowanie hamulców. W takiej sytuacji istnieje duże prawdopodobieństwo, że będzie to ostatnie zaproszenie do jazdy w danej grupie.

Przed startem warto też dokładnie określić trasę oraz miejsca postojów. Jeśli tego nie zrobimy, to w trakcie jazdy na pewno pojawią się głosy: „jedźmy w prawo”, „nie, lepiej skręćmy w lewo”, „ej, a może zatrzymamy się na chwilę?!”, co jest idealnym sposobem na wprowadzenie chaosu. A od niego już tylko krok do kraksy…

Artykuł powstał we współpracy ze skoda-auto.pl