Stephen Roche i jego poświęcenia – jazda bez ograniczeń i wymówek

Tylko ośmiu kolarzom udało się wygrać dwa wielkie wyścigi Grand Tour w ciągu jednego roku, a raptem siedmiu odniosło zwycięstwo w którymś wyścigu Grand Tour i mistrzostwach świata w tym samym roku. Poza tym tylko dwaj kolarze zwyciężyli w Giro d’Italia, Tour de France i mistrzostwach świata, co dało im tzw. potrójną koronę. Tymi legendarnymi zawodnikami są Eddie Merckx (któremu nadano pseudonim „Kanibal”) oraz niepozorny Irlandczyk Stephen Roche.

Tragiczny wypadek

W 1980 roku Stephen Roche skończył 21 lat i dobrze radził sobie w kolarskich klasykach na torach wyścigowych dla zawodowców. W 1986 roku rozbił się, jadąc z dużą prędkością, co skończyło się przewlekłym urazem prawego kolana. Mimo to Roche zdecydował się kontynuować karierę w kolarstwie zawodowym i w roku 1987 ścigał się tak, jakby miał to być jego ostatni wyścig.

Stephen Roche i Sean Kelly w 1982  roku. Goodwood, Britain.

Amator

Początek sezonu w 1987 roku miał być dla Roche’a spełnieniem marzeń – wygrywając Volta a la Comunitat Valenciana i plasując się w zwycięskiej trójce kilku klasyków, zawodnik przerósł wszelkie oczekiwania. Mimo sukcesów Roche powiedział dziennikarzom, że jechał na rowerze „jak amator”.

Następnie Roche pokonał trasę trzech etapów Giro d’Italia, a potem stał się pierwszym zwycięzcą wyścigu pochodzącym z Irlandii. Świat kolarstwa trwał w zachwycie – jeżeli Stephen Roche jest w stanie osiągnąć aż tyle jako amator, to ile osiągnie jako zawodowiec.

Światełko na końcu tunelu

Roche opisał Tour de France z 1986 roku jako „ciemny tunel bólu” i nikt nie winiłby go wtedy za odejście z kolarstwa zawodowego. Jakimś sposobem nauczył się jednak przekraczać swoje granice bólu i zmęczenia – w etapie 21. wywołał wśród widzów prawdziwą sensację.

Stephen Roche holuje Seana Kelly.

Bystrość umysłu mimo wysiłku

W etapie 20. Tour de France z 1987 roku Roche pozostawał w tyle za Delgado, swoim rywalem. Roche wiedział, że jego konkurent uwielbia wspinaczkę i spodziewał się, że Delgado będzie jechał z umiarkowaną prędkością po to, by gwałtownie przyspieszyć w drodze do La Plagne. Dlatego Roche zdecydował się na atak z zaskoczenia dosyć wcześnie, wjeżdżając w pojedynkę na Col de la Madeleine, przy czym pokonał wysokość 2000 metrów.

Delgado nadrobił czas i – tak jak spodziewał się Roche – gwałtownie przyspieszył przed La Plagne. Pozwalając Delgado na jednominutową przewagę, Roche miał nadzieję, że Delgado odpręży się na tyle, by nie wychodzić dalej na prowadzenie. Ku zdumieniu komentatorów, po zdobyciu przewagi przez Delgado, Roche zaczął sunąć wzwyż, aż wjechał na płaski teren i z równą mocą pokonał pozostałą część wspinaczki.

Narodziny legendy

Osiągnięcie Roche’a było tak wyczerpujące, że stracił przytomność i upadł pod sam koniec etapu. Zabrano go do karetki i podano mu tlen, dzięki czemu w końcu się przebudził. Gdy zapytano go o samopoczucie, odpowiedział: „Dobrze, ale nie jestem jeszcze gotowy na kobietę”.

Roche słusznie wystrzegał się pokus – niebawem wygrał Tour de France z 1987 roku, wyprzedzając Delgado o zaledwie 40 sekund. Jeszcze w tym samym roku Roche zwyciężył w mistrzostwach świata w kolarstwie szosowym, które odbyły się w austriackim Villach. Dzięki tym sukcesom rok 1987 stał się drugim i jak dotąd ostatnim, w którym zawodnikowi udało się zdobyć potrójną koronę kolarstwa.

Bez przeszkód

Kolarze, którzy osiągają w swojej dziedzinie mistrzostwo, potrafią ocenić, co jest w życiu naprawdę ważne. Roche powiedział kiedyś: „Nigdy nie rzucę jazdy na rowerze. Mój dziadek jest już po siedemdziesiątce i ciągle porusza się wszędzie rowerem. Uważam to za coś pięknego. Dlatego rower na zawsze pozostanie elementem mojego życia”. Oto słowa kolarza z prawdziwego zdarzenia.