1984: Triumf pierwszej kobiety, która wygrała Tour de France

Autor: Piotr Nowik

Wyobraź sobie, że jest rok 1984 i oglądasz ceremonię wręczenia nagród na Tour de France. To pierwszy raz w historii, gdy zwycięzcy obu płci stoją na podium.

Dwa lata później triumfator tamtego wyścigu, Laurent Fignon, nadal był w trakcie swojej udanej kariery kolarskiej, podczas gdy Marianne Martin wycofała się z wyścigów i pracowała ciężko, żeby spłacić swoje długi. Ale nie żałuje, bo zapisała się w historii jako pierwsza kobieta, która wygrała Tour de France Féminin.

Marianne Martin stands alongside Laurent Fignon, the winner of the men’s race, at the end of the 1984 Tour de France. Photograph: AFP

 

Kobiety na trasie: kontrowersyjna idea

W 1983 r. Felix Levitan, jeden z organizatorów TdF, wywołał gorącą debatę we Francji swoją śmiałą propozycją: zorganizować kobiecą trasę wyścigu. Francuzi nie byli wcale zachwyceni pomysłem. Laurent Fignon, zwycięzca TdF z 1983 r., powiedział wówczas: „Lubię kobiety, ale wolę widzieć, jak robią coś innego”.

 

Na szczęście Levitan zrealizował swój plan, a latem 1984 roku 18 etapów i około 1083 km było gotowych i czekało na zawodniczki. Prasa była szczególnie zainteresowana holenderską drużyną narodową, ponieważ miała ona jedną z najlepszych kolarek w Europie, Heleen Hage. Za to nie wiedziano zbyt wiele o amerykańskim zespole, więc oczekiwania wobec niego były nikłe. Nikt by wówczas nie zgadł, że to właśnie amerykańskie zawodniczki zwrócą największą uwagę w nadchodzących tygodniach.

 

Ukryta gwiazda zespołu USA

Wiosną 1984 roku, zaledwie kilka miesięcy przed wyścigiem, Marianne Martin dochodziła do siebie po niedokrwistości. 26-letnia Amerykanka odkryła w sobie talent do jazdy na rowerze w college’u i wkrótce weszła do głównych wyścigów w całym kraju. Stały się one pasją Martin i nic nie mogło jej już powstrzymać, nawet choroba.

Kiedy Marianne usłyszała, że ​​będzie organizowany kobiecy odpowiednik Tour do France, wiedziała, że ​​musi wziąć w nim udział. W związku z brakiem zwycięstw w ostatnim czasie Marianne musiała ubłagać amerykańskiego trenera, żeby pozwolił jej dołączyć do drużyny. Na szczęście ten zdecydował się przyjąć ją jako szóstą i zarazem ostatnią zawodniczkę.

Liderką wśród Amerykanek była wówczas Betsy King, pierwsza uczestniczka słynnego wyścigu Bordeaux – Paryż. Wszyscy byli więc zaskoczeni, gdy to Marianne zajęła trzecie miejsce w pierwszym etapie, ale dalekie to było od ekscytacji, zwłaszcza że Marianne wpakowała się w kłopoty, ponieważ nie zwracała uwagi na swój zespół. Zawodniczkę w końcu udało się zdyscyplinować i podczas następnych 11 etapów współpracowała ze swoją drużyną.

 

Wyzwania alpejskie

Zmiana zasad gry przez Martin nastąpiła na 12. etapie. Dwie górskie przełęcze w Alpach obudziły w niej wewnętrznego wspinacza, więc oderwała się od peletonu. Kiedy dotarła na szczyt, planowała zaczekać na inne zawodniczki, ale w końcu po prostu jechała dalej po koszulkę liderki, nagrodę dla najlepszej zawodniczki TdF. Wtedy już wiedziała, że ​​ma szansę na wygranie całego wyścigu.

Nagle okazało się, że Amerykanki zaczęły zwracać uwagę mediów. Po kilku dniach Marianne wyprzedziła słynną Heleen Hage z pięciominutową przewagą na La Plagne i dodała żółtą koszulkę do swojej kolekcji. W ten sposób cały zespół przestawił się na nową liderkę.

 

Dawaj, Marianne Martin!

Tuż przed końcowym etapem Marianne próbowała dodzwonić się do swojego ojca, żeby powiedzieć mu, by włączył telewizor i zobaczył, jak jego córka kończy wyścig, jednak nie udało się go złapać. Kiedy dotarła do mety ostatniego etapu pod Łukiem Triumfalnym, Marianne usłyszała, jak ktoś w tłumie krzyczy: „Dawaj, Marianne Martin!”. Był to ojciec, który przyleciał samolotem, żeby nie przegapić triumfu córki.

Marianne odebrała nagrodę: puchar i 1000 dolarów, którymi podzieliła ze swoim zespołem, i wróciła do Ameryki. W 1986 roku porzuciła wyścigi na dobre ze względu na problemy zdrowotne i zaczęła spłacać długi, które zaciągnęła podczas swojej kolarskiej kariery. Martin nigdy nie przywiązywała szczególnej wagi do nagród. Nawet gdy wspomina Tour 1984, mówi głównie o tym, jak dobrze się podczas tego występu bawiła.

Artykuł powstał we współpracy ze skoda-auto.pl