Kolarze w rajtuzach

Autor: We Love Cycling

Kiedyś młody zawodnik podkradał starszej siostrze rajtuzy, dziś zakłada profesjonalny strój i bez narzekania trenuje w mrozach. Sprawdziliśmy, jak w zimie do sezonu przygotowują się zawodnicy Copernicusa – Akademii Michała Kwiatkowskiego.

Gdy w Boże Narodzenie większość z nas wrzucała w siebie setki kalorii, młodzi kolarze szli na trening. A gdy w po Sylwestrze snuliśmy się w poszukiwaniu leniwej pozycji, oni spotkali się na treningu noworocznym. W Akademii Copernicus zimą nikt na taryfę ulgową nawet nie próbuje liczyć.

Zasada jest prosta – jeśli temperatura nie spada poniżej minus ośmiu stopni, to zawodnicy wyjeżdżają na trening. Jeśli mróz szczypie za mocno, trenują na przyrządach.

– Nikt na zimno nie narzeka, ale też nie wygłupiamy się i nie gonimy chłopaków w wielkich mrozach, bo to mija się z sensem. Wiem, że niektórzy jeżdżą przy minus 15, ale z treningiem to nie ma nic wspólnego, bo cierpią płuca i oskrzela. Jedne zajęcia na szosie w potężnym mrozie nie sprawią, że nasi zawodnicy zostaną mistrzami świata – podkreśla Tomasz Owsian, trener kategorii junior w Akademii Cupernicus.

Szkoleniowiec doskonale wie, co znaczy trenować w zimie. By zostać wielokrotnym medalistą mistrzostw Polski, w minusowych temperaturach też nie mógł odpuszczać. Tyle, że to były inne czasy. 25 lat temu nie było profesjonalnych rękawiczek rowerowych, więc zakładało się robocze. Nikt nie znał też bluz z oddychających materiałów, ale najzwyklejsze, w najlepszych wypadku ortalionowe. O ochraniaczach stóp nie wspominając.

– Każdy się ratował jak mógł. Podkradało się starszej siostrze rajtuzy lub prosiło babcię, by coś uszyła. Jak teraz opowiadam chłopakom o tych czasach, to nie dowierzają. To był inny świat – przyznaje trener Owsian.

Dziś zawodnicy w Copernicusie mają specjalne bluzy i spodnie z membraną, które świetnie radzą sobie z minusowymi temperaturami. Podobnie jest z rękawiczkami i ochraniaczami stóp.

Po śniegu jeździ się tylko na rowerach górskich, najlepiej wyposażonych w błotniki. Jeśli rower takiego sprzętu nie ma, to śnieg spod kół ochlapuje zawodnika, przez co ciało szybciej marznie. – Zimą należy uważać, więc nie trenujemy w ryzykowny sposób. Nikt z nas nie chce dążyć po trupach do celu – podkreśla trener Owsian.

Ale zimą w Copernicusie zawodnicy nie tylko jeżdżą na rowerach, lecz również grają w piłkę, korzystają z basenu i siłowni, ćwiczą na specjalnych urządzeniach dla kolarzy. Wszystkich trzeba jednak jakoś pogodzić, bo w akademii trenuje już 110 osób, w tym kilkanaście dziewcząt.