Hospitality Programme Škoda Tour de France: poznajcie dwóch kierowców VIP-ów

Autor: We Love Cycling

W tym roku, dwie osoby będą mogły poczuć prawdziwą atmosferę Le Tour dzięki wyjątkowemu Hospitality Programme stworzonemu i nadzorowanemu przez Škoda AUTO oraz magazyn We Love Cycling. Nieopisane emocje, lot helikopterem, szampan, samochody Škoda z Twoim imieniem… Nietrudno sobie wyobrazić, jakie to świetne uczucie móc doświadczyć tych wszystkich atrakcji – tym bardziej jako jeden ze szczęśliwych zwycięzców.

Można zobaczyć wszystkich bohaterów Le Grande Boucle w całej ich chwale – wszystko w świetnych warunkach zapewnianych przez zespół ludzi dbających o Twoją wygodę. To nas sprowadza do jednej szczególnej grupy należącej do zespołu Hospitality – kierowców VIP. Ci ludzie są odpowiedzialni za przewiezienie Cię po jednym ze starannie wybranych etapów wyścigu oraz do Twojego hotelu. Przy okazji, z chęcią podzielą się uwagami, mądrościami, wspomnieniami i ciekawostkami. Ale – kim oni są naprawdę i jak duże znaczenie mają dla nich te doświadczenia?

Pedro Horillo wznosi ramiona na znak zwycięstwa na podium drugiego etapu wyścigu Paryż-Nicea 8 Marca 2004 roku w Montargis. © Profimedia, AFP

Cieszymy się, że dwóch kierowców znalazło czas w tym niezwykle zajętym okresie przygotowań do Le Tour, aby rzucić światło na sprawe… Ale najpierw, przedstawmy ich Wam.

Mogliście słyszeć o Pedro Horrillo w raczej niefortunnych okolicznościach. Pedro był niegdyś czołowym zawodowym kolarzem w tak znanych zespołach, jak Mapei, Quick-Step i Rabobank. Odszedł od kolarstwa zawodowego po tym, jak doświadczył strasznego wypadku podczas Giro d’Italia w 2009 roku, kiedy to uderzył o przydrożną barierę przy zjeździe, spadając prawie 80 metrów w dół urwiska. Co niezwykłe, nie ucierpiał wcale jego układ nerwowy, zaś sama rekonwalescencja przebiegła bez komplikacji. Mimo to  – jak twierdzi – nie był już potem w stanie wrócić do poziomu wydajności sprzed wypadku. Prowadzenie auta w ramach Hospitality Programme jest dla niego sposobem na pozostanie w kontakcie z ukochanym sportem.

Tim Harris z kolei jest byłym brytyjskim mistrzem kolarstwa szosowego. Poza prowadzeniem już od kilku lat oficjalnych samochodów Škoda podczas Tour of Britain i Tour de France, założył wraz z partnerem Josem nieoficjalną akademię kolarską we własnym domu w Belgii. Jest to coś w stylu niezobowiązującej siedziby niezwykłej społeczności kolarzy z całego świata… Nie jest to jednakże jedynie stary, chłodny dom. Cavendish, Dowsett, Yates, McLay – a nawet Gaviria – bywali w tym miejscu, myśląc o kolejnych zawodach, trenując w międzyczasie na świętym Graalu belgijskich wyścigów kermesse.

Kiedy spytaliśmy tej dwójki, co według nich daje najwięcej radości uczestnikom Programu, odpowiedzi pokrywały się z tymi słyszanymi od zwycięzców. „Myślę że najbardziej podoba im się możliwość lotu helikopterem i obserwowania wyścigu z góry”, mówi Horrillo. „Widzieć jak kolarze płynnie jadą obok siebie, zobaczyć rzeczy jedynie wyobrażane lub znane z opowieści, oglądać rozwój wyścigu z powietrza, napawając się przy tym widokami”.

Jazda ze Stephenem Roche? Najlepszy możliwy początek dnia!

Najbardziej wyjątkowy aspekt Hospitality Programme według Pedro i Tima, to bliskość ze sportem i jego gwiazdami, jakiej doświadczają goście. Czują się częścią grupy VIP – zaczynając od porannej przejażdżki ze zwycięzcą Triple Crown, Stephenem Roche The most, ubrani od stóp do głów – a kończąc na intensywnych emocjach towarzyszących wyścigom w ciągu dnia. „Zakochują się w sporcie który – w niektórych przypadkach – był niegdyś dla nich całkowicie obcy” – dodaje Horrillo.

O co chodzi z tymi wszystkimi pochwałami, jakie zbiera Hospitality Programme? Czy to doświadczenie naprawdę czymś się różni od oglądania Le Tour jako zwykły obserwator? Dwójka kierowców VIP jest niezwykle zgodna co do tego, że różnice są ogromne. „W zasadzie wszystko jest inne”, mówi Harris. Zbliżasz się do uczestników od samego początku, odwiedzając ich autobusy, masz również możliwość zobaczenie finiszu z samej linii mety – co jest niemożliwe dla każdego innego fana. Po chwili dodaje „Szczerze mówiąc jednak, całość doświadczenia zależy od nastawienia gościa. Jeżeli jest tylko gościem, nie zaś ogromnym fanem kolarstwa – wtedy hotel, jedzenie, cały dzień w sumie jest już ciekawy i zajmujący. Jeżeli trafimy natomiast na prawdziwego zapaleńca, pokocha wtedy wszystko – poznawanie się, wspólną jazdę skoro świt, rozmowę ze Stephenem, oraz wszystkie pozostałe rzeczy” – kończy Harris.