Rambo w tenisówkach trzęsie Tour de France

Autor: We Love Cycling

Startował w tenisówkach, przydużym podkoszulku, a pierwszy wyścig wygrał na rowerze pożyczonym od siostry. Tak rodził się wielki talent Petera Sagana, tegorocznego zdobywcy zielonej koszulki Tour de France ufundowanej przez ŠKODĘ.

– Na tym świecie pewne są tylko dwie rzeczy: śmierć i podatki – mówił Benjamin Franklin. Gdyby amerykański polityk żył dziś, to musiałby dodać do tego zestawu także zwycięstwo Sagana w klasyfikacji punktowej Tour de France. W niedzielę Słowak dokonał bowiem rzeczy niebywałej – w swoim piątym z rzędu występie w „Wielkiej Pętli”, po raz piąty zdobył zieloną koszulkę!

Rower z marketu 

Wychował się w zwykłej słowackiej rodzinie. Rodzice prowadzili sklep spożywczy w Żylinie, jakieś 40 km od granicy z Polską. Peter był najmłodszym dzieckiem, miał dwóch braci i siostrę, którzy w jakimś stopniu też przyczynili się do tego, że dziś nazywany jest jednym z najzdolniejszych kolarzy na świecie.

O dwa lata starszy brat Juraj, także jest zawodowcem i nawet jeździ w tej samej grupie, co Peter, czyli Tinkoff. Z kolei siostra może wielką miłością do kolarstwa nie pałała, ale za młodu posiadała obiekt westchnień Petera, czyli rower. To właśnie na jej dwukołowcu wybitny dziś kolarz wygrał jeden z najważniejszych wyścigów na Słowacji!

Sytuacja była dość kuriozalna – Sagan sprzedał swój rower, a zamiennego nie dostał na czas. W tej sytuacji nie miał wyboru – musiał pożyczyć sprzęt od siostry, który jeździła na rowerze zakupionym w markecie, z podstawowymi hamulcami i mniejszą liczbą przełożeń niż profesjonalny dwukołowiec. Te niedociągnięcia Sagan nadrobił jednak siłą nóg oraz zawzięciem i stanął na najwyższym stopniu podium.

– Nigdy nie widziałem takie kolarza jak on. I szczerze? Sądzę, że nikt nikogo podobnego nie widział. Po nim możesz spodziewać się wszystkiego, bo on może wygrać co tylko zechce. Jeśli któregoś dnia zwycięży w klasyfikacji generalnej Tour de France, to też nie będę zdziwiony – mówił o Saganie Ivan Basso, dwukrotny zwycięzca Giro d’Italia.

Koszulka i rzeźba

Sagan ma 26 lat (dla porównania zwycięzca Tour de France – Christopher Froome – jest o pięć lat starszy), a już przeszedł do historii wyścigu dzięki kolekcjonowaniu zielonych koszulek. Kolejną, wraz z zieloną rzeźbą, odebrał w niedzielę z rąk prezesa ŠKODY Bernharda Maiera.

Tour de France 2016 - 22/07/2016 - Etape 19 - Albertville / Saint-Gervais Mont Blanc (146 km) - passage de la caravane skoda
Tour de France 2016 – 22/07/2016 – Etape 19 – Albertville / Saint-Gervais Mont Blanc (146 km) 

– Bardzo się cieszę, że znów ją wygrałem. Szczególnie, że w tym roku Tour de France był bardzo trudny. Szczerze mówiąc, to trudniejszego nie pamiętam – mówił Sagan słowackiej telewizji RTVS.

Słowak to jeden z tych kolarzy, dla których rower jest niesamowitym impulsem. W życiu prywatnym należy raczej do ludzi spokojnych – nie jest duszą towarzystwa, nie wsadza nosa w nie swoje sprawy, raczej trzyma się z boku. Gdy jednak wsiada na rower, wstępuje w niego wojownik. Potrafi wypracować sobie świetną pozycję w peletonie, a na finiszach jakby włączał turbodoładowanie. Nieprzypadkowo nazywany jest, więc Rambo lub Terminatorem.

Chochlik zaatakował

W Saganie drzemie jednak chochlik, który czasami daje o sobie znać w złym momencie. Tak było trzy lata temu podczas wyścigu Dookoła Flandrii, gdy Słowak uszczypnął w pośladek hostessę. Szybko jednak zrozumiał swój błąd i w specjalnym nagraniu przeprosił za swoje zachowanie.

– Jest mi bardzo przykro i mam nadzieję, że moje przeprosiny zostaną przyjęte. To był tylko głupi dowcip, którego nie powinienem robić. Nie zamierzałem jednak okazać braku szacunku kobiecie – tłumaczył się Sagan, wręczył hostessie kwiaty, a jego przeprosiny zostały przyjęte.

Od tamtej pory ze Słowakiem wiążą się już jednak tylko pozytywne historie, a kolejną planuje napisać już w przyszłym miesiącu, podczas Igrzysk Olimpijskich w Rio de Janeiro.