Latający rower – chcesz go mieć?

Autor: Siegfried Mortkowitz

Człowiek marzył o lataniu, odkąd po raz pierwszy zobaczył ptaki. Większość starożytnych bogów potrafiła latać, znamy też grecki mit o Dedalu, który skonstruował skrzydła z piór orła i wraz ze swoim synem, Ikarem, postanowili przelecieć nad morzem Egejskim. Ikar tak zachwycił się tym, że potrafi latać, że stał się nieuważny, znalazł się zbyt blisko słońca i spadł do morza.

 

Dzisiaj latanie jest banalnie proste. Rezerwujesz lot w internecie, łapiesz taksówkę na lotnisko, wskakujesz do samolotu i kilkanaście minut później już unosisz się nad ziemią. Możesz też nie zamykać się w „puszce” i swobodnie poszybować na paralotni.

A co z połączeniem latania z jazdą na rowerze? To dopiero byłoby ciekawe. Znajdujesz się na pasie startowym na lotnisku, włączasz silnik, rozkładasz skrzydła i lecisz. Albo zamieniasz swój rower w latającą maszynę i teren, którego nie można przejechać na kołach, pokonujesz, lecąc jak E.T. u Stephena Spielberga. Może to trochę śmieszne, ale przecież dla ludzkiej pomysłowości nie istnieją żadne bariery. Warto pamiętać, że bracia Wright byli mechanikami rowerowymi.

W 2013 r. dwie niezależne grupy inżynierów ogłosiły, że zbudowały pierwszy funkcjonalny rower latający. Jedną z nich były trzy czeskie firmy, Duratec, Technodat i Evektor, które z pomocą francuskiego Dassault Systemes zbudowały coś, co nazwały F-Bike. Wymagania projektu były takie, że latający rower powinien mieć cechy zwykłego roweru oraz być w stanie dotrzeć do miejsca dogodnego do startu (ze względu na większą wagę korzysta z napędu mechanicznego), a po dotarciu do takiego punktu powinien wystartować w ciągu 3 do 5 minut w skoordynowany sposób.

W czerwcu 2013 r. wspomniani wynalazcy zorganizowali konferencję prasową w Pradze, aby zaprezentować swój projekt. Rower ważył 85 kg, więc nie był idealny do wyścigów kolarskich. Oznaczało to, że ponieważ jego masa startowa wynosiła 170 kg, mógł przewozić maksymalnie tylko 85 kg. Rower pracował bardzo głośno, miał duże, guzowate opony, był wyposażony w sześć poziomych wirników, które pobierały 47 kW mocy z akumulatorów pokładowych. Latał jedynie w hangarze, z manekinem. Nie wiadomo, czy za sterami F-Bike kiedykolwiek zasiadł człowiek. Projekt w każdym razie nigdy nie został skomercjalizowany.

Inaczej było w przypadku latającego roweru, nad którym pracowała druga grupa inżynierów. Również w 2013 roku dwaj brytyjscy entuzjaści lotnictwa, John Foden i Yannick Read, przedstawili XPloreAir Paravelo, który nazwali pierwszym na świecie funkcjonalnym latającym rowerem. Wygląda jak konwencjonalny rower podłączony do przyczepy. Przyczepa zawiera gigantyczny wentylator, paliwo do silnika i składane elastyczne skrzydło przypominające paralotnię. Zarówno płatowiec, jak i rower wykonano z aluminium lotniczego. Paravelo może przemieszczać się z prędkością do 24 km/h na drodze i 40 km/h w powietrzu oraz osiągać wysokość 1200 m.

Przyczepę można odłączyć od roweru podczas jazdy miejskiej lub użyć jej jako wspomagania do startu. Skrzydło jest rozwinięte, a elektryczny rozrusznik odpala napędzany biopaliwem silnik 249 cc. Foden i Read mieli nadzieję sprzedawać Paravelo za 10 000 funtów, ale na ich stronie internetowej nie ma żadnych informacji o możliwości zakupu tego sprzętu. Być może jeszcze nie zgromadzili wystarczającej ilości gotówki, aby wejść na rynek.

 

Jeśli jesteś zainteresowany zakupem latającego roweru, to jest pewna nadzieja. Amerykańska firma Hammacher Schlemmer, zajmująca się sprzedażą detaliczną i katalogową, sprzedaje pojazd, który pod wieloma względami przypomina Paravelo – ma podobne parametry prędkości i wysokości. Określany jest jako „pierwszy na świecie rower, który może służyć jako latający ultralekki samolot para-trike”. Cena? „Jedyne” 45 000 $.

Artykuł powstał we współpracy ze skoda-auto.pl