Marzenia spełniają się na Vuelta a España

Autor: We Love Cycling

– Szczerze? Nie wierzyłem, że się uda. A jednak sny i marzenia się spełniają – cieszył się Mathias Frank (IAM Cycling), który wygrał najtrudniejszy etap Vuelta a España. Szczyt Alto Mas de la Costa nie złamał też Nairo Quintany (Movistar), a to oznacza, że nie złamie go już chyba nic.

 Niektórym trudno byłoby się tam wdrapać krokiem spacerowym, tymczasem najlepsi kolarze świata na Alto Mas de la Costa wspięli się na rowerach i to w godnym pozazdroszczenia tempie. Organizatorzy Vuelta a España co roku próbują wymęczyć zawodników morderczym podjazdem i tym razem również im się to udało.

Oddzielanie wybitnych od silnych

Podczas 17. etapu kolarze musieli zmierzyć się piekielnie ciężką górą. W pewnym momencie nachylenie wynosiło aż 21%, a taki podjazd oddziela kolarzy wybitnych od silnych. Mięśnie nóg palą z bólu, każdy kolejny oddech jest coraz płytszy, a trasa wydaje się nie mieć końca.

Szczególnie, że przed podjazdem kolarze walczyli na dwóch premiach górskich, a w nogach mieli już ponad 150 km.

 – Gdy przekroczyłem linię mety, to zrozumiałem, że sny i marzenia się spełniają. Nie miałem dobrego sezonu, od początku mi nie szło. Dlatego powiedziałem sobie, że muszę wygrać któryś etap Vuelta a España. Udało się, więc czuję wielki wewnętrzny spokój, a to niesamowite uczucie – powiedział szczęśliwy Mathias Frank, zwycięzca 17. etapu.

Szczerość zwycięzcy

 Szwajcar ucieczkę zaczął 20 kilometrów przed metą, ale nawet, gdy do przejechania zostało mu kilkadziesiąt metrów, to dalej nerwowo obracał się w poszukiwaniu przeciwników. Gdy wpadł na metę, z radości i niedowierzania aż złapał się za głowę.

Szczerze? Gdy zaczęliśmy uciekać z Dario Cataldo, to nie wierzyłem, że któremuś z nas może się udać. Nie byłem tego pewny, dopóki nie przekroczyłem mety. Cały czas sądziłem, że grupowa pościgowa mnie dopadnie, ale gdy uświadomiłem sobie, że wygrałem… To było coś magicznego – przyznał Frank.

26. miejsce zajął Quintana. Dla lidera wyścigu najważniejsze jednak było, że na metę wpadł niemal w tym samym momencie co największy rywal – Chris Froome (Team Sky) – i dzięki temu Kolumbijczyk utrzymał blisko cztery minuty przewagi w klasyfikacji generalnej.

Walka z upałem

W nagrodę za pokonanie morderczego szczytu Alto Mas de la Costa nazajutrz zawodnicy mieli do zaliczenia jeden z łatwiejszych etapów. Jedynym problemem była temperatura przekraczająca 30 stopni. Wyścig zakończył się masowym finiszem, który wygrał Magnus Cort Nielsen (Orica-BikeExchange ).

Do zakończenia Vuelta a España zostały jeszcze trzy etapy. W piątek tzw. „czasówka” podczas której rywale będą próbowali dopaść Quintanę, a w sobotę jazda po górach. Meta w niedzielę w Madrycie.

(źródło zdjęć: welovecycling.com)